Pamiętnikowo. W dziecięcym umyśle...

 Dziwnie się czuję po odjeździe P. i Z., chociaż i tak jest już lepiej niż w sobotę. W naszych `komentarzowych rozmowach` może nie było tego aż tak widać, ale prawda jest taka, że byłam (i, troszeczkę, nadal jestem) wypruta ze wszelkich emocji.
Taka szklana laleczka...
 W końcu, jednak, zdałam sobie sprawę, co, tak naprawdę, było główną przyczyną mojego zmartwienia – strach. Strach przed ułożeniem sobie życia na nowo, bez Ich fizycznej obecności, bez codziennych telefonów i weekend`owych wizyt.
Bez wygłupów nad Odrą i `korepetycji` z fizyki udzielanych mi przez P.
 Bez takiego natchnienia do życia, które mi dawali.
Straciłam już K. i Tatę... Później wyjechał M. – rzekomo powinnam być już dziewczyną przyzwyczajoną do pożegnań.
W rzeczywistości jest zupełnie inaczej.
Na co dzień wystarczali mi tylko Oni plus Mama i moje rodzeństwo.
  Jak będzie teraz? Nie wiem, ale nie chcę załamywać rąk – show must go on.
 Moje przygnębienie zauważyła wczoraj A. – najlepsza koleżanka z mojej klasy, z którą dzieliłam również ławkę w gimnazjum przez całe 3 lata nauki na prawie wszystkich przedmiotach.
Spotkałyśmy się przypadkowo, w Biedronce, a ja, nie mogąc już znieść tego ciężaru na sercu, wszystko jej powiedziałam. Ona wie, że nie lubię, gdy ktoś pociesza mnie na siłę, więc zaproponowała mi... Wspólne oglądanie finału Euro 2012.
 Jakby się tak zastanowić, to pierwszą rzeczą, jaka połączyła mnie i A. w gimnazjum, była właśnie piłka nożna – ja chciałam nauczyć się grać, ona to zapalona piłkarka, która do dziś doskonali swoje umiejętności na dodatkowych treningach poza naszym miasteczkiem.
 Żeby nie było – nie należę do tej grupy dziewcząt, które dopiero w trakcie trwania Euro zorientowały się, że istnieje coś takiego jak, tak zwana, `noga` i oglądały mecze tylko i wyłącznie ze względu na `smaczne dupeczki` (wybaczcie za to niesmaczne określenie, ale tak właśnie niektóre dziewczyny nazywają tych przystojniejszych – niekoniecznie dobrze grających – piłkarzy) biegające po zielonej murawie.
Nie, nie, ja wraz z grupką zainteresowanych znajomy z klasy wypełnialiśmy tabele, wymienialiśmy się `profesjonalnymi` opiniami na temat składów drużyn, ich gry.
 Gdy wczoraj zasiadłam przed telewizorem z A., na moment, wróciło do mnie wspomnienie z czasów, gdy wraz z Tatą oglądałam i Euro 2004, i Euro 2008... To zabolało. Przez chwilę toczyłam zażartą walkę ze łzami.
Na szczęście paplanina A. jest świetnym lekarstwem na wszelkie smutki i zaraz skupiłyśmy się na meczu, śmiejąc się jednocześnie z komentatora, który gadał, co najmniej, od rzeczy.
 Wygrana Hiszpanów w pełni przepędziła smutki i była, jednocześnie, gwarancją dobrego snu.
 Potem przełączyłyśmy się na jakąś stację niemiecką, by móc obejrzeć ceremonię zakończenia całej imprezy (nie mam pojęcia, czemu u nas jej nie wyemitowali, chyba, że obie coś z A. przeoczyłyśmy) – cóż mogę napisać, widok młodych piłkarzy z dziećmi, dla takiej wrażliwej osoby jak ja, był niczym policzek (ale taki pozytywny). Zatęskniłam za dzieciństwem, czasami, gdy mogłam tak beztrosko hasać jak te cudowne maluchy w strojach drużyny hiszpańskiej.
 Najbardziej zachwyciła mnie malutka Nora Torres ze swoją lalką – w jednej chwili zapragnęłam wedrzeć się do jej małej główki i napawać się tymi kolorowymi myślami.
 Bo chyba tylko dzieci potrafią cieszyć się z niczego.


Kurcze, ja naprawdę chcę być takim małym szkrabem jeszcze raz...

Matko, od wieków nie pisałam tak długich postów. Mam nadzieję, że wytrwaliście do końca - dziś tak typowo, pamiętnikowo (potrzebowałam tego).


221 komentarzy:

  1. mi każda rzecz,która jest wokół mnie kojarzy mi się z ludźmi z przeszłości, z ludźmi,których mam dziś blisko, to wszystko tak idealnie splecione jest niewidzialną nicią, której nie sposób przerwać..wystarczy spojrzenie i tamte chwile wracają..moim zdaniem dobrze jest pamiętać,wspominać, nawet pożegnania, rozstania. bo obok nich są wspomnienia pięknych wspólnych, śmiesznych,głupich chwil,które grzeją serca. zawsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda. Dzięki wspomnieniom zawsze możemy wracać do bliskich nam osób choćby w danej chwili dzieliłyby nas miliony kilometrów lub inne wymiary.

      Usuń
    2. dokładnie, one dają więcej niż odbierają,mimo że należą do przeszłości.

      Usuń
    3. Fakt, mają w sobie cząstkę z przeszłości, w dodatku są z nami zawsze, możemy nawet z nich czerpać siłę potrzebna do życia (nie tylko z nich, oczywiście, ale mogą być takim naszym `mini-akumulatorkiem`).

      Usuń
    4. masz rację, i tego nikt nam nie odbierze nigdy:)

      Usuń
    5. Nie, chociaż próbują...

      Usuń
  2. Zawsze pożegnania będą nas bolały, nie da się do nich przyzwyczaić. Mnie sporo rzeczy kojarzy się z Dziadkiem, ale chyba nie mam co porównywać do twojego bólu po stracie Taty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, ja do Taty byłam niezwykle przywiązana, zwłaszcza że zastępował mi on biologicznego ojca, który od zawsze miał mnie w głębokim poważaniu.
      Ale może Ty byłaś bardzo do Dziadka przywiązana.
      Nie sądzę, by porównywanie śmierci jednego bliskiego z drugą jest dobrym pomysłem...

      Usuń
  3. szklane laleczki mogą zbić się..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja się, jeszcze trochę, czuję tak, jakbym miała się stłuc...

      Usuń
    2. wypruta z uczuć a mimo to wrażliwa i delikatna?

      Usuń
    3. No tak, może to nawet sprawiło, że jestem bardziej delikatna i podatna na uszkodzenia.

      Usuń
    4. więc trzeba uważać :)

      Usuń
    5. Problem w tym, że ostatnio straciłam orientację w tym, co się wokół mnie dzieje.

      Usuń
    6. zatrzymaj się i rozejrzyj dookoła.

      Usuń
    7. Myślę, że powoli będę wprawiać się w ruch, który, jak szklana lalka, mam, na razie, ograniczony...

      Usuń
    8. wyrobisz nowe ruchy :)

      Usuń
    9. Niczym raczkujące dziecko.

      Usuń
    10. ale ważne, że do przodu :)

      Usuń
    11. Grunt, to nie stać w miejscu :)

      Usuń
    12. ani nie cofać się :)

      Usuń
    13. Z tym będzie łatwiej. Ale ten zastój może być przyczyną takiego jakby... lenistwa.

      Usuń
    14. Wiesz, czasami, z pewnych powodów, nie ma się ochoty na nic. A jak się do tego przyzwyczai, to nie chce się później robić kompletnie nic.

      Usuń
    15. doskonale wiem o tym ^^ miałam lajtowy rok akademicki i jak teraz mam wziąc się za pracę mgr to aż mnie nosi :)

      Usuń
    16. Łoj, to rzeczywiście, będziesz potrzebował la ogromnej dawki samozaparcia, ale wierzę że dasz radę, trzeba tylko, jak najszybciej, otrząsnąć sie z tego letargu :)

      Usuń
    17. ciężko jest zmobilizować się, zwłaszcza, że mój promotor jest za bardzo wyluzowany :)

      Usuń
    18. Oj, to u niego motywacji raczej, niestety, nie znajdziesz ;)

      Usuń
    19. wiem, dlatego sama muszę się jakoś ogarnąć :)

      Usuń
    20. Liczę, że dasz radę się z tym uporać ;)

      Usuń
    21. póki co ogarniam prawo jazdy ^^

      Usuń
    22. Dobrze, że prawo jazdy, a nie takiego przystojnego Ktosia ;)

      Usuń
  4. :). Ja nie oglądałam EURO. Kibicowałam Hiszpanii, jak zawsze. To moja drużyna :). Ale mało mnie interesuje piłka nożna i na EURO to się nie zmieniło :). Byłam jedną z nielicznych, która nie widziała ani jednego meczu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, w tym roku były dwa obozy - tych co kibicowali Hiszpanii i tych, którzy chcieli, by nawet nie dostała się do finału.
      Dobrze, że nie ulegasz nowinkom modowym. Jakbym nie lubiła piłki nożnej też bym nie oglądała, jak np. nie ogladam nigdy F1 czy skoków narciarskich.

      Usuń
    2. skoki narciarskie oglądałam z rodzicami na samym początku kariery Małysza. Potem mnie to znudziło. Nawet mi się nie chciało udawać zainteresowania. :)

      Usuń
    3. Ja to byłam zmuszona oglądać z babcia na feriach zimowych, które u niej spędzałam (podobnie jak `Mode na sukces`) - nie znam lepszego sposobu na spędzanie wolnych wieczorów ;)

      Usuń
    4. XD. Doobre :). NIe zazdroszczę, szczególnie tej mody na sukces.. brrrr

      Usuń
    5. Ja tam to kiedyś, w podstawówce, nawet lubiłam oglądać. Oczywiście, byłam taka przewrażliwiona, że na każdej scenie `erotycznej` wybiegałam z pokoju, zwłaszcza, jak jeden/a zdradzał/a drugiego/ą ;)
      Teraz to już w ogóle pogubiłam się w tych wątkach ;)

      Usuń
  5. To czekaj kochana, albo sama przyjedź :P

    Eee, poza tym, nie wiem za bardzo co napisać.

    Erło mam gdzieś.

    Choć może powiem, że też bym chciał wrócić do tamtego życia. Jeszcze raz...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że na razie czekanie mi pozostaje ;)

      Co do `erło`, to każdy ma swoje zdanie, ale i tak już po imprezie i znów wszyscy zapomną, że istnieje taki kraj jak Polska ;)

      Tamto życie było bajką. Teraz musimy grać w jakimś pieprzonym melodramacie.

      Usuń
    2. :PP

      Oj nie, niestety, teraz Irlandczycy zaczną nas kolonizować :P

      Ja nie gram. Ja jestem sobą :P

      Usuń
    3. Tak i będą nam masowo podrywać policjantki ;))

      Ale i tak możesz grać - jako Ty. Z resztą, kwestia, do czego kto porównuje nasz życie ;)

      Usuń
    4. Kurde, nic nie zostanie dla mnie...

      Kurde, trudna rola. Grać romantyka i lecieć na cycki i to tak, że same wysyłają ich zdjęcia. Kurde...

      Usuń
    5. Wiesz, zawsze możesz z nimi pójść w tany, porywalizować i pokazać, że Polak potrafi :)

      Oj tam, patrz jak dobrze Ci idzie i jakie masz, ze resztą, fanki - tylko prawdziwe gwiazdy dostają tego typu zdjęcia na... pamiątkę;)

      Usuń
    6. Tak z innej beczki: idkamy wczoraj z gejem przez centralny podziemiami. Idziemy, marmury (które zawsze były, tylko brudne) nowoczesne tablice, no w pełnej krasie polska na erło. Przechodzimy do dworca śródmieście (kolej podmiejska) i już zaczyna się prawdziwa polska. mijamy ostatnie nowe wyświetlacze i schodzimy z pięknych białych marmurów na brudne płyty dworca śródmieście. Teraz tylko czekać aż przyjadą zabiorą tablice, żeby się nie poniszczyły do następnych mistrzostw xD.

      No w sumie masz rację xD.

      Usuń
    7. No ponoć już się napalają na robienie MŚ za 14 lat, a już jesteśmy zadłużenie na spora sumkę, więc czas oszczędzać.
      A teraz możemy znów być sobie krajem żyjącym daleko za murzynami, a co tam ;P

      Usuń
    8. Wiesz, państwo nie ma zarabiać, ciągle jest zadłużone, każde.

      Przynajmniej u nas murzynów nie biją, tylko ruskich xD.

      Usuń
    9. No tak, nawet nie o to chodzi tylko o kłamstwo. Nikt nie powie jak jest naprawdę. MEDIA KŁAMIĄ. Zawracają nam głowę bajeczkami o Smoleńsku, Madzi czy Szymonku. Prawdę znają jedynie zainteresowani i potrafiący szukać, odróżniać fakty od sciemy.
      Mój drogi zostań tym prezydentem jak najszybciej :)

      No, ruscy obrywają, a murzyni są obrażani przez naszych dziennikarzy o rasistowskich pogladach. Uroczo^^

      Usuń
    10. To sam będę kłamał. Mój Bentley sam się nie zarobi :P

      Wiesz, większość ludzi nie wie co to Dług Publiczny.
      Zacznijmy od tego, że to nie obywatel ma spłacać, ale tyle państwo wzięło pieniędzy a nie oddało w formie dróg, szpitali itp, bo np spłacało odsetki pożyczek...

      Pierdolą, u nas murzynów nie biją. To murzyni biją :P

      Usuń
    11. Hej, rozumiem, że w polityce trzeba być świnia, ale bez przesady. W końcu mam dzięki Tobie wrócić do Polski z emigracji i postawić Ci pomnik, ale, ale - musisz na to zasłużyć ;)

      Właśnie. A skończy się na tym, że my, nasze dzieci i nawet wnuki będziemy spłacać te miliardy euro i będzie to w sumie syzyfowa praca. Phi, oni myślą, że wynagrodzą mi to wszystko fałszywymi przeprosinami, obietnicami i czulymi słówkami.
      A niech mnie pocalują w 4 litery...

      Pewnie - agresja wcielona, nie ma co ;)

      Usuń
    12. Sam Cię sprowadzę :P
      Od czego ma się 100 tyś armi w koszarach :P

      A na serio, to ja chcę być grzeczny, wiesz, tak sobie żartuję.

      No właśnie, to nie Ty masz to spłacać.
      Nie ważne...

      No weź, w warszawie serio. Jak coś próbują Ci sprzedać, to potrafią Ci wcisnąć zły rozmiar, dwa razy za drogo a nawet jak kupisz to pierdolnąć w łeb.

      Usuń
    13. No nie wiem, w dzieciństwie byłam bardzo dobra w chowanego, nawet te Twoje żołnierzyki miałyby niezły orzech do zgryzienia ;)

      No ja wiem, że chcesz być grzeczny, wiem ;)

      Czyli ja też źle zrozumiałam? Wybacz, ale polityka to nie moja najmocniejsza strona, nawet celowo się od niej odcinam.

      Oj, to ja zostaję na tym swoim odludziu - wolę naszych Pepiczków od takich agresywnych typków ;P

      Usuń
    14. Schowasz się w szafie? :P

      :3

      No ok, koniec :P

      Nio, murzyni tacy bywają.

      Usuń
    15. Phi, za łatwe, z resztą to by musiała być chyba jakaś szczelna szafa, jednocześnie nie robiąca jakiegoś szczególnego wrażenia ;)

      A ja zawsze uważałam murzynów za miłych...

      Usuń
    16. No pewnie :P

      No bo tacy też są, w porządku ale dużo jest takich, którzy są gorsi niż romowie.

      Była kiedyś taka afera. Strzelanina w porcie praskim właśnie z murzynami. Atakowano, że to policja rasiści, ale zapomniano, że to murzyni ostrzelali policjantów, bo Ci ich chcieli wylegitymować czy coś, a Ci mieli swoje interesy.

      Usuń
    17. Może i Polacy są jacyś nietolerancyjni i to wpływa na ich zachowanie?

      Matko, niech jeszcze wprowadzą u nas legalna broń, to się w ogóle porobi... Zawód policjanta zawsze uważałam za niefajny.

      Usuń
  6. Kolejny raz okazało się, że najlepszą metodą na smutki jest odwrócenie od nich myśli. Sama tak robię, uciekając w objęcia twórczości :) Najlepiej pisze mi się właśnie, kiedy jestem podminowana.

    Nie cierpię piłki nożnej do tego stopnia, że nie obejrzałam ani jednego meczu Euro. Kim są Torres, Ronaldo czy inny Rooney, wiem wyłącznie z artykułów, itd.

    Dzieciństwa nie da się zatrzymać, ale coś z dziecka owszem... na szczęście :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja, gdy jestem podminowana tworze rzeczy nazywane przeze mnie `uczuciowym sajgonem` ;) Większość z nich skrywam w pamiętniku, resztę w teczce.
      Na blogu czegoś takiego nie publikowałam, to takie moje... prywatne `coś` ;)

      Matulu, nie wiedziałam, że tutaj w internecie znajdę aż tylu przeciwników piłki nożnej. ;)
      Nie, żebym się nastawiała na to, że wszyscy ludzie kochają piłkę, ale już powoli nie wiem, co mam takiemu `przeciwnikowi` napisać ;)
      Ja, nawet gdybym nie lubiła piłki nożnej, nie mogłabym jej wyłączyć ze swojego życia - mój Tato był zapalonym kibicem, w młodości grał w drużynie, dziadek tak samo, brat to też zapalony piłkarz, M. i P. pewnie nadal ja trenują, no i znajomi ze szkoły (wszystkich trzech okresów, a nawet z przedszkola ;)).

      No,ja mam wrażenie, że moja dusza nadal jest w okresie 7-10 lat ;)

      Usuń
    2. Ja tworzę w tej chwili bardzo już długie opowiadanie albo minipowieść (jak kto woli). Wylewam tam wszelkie smutki i frustracje, to taki wentyl bezpieczeństwa.

      Dla mnie jest to sport jak każdy inny, nie wzbudza ochów ani achów. Co denerwuje, to robienie z piłkarzy współczesnych bożków. Nie twierdzę, że nie powinni być doceniani, ale na miłość boską, po co ten dziki szał?

      Moja jest trochę postarzała ze względu na różne przeżycia, ale nie na tyle, żeby odbierać radość życia i poczucie humoru :) Po prostu często słyszę, ludzie daliby mi troszkę więcej niż obecne 21 lat.

      Usuń
    3. O, a planujesz to kiedyś opublikować? ;)

      Wiesz, w pewnym sensie, masz rację. Lubię piłkę nożną, ale nie mam na jej punkcie świra. A ludzie robią z igły widły, nasz kraj dla tej dyscypliny zadłużył się na niewiarygodnie gigantyczna sumę pieniędzy, które spłacać będziemy my, nasze dzieci i, kto wie czy nawet i nie wnuki, mają w planach organizować MŚ za 14 lat...
      Już nie wspomnę o nastolatkach, które z reszta, po krótce, opisałam w poście.

      No cóż, ja przeżyłam głównie straty i chyba to dziecko we mnie się zbuntowało, ciągle kwili i nie chce dorastać. Bo, jeżeli chodzi o wygląd, to doprowadziłam się do takiego stanu, że nie raz już ktoś mnie za studentkę wziął.

      Usuń
    4. Szczerze mówiąc, już publikuję (niedługo zamierzam wrócić po zbyt długiej przerwie), ale nikomu ze znajomych nie poleciłabym tego do czytania. Strasznie pokręcona, przygnębiająca historia, którą odwagę mają komentować aż dwie osoby :P Może ba mnie kiedyś natrafisz w "warsztatach literackich" Onetu i wtedy ocenisz...

      Też o tym słyszałam/czytałam i złapałam się za głowę... najchętniej zaapelowałabym do wszystkich możnych o opamiętanie, ale niestety już za późno (pomijając fakt, że i tak nie zdziałałabym niczego).

      Nie przejmuj si wyglądem - mnie mówili w sklepach per pani już kiedy miałam 15 lat :D

      Usuń
    5. No, może rozpocznę poszukiwania po Onecie (ostatnio bardzo rzadko tam bywam ;))...

      Daj spokój, musielibyśmy wszyscy na ulice wyjść, ale, niestety, teraz wszyscy są jedynie śmiali w słowach (np. w wulgarnych komentarzach na Onecie), o czyny już troszeczkę trudno.

      No, mnie tez tak od paru lat mówią, jakby nie można było mówić, jak już coś to `panienko` ;)

      Usuń
    6. Mam identyczny nick, więc nie byłoby to trudne :P Ale serio, nie radzę.

      Dokładnie. Już parokrotnie przekonałam się, że ci, którzy krzyczą najgłośniej - w realu i wirtualu - mają najmniej do powiedzenia.

      "Panienko"... jak ładnie to brzmi :)

      Usuń
    7. Oj tam, jednak spróbuję. Może nie w najbliższym czasie, ale będę pamiętać (akurat tego typu rzeczy tak łatwo nie opuszczają mojej głowy ;)).

      Oj, zwłaszcza ci z wirtualu. Tylko agresywni potrafią być - nic poza tym.

      Prawda? ;) Nie to co to oschłe `pani` ;)

      Usuń
    8. Chcesz uśpić moją czujność, sprytne :D W takim razie muszę się Tobą nacieszyć, zanim uznasz mnie za nienormalną :P

      Czytałam kiedyś, że w Polsce mamy najwięcej trolli w porównaniu do reszty Europy. Smutne, ale ponoć prawdziwe.

      W ogóle mam wrażenie, że ludzie przesadzają z oficjalnymi formami.

      Usuń
    9. Nie panikuj, nie zniechęcisz mnie tak łatwo do siebie (chyba że, jednak, masz to w planach ;)).

      Ogólnie, jesteśmy niezgranym narodem. A ci `na górze` to wykorzystują, a co i tak im nie zaszkodzimy.

      Najlepiej to do wszystkich po imieniu mówić ;P

      Usuń
  7. Widzę, że nie tylko ja tęsknię za dzieciństwem. :(
    Hm, to widzę, że macie się tak, jak ja z Pseudo. Kiedy jesteśmy razem to albo toczymy zawiłą dyskusję na temat naszych problemów albo próbujemy je jakoś zepchnąć na dalszy plan naszym śmiechem i wówczas w ogóle przestają one istnieć. I zazwyczaj ma miejsce na druga sytuacja, co właściwie tylko na początku jest okej. Później znów zostaję sama i... myślę.
    Ta dziewczynka jest przecudowna. Nie oglądałam wczorajszego finału, ale widziałam parę zdjęć. Zawsze, jak widzę dzieci z swoimi rodzicami to chce mi się płakać.
    Założę się, że tę samą niemiecką stację oglądała wczoraj moja pani od niemieckiego. Ona pewnie w ogóle cały mecz oglądała po niemiecku. :D Lubię babkę mimo tej jej całej obsesji na punkcie wszystkich możliwych sportów (nie licząc boksu).
    I ja tam lubię takie pamiętnikowe wpisy. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, A. jest bardziej żywiołowa. Na pewno nie jestem z nią tak związana jak Ty z Pseudo, ale to, na początku września ubiegłego roku, była jedyna osoba, której nie musiałam poznawać w swojej nowej klasie i choć czasami palnie jakimś durnym komentarzem lub, dla popisu przed innymi, zrobi coś durnego, to jednak zawsze mogę na nią liczyć.
      Dziewczynka urodę po tatusiu odziedziczyła ;) Z resztą, nie o wygląd tutaj głównie chodzi, ale bije od niej coś... Cudownego. Tak, że, nawet mimo woli, uśmiecham się za każdym razem, gdy zerkam na tą animację.
      Mi, szczerze mówiąc, wzruszyło to bardzo. Zwłaszcza, że nie robili na tym boisku nic na pokaz - to było widoczne gołym okiem. Fakt, czasami pozowali do zdjęć, ale, poza tym, to wszyscy ganiali za tymi maluchami, żony piłkarzy wraz z ukochanymi obsypywali szkraby konfetti. No, coś pięknego.
      Naprawdę, ogląda ona boks? Matko, nie cierpię tego sportu. A stację tak o, przełączyłyśmy, bo wkurzały nas te powroty do studia, gdy takie widowisko działo się na boisku. Oczywiście, nie jestem taka dobra z niemieckiego (A. to już w ogóle nic nie umie), rozumiałam tylko szczątki zdań, ale jakoś nie przeszkadzało mi to w oglądaniu ;)

      Usuń
    2. Nieważne, ile się znacie, grunt, że się dogadujecie.
      Nie no, właśnie boksu nie ogląda. Chyba źle to ujęłam. Boks jest feeeee, a jeszcze gorsze coś takiego podobnego do boksu, tylko jak się to nazywa. Nie zapasy, tylko... wresting! Nie wiem, jak można coś takiego oglądać albo - co gorsza - brać w tym udział.
      Ja już niby dziesięć lat uczę się niemieckiego, ale ze zrozumieniem Niemców to u mnie raczej ciężko. Tym bardziej, że w telewizji raczej wolno i wyraźnie nie mówią i używają różnych potocznych wyrażeń i idiomów. No i to nie jest tak, jak z angielskim, że słyszysz ten język na okrągło.

      Usuń
    3. Fuj, ja tam tego typu sportów po prostu nie cierpię - sama przemoc, nic wiecej.
      I jeszcze w tym niemieckim trzeba tak jakby od tyłu myśleć... no, ale zamierzam za rok wybyć do Niemiec do pracy, a za dwa lata do Holandii, więc muszę się go uczyć :(

      Usuń
    4. A przemoc to przecież nie sport.

      A Ty masz niemiecki od podstaw czy kontynuację? Bo ja mam właśnie kontynuację i to w sumie już dziesięć lat nauki za mną, a mam wrażenie, że nie umiem po prostu nic. Brakuje w tym jakiejś takiej płynności. Zanim wymyślę jedno zdanie, to minie kilkanaście minut, a później okaże się, że i tak jest niepoprawne gramatycznie. I ja mam piątkę z niemca...
      Właśnie, próbowałam ostatnio wmówić mamie, że pojadę jeszcze w tym roku na zhiory do Holandii. Nie wyszło. :>

      Usuń
    5. Mam kontynuację. W sumie babka nas na siłę dobrała. W dodatku nie wiem, co sobie ubzdurała, że chcę rozszerzenia zdawać, jak nawet podstawy nie zdałabym na to 31% ;)
      I cóż, niewiele się uczymy. Ja to jeszcze jakoś stoję, bo nie mam wstrętu do tego języka (choć kojarzy mi się z wojskiem ;)) i jeszcze w gimnazjum nawet ambitnie się go uczyłam, także zdania z `weil` nie stanowią dla mnie przeszkody. Gorzej z rodzajnikami... Mam w Niemczech ciocię. Od kiedy dowiedziała się, że rozpoczęłam naukę niemieckiego bez przerwy mnie nim molestuje - każdy email, sms, telefon, to wszystko po niemiecku.
      Jeszcze jak zaczynałam to mówiła, że mam piękny akcent, ładny zasób słów, bla bla bla...
      Teraz to pewnie myśli, że jak uczę się 4. rok, to jestem specjalistką. Ostatnio mówiłam jej treść mojego ogłoszenia o zaginięciu torebki i oświadczyła mi, że mnie nie zrozumiała, bo nie dałam żadnego `eine`, `einen`... No błagam, nie sądzę, by Niemcy byli tacy tępi, by nie zrozumieć zdania bez rodzajników. To co my mamy powiedzieć, jak zagraniczni ludzie kaleczą nasz kochany polski i gadają niczym Kali z `W pustyni i w puszczy`. Też mamy gadać, że `nic nie rozumiemy`? ;)

      Usuń
    6. No właśnie, też nie rozumiem, po co te rodzajniki. Poza tym podobno wszyscy Niemcy dobrze mówią po angielsku, więc nie widzę sensu uczenia się ich języka. :D

      Usuń
    7. Rodzajniki mogłyby być, gdyby były takie jak w polskim (albo w polskim jak w niemieckim ;)).
      Uwierz mi, nie wszyscy. Im to chyba nawet łatwiej się francuskiego uczyć,ale to i tak są języki germańskie więc ze wszystkimi jest im, pewnie łatwo ;)

      Usuń
  8. Wydaje mi się, że tak na prawdę człowiek nie przyzwyczai się do żadnych pożegnań.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo nie można zapomnieć o osobach, które były ważne w naszym życiu.

      Usuń
    2. Wydaje mi się że z czasem tylko ból przestaje być odczuwalny, ale nie mija. Zapomnieć nie można - w zupełności się z Tobą zgadzam.

      Usuń
    3. Często się mówi, że czas leczy rany. Dla mnie on nie leczy, jedynie znieczula, a znieczulenie też wieczne nie jest i w pewnej chwili trzeba podać kolejną dawkę.

      Usuń
    4. Tak, zdecydowanie. Dobrze powiedziane, znieczula albo przyzwyczaja do bólu.

      Usuń
    5. Do czasu, oczywiście ...

      Usuń
    6. Dokładnie. Do czasu...

      Usuń
    7. ... aż ktoś lub coś otworzy nam stare rany lub zada nowe.

      Usuń
    8. A zawsze się ktoś taki znajdzie.

      Usuń
    9. Myślę, że to od stylu życia zależy. Samotnicy mogą raczej obawiać się złośliwości losu ;)

      Usuń
    10. No niekoniecznie :) Jakoś nie jestem samotnikiem a mi ciągle pod górkę :D

      Usuń
    11. Ja to taka pół na pół, chociaż w wakacje bawię się w odosobnionego dzikusa, co niezwykle martwi moja Muti ;).
      A to bardzo stroma górka?

      Usuń
    12. Ja też dużo czasu spędzam w domu. Nigdzie nie wychodzę, ale to tylko ze względu na to, że nie mam z kim. Moja przyjaciółka ostatnio choruje, moja kuzynka nic nie chce robić, chciałam pograć w badmingtona to też nie mam z kim. Siedzę słucham muzyki, albo czytam książki. Z nudy to już nawet w ogródku przed domem przesiaduje.
      Zależy jak na to spojrzeć. Poznałam ostatnio fajnego chłopaka, fajnie się nam pisało, on mi słodził, nawet zaproponował żebyśmy się spotkali. A teraz nagle cisza z jego strony. Jest mi trochę przykro bo nie wiem o co chodzi. Spodobał mi się nawet, ja jemu też z tego co pisał, ale widocznie kłamał. Napisałam do niego wczoraj sms, ale nie dostałam odpowiedzi :P No nie mówię, ale szkoda mi jakoś. Ale cóż :)

      Usuń
    13. No cóż, ja teżz nikim nie wychodzę, tyle, że mi to pasuje. Na basen w tym roku postanowiłam nie chodzić, bo doprowadzilam się do takiego stanu, że w życiu nie zdejmę chyba koszulki. Stany depresyjne powoli mi przechodzą i myślę o odchudzaniu. Do końca wakacji zostało mi 8 poniedziałków, chciałbym schudnać tak by było we wrześniu widać jakieś efekty. Już nawet o wagę nie chodzi tylko ciało. Może byś mi coś doradziła, bo uważam Cię, w pewnym sensie, za eksperta ;)

      Co do faceta... przykra sprawa, zwłaszcza. że, pewnie, coś zaczelaś do niego czuć. może jeszcze się odezwie ?,..

      Usuń
    14. A ja właśnie lubię być między ludźmi i z ludźmi. Nie lubię być sama.
      Jeśli chodzi o dietę to polecam tą Doktora Dukana. Ja zjechałam prawie 10 kg. Może aż tak mocno tego po mnie nie widać. Ważę obecnie prawie 62 kg, ale zrzuciłam brzuszek bo miałam okropnego balona :D Kiedyś nie wyszłam w bokserce na dwór, nosiłam bluzy nawet jak było gorąco, teraz się nie wstydzę :D Tylko trzeba na prawdę chcieć. Teraz trochę zaniedbałam tą dietę bo byłam na weselu, pojadłam jakiegoś mięska, ostatnio pierogi, ale ogólnie dieta jest smaczna i wcale nie jest ciężka. Nawet nie trzeba ćwiczyć, no jeśli ktoś chce to nie przeszkadza to w niczym ale nie jest jakoś surowo nakazane :) Trochę mam dość tych twarożków ale dużo smakołyków z otrębów owsianych można zrobić. Mama robiła naleśniki, gofry, sernik, ciasteczka. Pychota ! :)
      To nie tak, że zaczęłam coś do niego czuć. Po prostu spodobał mi się z wyglądu. I nawet sympatyczny mi się wydał. Zanim zaczęliśmy ze sobą pisać to poznałam go na Wielkanoc. Był z rodzicami u znajomych mojej cioci. Ale wtedy nie rozmawialiśmy. Ale zapamiętałam go, bo był też podobny do pewnego chłopaka. Ale zgadaliśmy się i mnie pamiętał. Pamiętał też że do kogoś pisałam, mówił, że myślał, że mam chłopaka a ja pisałam do koleżanki właśnie o nim. Jak tak pisał myślałam, że ta znajomość będzie miała przyszłość. Nie chodzi tu nawet o jakieś związki czy coś. po prostu. Proponował spotkanie a tak z dnia na dzień nie odpowiedział na sms. Dzisiaj też nic nie napisał. Wydaje mi się to chociaż trochę dziwne. Chociaż może ja sobie za dużo wyobrażałam. Nie wiem. Trochę wymiękłam na niektóre jego sms. No ale cóż w sumie wiele ładniejszych ode mnie jest, a on jakby nie było jest dość interesujący :D

      Usuń
    15. Też zastanawiałam się nad Dukanen ostatnio. Pomyślałam sobie, że jeżeli jestem na tyle wariatką, by o 6 rano chodzic na rower, to czemu miałabym się obawiać tej diety. Tyle że po przeczytaniu listy produktów trochę się zmartwilam. Te otręby niezbyt mi sprzyjają, bo mam uczulenie na gluten, myślisz, że są one niezbędne czy można je czymś zastąpić? Produktów mlecznych też zbyt dużo jeść nie powinnam, więc pewnie głównymi składnikami będą jajka i chude mięso...

      No coz, tak to już wygląda z tymi znajomosciami. No, szkoda, jednak bo cóż - jakaś nadzieja na ‘coś tam‘ jednak była... Trochę dziwne, że tak nagle zamilkł, ale cóż... zrozum faceta :P

      Usuń
    16. Właśnie nie wiem czy można czymś zastępować te otręby, nawet się nie orientowałam w tym temacie. Można też poczytać o jakiś innych dietach na pewno znajdziesz coś dla siebie.

      A właśnie wczoraj się odezwał. No nie powiem ale jestem zadowolona. Od dawna nie słyszałam tylu miłych komplementów na swój temat. Tylko nie wiem czy mam w to wszystko wierzyć, jestem trochę uprzedzona :P

      Usuń
  9. nigdy nie przyzwyczaimy się do pożegnań.
    również tęsknię za dzieciństwem. albo chociaż czasami gimnazjum. im jestem starsza, tym bardziej to odczuwam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z gimnazjum dobrze wspominam jedynie trzecią klasę, a konkretnie jej ostatnie dwa, trzy miesiące.
      Z resztą, w tym okresie życie niejednokrotnie zdzieliło mnie po tyłku zmuszając, bym szybciej stała się dorosła.

      Usuń
    2. jakie sytuacje kazały Ci dorosnąć? właśnie te rozstania?

      Usuń
    3. Tak, te wieczne rozstania z K. i Tatą...

      Usuń
    4. K? to przyjaciel/przyjaciółka?

      Usuń
    5. Przyjaciółka. Ale Ona już nie żyje...

      Usuń
    6. nie wiem co mogę napisać. żadne słowa w tej chwili zabrzmią żałośnie. przepraszam.

      Usuń
    7. Nie szkodzi. Chyba nie pisałam o Niej jeszcze na blogspocie, więc miałaś prawo nie wiedzieć.

      Usuń
  10. Do pożegnań nie da się przyzwyczaić, tylko trochę uodpornić, ale też jeśli chodzi o kogoś ważnego... nie da się tego nie przeżywać.
    Też tęsknię za dzieciństwem... za beztroską, dziecięcą naiwnością i radością...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwłaszcza, jeżeli się tych ważnych osób nie zobaczy w tym życiu...
      Za tą radością ja chyba tęsknie najbardziej - oczywiście, wynika ona z beztroski wypełniającej tęczowe życie takiego malucha.

      Usuń
    2. Tak, wtedy ból bywa nie do zniesienia.
      Mnie najbardziej brakuje beztroski, bo samą radość jeszcze zachowałam. :)

      Usuń
    3. Teraz radość u mnie też występuje, ale nie jest już ona taka lekka, muszę mieć powód, by się cieszyć, a czasami i to nie wystarcza.

      Usuń
  11. Sądzę, że do pożegnań nie da się przyzwyczaić. I jeżeli nie obieca się sobie kontaktu, to nie można się z nimi pogodzić. Jedyne co lubię w pożegnaniach to przytulanie.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przytulanie, mówisz? Fakt, jest miłe, aczkolwiek wtedy nie zwracałam na to zbytniej uwagi przez ten potworny metlik w głowie.
      No cóż, w przypadku M., P. i Z. kontakt mam, akurat, zapewniony.

      Usuń
  12. No ja właśnie też nie spotkałam się z tym w Polskiej Telewizji. Te dzieci były cudowne :D
    Moje prawie wszystkie koleżanki niestety należały do grupy: oni są piękni dlatego oglądam. Ręce mi opady gdy pytały się co to żółte kartki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daj spokój, kuzynka A. na meczu Polska-Grecja piszczała tylko, by Lewandowski zdjął koszulkę... A jak zaczęliśmy się kłócić o spalony, to tylko się lekko uśmiechała, bo nie wiedziała o co chodzi.
      Widoki tych dzieci wręcz chwytały za serce. Uśmiechałam się przez cały czas, bo większość piłkarzy wydaje się być dobrymi ojcami, co w show-biznesie jest coraz większą rzadkoscią.

      Usuń
    2. No i dobrze, że nie zdjął. Hahah :D Słyszałam kiedyś definicję, że spalony jest wtedy kiedy piłkarz kopnie w słupek..

      Ciekawe czy tak naprawdę jest. Sprawili wrażenie takich co naprawdę kochają swoje dzieci. Ale równie dobrze mogło być tylko na pokaz ale i tak było piękne :)

      Usuń
    3. Żółtą kartke miał by wtedy (jak Iniesta na MŚ 2010 :)).
      Ja to słyszałam teorię, że spalony to przez bramkarza, który za daleko wyjdzie z bramki :)

      Wiesz, ja jestem fanką Torresa (wierną, chociaż ostatnio nie miał zbyt dobrego okresu i wszyscy na niego najezdzali). Ale kilka lat temu miałam OBSESJĘ na jego punkcie (dobrze, że już znormalniałam :)) i wiesz, przeczytałam wiele artykułów na jego temat, oglądałam różne filmiki na YT i wiesz, w jego przypadku mogę śmiało stwierdzić (opinia obiektywna, oczywiście), że Nora i Leo mają super ojca.
      Ale, niestety, tatuś-pilkarz musi praktycznie gdzieś ciągle jeździć - na treningi, zgrupowania itd. więc każda tego typu rodzinka ma niełatwo i muszą pokladać nadzieję we wzajemnej miłości, zaufaniu i pamięci o tym, że są rzeczy ważne i ważniejsze.

      Usuń
    4. I jak Ballloteli ( nie wiem jak się pisze) po strzeleniu 2 gola :D

      No to w tym przypadku może i to jest dobry piłkarz-ojciec. Ale za parę lat kariera Torresa nie będzie już chyba tak bardzo intensywna i na pewno znajdzie więcej czasu dla dzieci :)

      Usuń
    5. Balotelli :) ale to ogólnie jest psychol, który odpala w swojej łazience petardy i wywołuje tym pożary :)

      Wiesz, może to i dobrze, bo za kilka lat te dzieci wejdą w taki okres, gdy będę potrzebowac ciągłych wskazówek, co jest dobre, a co złe. zakładając, że luksus (bo napewno nie są biedni) nie strzeli im do glowy, bo wtedy i przykładni rodzice nic nie zdziałają.

      Usuń
    6. Mój kolega zrobił gorzej a wcale psycholem nie jest tylko.. hmm. imprezowy chłopak :D Ten mój kolega robił petardy w kuchni po czym wybuchły i cała kuchnia do wymiany była.

      Biedni nie są to pewne. Ale wydaje mi się, że nawet w luksusie idzie wyróść na mądrego (a czasami mądrzejszego) od ludzi, którzy żyją w biedzie. Oni są chyba bardziej nauczeni czego można a czego nie, aby nie zrobić rodzicom wstydu.

      Usuń
    7. Matko, rodzice byli pewnie wniebowzięci :)
      Z drugiej strony Twój kolega nie jest slawny na taką skalę, jak Balotelli, a wiadomo, że po takich typkach pewnego określonego zachowania się wymaga, a nieprzestrzeganie tych reguł grozi obsmarowaniem w internecie czy gazecie.

      Pewnie i masz rację. Ja żadnego doświadczenia w tej kwestii nie mam, ale jak zostanę przypadkiem żoną jakiegoś sławnego sportowca, to zdam Ci pełen raport o wychowywaniu naszych dzieci :)

      Usuń
    8. Żebyś wiedziała :D Musiał ze swoich pieniędzy dokładać.
      Każdego obsmarują. A Balotelliego przynajmniej za jakiś tylko głupi wybryk a nie za rasistowskie poglądy jak Polskich dziennikarzy.

      No to czekam na raport :D

      Usuń
    9. Takich ludzi to powinni z roboty wywalać. Rozumiem, że dziennikarz, w pewnym sensie, musi być świnią, by przetrwać w tym całym wyścigu szczurów o jak największą popularność, ale wszystko ma swoje granice, zwłaszcza takie żarty. Trochę kultury i samokrytyki, przecież żyjemy w XXI wieku...

      Usuń
  13. Nie mam pojęcia dlaczego, ale zawsze kiedy widzę moich idoli z dziećmi, to po prostu serce mi się kraja. A wcale nie jestem taką wrażliwą osobą.

    Pamiętaj, że w życiu bywają lepsze i gorsze momenty, ale nie pozwól sobą zawładnąć tymi pierwszymi. Głowa do góry, kochana, bo stać cię na wiele! A na pewno potrafisz poradzić sobie ze swoimi demonami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To odwrotnie do mnie. Ja się strasznie rozklejam, ale wiesz to tak mi samo sie dzieje jak tylko coś mnie poruszy, bo właściwie potrafię utożsamićsię z każdym, do kogo poczuję chociaż najmniejszą sympatię (dotyczy to też bloggerow ).
      Oglądając tę ceremonię nie rozryczalam się oczywiście jak bóbr, ale oczy miałam pełne łez.
      Może tak i było z Tobą, bo w głębi duszy i Ty, i ja pragniemy kiedyś tam stworzyć szczęśliwa rodzinę, by dzieci były kochane przez rodziców itd.
      Trochę nawet tym maluszkom zazdroscilam ojców, bo u mnie Tato nie żyje, a mój biologiczny ojciec mało się mną interesuje.

      Myślę, że każdy z nas jest w stanie sprostać swoim wewnętrznym demonom, tylko niektórym nie chcę się wziąć za siebie. Ja postępowałam tak przez dłuższy czas, ale stwierdziłam, że mam tego dosyć.

      Usuń
    2. Te wszystkie duże ceremonie mają w sobie coś takiego, co wzrusza. No, niestety. :)

      Pewnie masz rację. Współczuję ci straty ojca.

      A dlaczego masz tego dosyć? Przecież dobrze ci szło.

      Usuń
    3. Dosyć mam tego złego, nieprawidłowego postępowania, którego jeszcze niedawno się dopuszczałam - nie samej walki ;)

      Usuń
    4. Ach, w takim razie źle cię zrozumiałam. Obyś jak najdłużej wytrwała w samej walce!

      Usuń
    5. Zdarza się, sama w tym upale tracę zdolność racjonalnego myślenia l)
      Dziękuję, ale, wiesz, bardziej by mi było na rękę, by ta walka w końcu się skończyła...

      Usuń
  14. nie raz bym chciała stać sie małym dzieckiem i nie myslec o codziennych sprawach czy problemach

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwłaszcza, że im człowiek starszy, tym czas szybciej płynie i brak go nam na wszystkie problemy...

      Usuń
    2. mi ostatnio tak czas ucieka ze szok zaraz jedziemy na krotki wypoczynek wrocimy bedzie koniec lipca pozniej w gory i bede musiala wrocic do pracy a pozniej to juz tak poleci ze ani sie nie obejrze a bede szczesliwa zonka.

      Usuń
    3. No no, w końcu do ślubu niecały roku, czyż nie? ;) Masz tremę? ;P
      Czas rzeczywiście zasuwa, zwłaszcza przy dobrej zabawie ;)

      Usuń
  15. Odpowiedzi
    1. Chyba!Wszechświat zorientował się, że potrzebowałam towarzystwa :)

      Usuń
  16. A kto nie chciałby znów być dzieckiem? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwierz mi, znam takie osoby, które nie chcą wracać do tego okresu.

      Usuń
  17. Chciałabym mieć piękne dzieciństwo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co spowodowało, że takowego nie miałaś?

      Usuń
    2. Po prostu nie miałam i tyle.
      Zazdroszczę dzieciom swobody bycia sobą :)

      Usuń
    3. No cóż, pewnie Cię nie pociesze, ale moje szczęśliwe dzieciństwo trwało może do 5., góra 6. roku życia.
      Ty też pewnie przeżyłaś w nim choć trochę wspaniałych chwil.

      Usuń
    4. Nie wiem, nie pamiętam.

      Usuń
  18. Odpowiedzi
    1. Boże, dopiero teraz zobaczyłem, jaki sweetaśny komentarz Ci dodałem :)

      Tu J. jakby co :*

      Usuń
    2. Masz szczęście, że to Ty, bo już to chciałam jako spam odznaczyć :*

      Usuń
    3. No wiesz co, mój cudowny komentarz jako SPAM?! Buuu... :(

      Usuń
    4. Dobrze, mamo :p

      Usuń
    5. I co mi, jeszcze, powiesz?^^

      Usuń
    6. A co chciałbyś poczytać? :)

      Usuń
    7. Raczej O CZYM :P

      Usuń
    8. Znalazł się spec od poprawiania.

      Usuń
    9. Ocho, panna NIENAWIDZĘ KRYTYKI. właśnie zabrała głos.

      Usuń
    10. I co dalej, będziemy się kłócić?

      Usuń
    11. Boże, ja z Tobą kiedyś zwariuje, dziewczyno ;)

      Usuń
    12. Dobrze się trzymasz po tych 3 latach znajomości ze mną ;*

      Usuń
    13. Tia, powinienem dostać za to jakiś dyplom lub, nawet medal czy puchar.

      Usuń
    14. Jak tam mija dzionek?^^

      Usuń
    15. Tak jak lubisz^^

      Usuń
    16. Oprócz tego?

      Usuń
    17. To nie wiem, co mam napisać ;)

      Usuń
    18. no, dobrze ;)

      Usuń
    19. A nic takiego, tylko się na imprezkę szykuję^^

      Usuń
    20. Phi, co to takiego ;P

      Tylko nie szalej zbytnio ;)

      Usuń
    21. Po to właśnie są imprezy - by szaleć ;)

      Usuń
    22. Uspokój się, weź ten zapał zachowaj na wygibasy na parkiecie ;)

      Usuń
    23. Jasna sprawa ;)

      Usuń
    24. Chyba że to `imprezka` typu kółeczko i wódeczka plus fajeczki, a potem rzyganko...

      Usuń
    25. Jeszcze nie byłaś na naszych domówkach ;P

      Usuń
    26. Nie wiem, czy chciałabym być...

      Usuń
    27. Spodobałoby Ci się^^

      Usuń
    28. Mam co do tego pewne wątpliwości...

      Usuń
    29. Bo `wódeczka plus fajeczki`?

      Usuń
    30. Bo uwierzę, że na waszych domówkach nie ma takich `atrakcji` ;)

      Usuń
    31. Są, tylko że, wiesz, nie jesteśmy pełnoletni, więc i nie ma tego dużo. i dobrze. ale i tak to psuje charakter prawdziwej imprezy.

      Usuń
  19. Bu, bo to nieprawda, że człowiek się przyzwyczaja do strat. Każda strata jest inna i dotyka inaczej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale i tak to boli...

      Usuń
    2. Ostatnio wszystko boli.. Nawet jak powinno być dobre, to boli. Przynajmniej mnie, Dziwna jestem >.<

      Usuń
    3. Może czas poszukać skutecznego lekarstwa na ból?

      Usuń
  20. A nie lepiej byłoby po prostu o tym nie myśleć i zwyczajnie czekać, co przyniesie los?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Starałam się, by przestać o tym myśleć, ale to tylko pogorszyło moja sytuację.

      Usuń
    2. Mogę spytać, czemu?

      Usuń
    3. No cóż, myślałam o tym, żeby nie myśleć ;) Koniec końców, wszystkie problemu jedynie skumulowały się w mojej głowie.

      Usuń
  21. Pożegnania są okropne. Najgorsze są wtedy, gdy nie zdążyło się nawet pożegnać, bo śmierć była nagła. Mnie wszystko przypomina moją zmarłą babcię, wchodzę do jej (byłego) pokoju, a tu pusto, już nic nie ma, co było za jej życia. Ból ciągle gdzieś się tli. Tak samo nagle straciłam dziadka miesiąc temu. Śmierci bliskich nie da się wytłumaczyć, trzeba ją po prostu jakoś przeżyć i żyć dalej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, każdy ma ludzi, do których jest niezwykle przywiązanym.
      Osobiście do dziadków nigdy nie byłam aż tak mocno przywiązana - czy ich kocham, to z pewnością, ale na pewno nie ma między nami takiej więzi, jak miedzy Tobą i Twoją babcią i dziadkiem.
      A pustaka i tak inność będzie już zawsze, niestety...

      Usuń
  22. Ludzie odchodzą a my powinniśmy żyć dalej. Ja też wiem coś o utracie bliskich.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami jednak bardzo trudno jest przewrócić stronicę i zaczać nowy rozdział...

      Usuń
    2. Też tak miałam i długo nie mogłam tego zrobić, ale jakoś się to udało :)

      Usuń
    3. Chyba, jak komuś zależy, to jest w stanie to zrobić.
      Warunek - trzeba chcieć.

      Usuń
    4. Pewnie :) Zgadzam się z tym :)

      Usuń
    5. Cieszę się, że mamy podobny tok myślenia ;)

      Usuń
  23. hmm niby fajnie jest byc dzieckiem ale cozkazdy dorasta taka okrutna prawda no i zycie nie zawsze jst slodkie choc coz czasem trudne wydarzenia ksztaltuja charakter i choc utrata bliskich boli trzeba zyc dalej i mozna uwierz mi... wazne by pamietac o tych co odeszli

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż - póki pamiętamy, Oni są wśród nas...
      Ja tylko chciałabym, by mój charakter był kształtowany nieco delikatniej, bo nie dość, że cierpi na tych próbach moja dusza, to jeszcze i ciało...

      Usuń
  24. Tak, chyba masz rację. Tylko dzieci potrafią cieszyć się z niczego. Ale nam tez czasem się to udaje :)

    OdpowiedzUsuń