Poprawiam różową koszulkę mając nadzieję, że na plecach nie
widnieje olbrzymia mokra plama.
Odgarniam z czoła ciemny lok, który zaplątał się między
mostek, z nośniki moich okularów – żałuję, że nie spięłam ich luźno wsuwkami.
Przystaję – słyszę grzmoty.
Obracam się – dostrzegam złowieszcze czarne chmury.
Ignoruję oznaki zapowiadającej się burzy – idę dalej.
Delektuję się samotnością.
Przechodząc obok
Małpiego Gaju dostrzegam zakochanych z mojej klasy – lubię ich, są sympatyczni,
towarzyscy i nie miziają się w miejscach publicznych, z co mają nie
tylko u mnie wielkiego plusa.
M. widząc mnie macha radośnie, P. mówi `cześć` zanim
jeszcze dojdę do ławki, na której siedzą.
Nie jesteśmy jakoś zżyci, więc zdajemy sobie jedynie relacje
z ostatnich dni, ja ostrzegam ich przed burzą, oni polecają mi film `Kac
Vegas` na nudne wieczory, co sprawia, że mimowolnie, się uśmiecham.
Przed pożegnaniem wyjmuję z włosów M. listek dębu, który
zaplatał się między jej złote kosmyki.
Znów jestem sama.
Towarzyszą mi myśli. Myśli o tym, że w końcu czuję się wolna. Myśli o tym, że
boję się września, bo wtedy ta wolność zniknie.
Wyrzucam te drugie ze swojej głowy. Tych pierwszych, z
resztą, też już nie chcę.
Dla odwrócenia od
nich uwagi zrywam stokrotki i wplatam je między grube, ciemne pukle.
Muszę dziwnie wyglądać z tą dziwną `dekoracją` na mojej
głowie – wnioskuję to po spojrzeniach przechodniów, pewnie myślą, że biednej
siedemnastolatce upały uszkodziły większość synaps i nie myśli logicznie.
Mam gdzieś ich spojrzenia – mogę
być dziwadłem, w końcu mam wakacje.
W wakacje można wszystko. :D Przestałam przejmować się opinią innych, co byś nie zrobiła, oni i tak wiedzą lepiej. Stereotypy powiedzą wszystko. Te burze mnie wkurzają, ale powoli się do nich przyzwyczajam.
OdpowiedzUsuńBurze są fajne, gdy przebiegają w miarę spokojnie. Nawałnic nienawidzę.
UsuńJa też się nie przejmuje opinią innych - przynajmniej staram się nie przejmować. Niektórzy gadają złośliwe komentarze jedynie z zazdrości, więc co mam się tym przejmować.
W wakacje nikt nie jest dziwadlem, ja przemierzam kiometry bez butow.
OdpowiedzUsuńJa nie, bo asfalt jest wręcz wrzący ;) Ale chodzę w, chyba pięcioletnich, klapkach, które praktycznie się już rozwalają, ale są niezawodne na długie przechadzki.
UsuńJak moje trampki :p Ale jest strasznie gorąco, więc baleriny wskazane... albo japonki, ale nacierają mi zawsze.
UsuńJaponki trzeba rozchodzić, ale to trochę trwa. Do trampków nie mam jakoś cierpliwości i wolę adidasy, ale w taki gorąc ich nie założę.
UsuńI tak największym `widowiskiem` są dziewczyny noszące w taką pogodę wysokie szpilki, w dodatku w ciemnych kolorach ;P
Daj spokój... je to podziwiam, bo ja szpilki noszę na specjalne okazje, a nie na plażę :p
UsuńPodziwiać to je można za wytrwałość :)
UsuńJa to nawet na specjalne okazje takich butów nie noszę :)
Nigdy? :P
UsuńSzpilek - nigdy :) wolę coś stabilniejszego i wygodniejszego, jak np. koturny czy platformy lub, po prostu, “grubsze“ obcasy :)
Usuń"Grubszych" nie lubię. U mnie wiele zależy od humoru.
UsuńCóż, zimą to tylko takie, chyba że chcesz fikać koziolki na sliskim asfalcie :p
UsuńZimą to ja w ogóle nie noszę obcasów :p
UsuńA co, glany? ;)
UsuńNie :p Zwykłe pospolite buty :p
UsuńChyba najwygodniejsze :) Ja tam muszę założyć coś. wyższego, nawet kilkucentymetrowego. Z ‘płaskich‘ butów toleruję jedynie adidasy i klapki :)
UsuńA ja różne, ale za glanami nie przepadam ;) Zupełnie nie mój styl.
UsuńJa kiedyś nosiłam je dla treningu, ale to byly inne czasy.
UsuńNie tak dawne, bo niewiele raczej różnimy się wiekiem :p Ale rozumiem o co chodzi, inne dla Ciebie.
UsuńNie no, tylko rok nas różni :) pisząc ‘inne czasy‘ miałam na myśl te, kiedy nie miałam aż tak wielkich kłopotów ze zdrowiem, trenowałam wiele dyscyplin. Z tymi glanami to chodziło o to, że wiesz, to dosyć ciężkie buty, ubieralam je i robiłam taki szybki marsz. Dzięki temu gdy na wiosnę przymierzałam sie do biegania to łatwiej mi było i w dodatku tak... lekko ;)
UsuńJakie masz problemy ze zdrowiem jeżeli można wiedzieć?
UsuńCóż, oprócz nadwagi mam zespół jelita drazliwego plus problemy z nerkami, trzustką i watrobą...
UsuńDobrze, że chociaż epilepsja już mi minęła.
Nie wiedziałam, że epilepsję można wyleczyć tak całkowicie. Duże są te problemy z nadwagą? Jeżeli masz też problemy z jelitami, to na pewno ciężko zlikwidować te z wagą...
UsuńZnaczy, wiesz, od kilku lat nie miałam ataków, więc może i minęła? Zdarzają się takie przypadki - normalnie, oczywiście, to nieuleczalna choroba.
UsuńCóż, do prawidłowej wagi mam 20 kilo do stracenia. W utracie wagi to bardziej przeszkadzają nerki...
Dlaczego one?
UsuńPrzede wszystkim zatrzymują wodę w organizmie. Jestem nadal opuchnieta, moje stopy są... Wyglądają jakby urzadlilo je stado pszczół, nawet czasami nie mogę ich włożyć do kapci...
UsuńAle od czego Ci się tak robi?
UsuńNie wiem, po prostu się zaniedbalam. Już kiedyś pisałam o swoim zagrożeniu cukrzycą i tym ‘słodkim nałogu‘ na dodatek przez długi czas byłam też uzależniona od leków - że tak powiem, mam za swoje...
UsuńJa cały czas jemu cukierki, nie tyję, ale wiem, że źle robię.
UsuńMasz pewnie lepszą przemianę materii. Ale prawda, cukier szkodzi zdrowiu - to biała śmierć.
Usuńczekoladowa w moim przypadku :p
UsuńOj, czekolada to mnie zgubiła ;P
UsuńMnie też niedługo zgubi :p
UsuńJak powiesz `nie`, to nic jeszcze straconego ;)
UsuńMyślisz, że tak łatwo odmówić,jak czekolada do Ciebie mówi? :p
UsuńWiem, jak trudno. Za tych czasów, których już nie chcę pamiętać, mogłam pochłonąć kilka tabliczek dziennie.
UsuńDla niektórych też jestem dziwadłem, ale mi to jakoś nie przeszkadza.
OdpowiedzUsuńBo pewnie masz dystans do siebie ;)
UsuńCzy ja wiem? Nie wiem. Poprostu jestem jaka jestem i dla nikogo nie zamierzam się zmieniać. Żyję jak chcę, a jeśli komuś to nie pasuje to już jego problem. Kiedyś wielkie halo było pamiętam bo jakoś nie ubierałam tego co akurat w danym momencie było trendem. Ubierałam to w czym było mi wygodnie, i do tego mam notmalną budowę ciała - więc nie wiem o co halo. A podobno mówi się, że najlepiej jest nosić takie ubrania, które pasują do sylwetki, a nie to co akurat jest nowym trendem. Ale potem okazało się, że te osoby "popisały" się na maturze i po zakończeniu pierwszego roku pytały: "a jak to zrobiłaś, że jesteś na takim kierunku?", ja odpowiedziałma: " no, normalnie, to nie wiesz na czym polega rekrutacja i jakie są progi?". Tylko, że wtedy kiedy one piły do upadłego ja sięuczyłam i siedziałam na korkach.
OdpowiedzUsuńNo cóż, w sprawie mody to mamy podobnie. Z tym, że ja borykam się jeszcze z nadwagą, ale noszę tak samo to, co wygodne.
UsuńImprezować, nie imprezuję, czasami pójdę na klasowe ognisko czy domówke, akurat natrafiłam na takie towarzystwo, które nie zmusza do picia i nie wysmiewa abstynentów, choć teraz widzę, że większość ‘imprez‘ polega najpierw na piciu w koleczku, a potem chodzeniu na fajkę. Żadnych tańców itd. Jeszcze jak P. i Z. mieszkali w Polsce i organizowali domowki, to tanczylo sie tam, graliśmy w gry. A teraz to chyba jest właśnie taka moda na picie (najlepiej naczczo, po fajce...), rzyganie i zaleganie w rowie...
Ja miałam problemy i byłam wręcz chuda, dltego nosiłam trochę większe rozmiary, żeby wyglądać normalnie. A ja też mogłabym to i owo powiedzieć na temat ich ubrań. Kolega musiał się za jej zachowanie wstydzić u siebie na osiemnastce.
UsuńJa w tym nie widzę nic złego, ale wiadomo, znajdą się i tacy, którzy swoje kompleksy potrafią leczyć jedynie złośliwymi uwagami.
UsuńAż tak karygodnie się zachowywała?
Zachowywała sięstrasznie. Zaprosił ją na osiemnastkę dość, że się na nią spojzniła dwie godziny to była upita do upadłego, a on w dodatku musiał po nią pojechać. Obok bawiła się jego rodzina. Mi byłoby wstyd gdyby moi znajomi się tak zachowywali. Owszem można się zabawić, nie jestem przecinwa, ale wszystko ma jakiej granice przyzwoitości.
UsuńMatko, rzeczywiście wstyd na całego. Nie rozumiem, jak można się tak zachować, szkoda chłopaka, najadł się przez nią pewnie mnóstwo wstydu w dodatku we własne święto...
UsuńTylko, że on jest podobny. Mimo wszystko jednak on dostał się na studia tam gdzie chciał ( stomatologia ), a ona nie bardzo.
UsuńNo to on chyba ma więcej oleju w głowie, jak dostał sie na takie studia...
UsuńPatrząc na to z jakim towarzystwem sie zadaje no to właśnie chyba nie do końca. Bo mimo wszystko dalej się z takimi osobami zadaje jak ta dziewczyna. A ona do mnie potem pisze jak ja to zrobiłam, że dostałam się na farmację :p Dwie osoby są jeszcze na medycynie, jedna na analityce, chyba dwie na technologii chemicznej, trzy na rehabilitacji, jedna chyba na dietetyce.
UsuńSama chciałbym dostać się na farmację, ewentualnie na chemię na politechnikę. Ale nie wiem czy mi się to uda. Na korepetycje póki co mnie nie stać, może w nastepne wakacje uda mi się znaleźć jakąś pracę za granicą, to może starczy mi na parę zajęć przed maturą, ale większe prawdopodobieństwo jest takie, że będę do egzaminu przygotowywać się sama.
UsuńInna sprawa jest taka, że nikt mnie nie wspiera w mojej decyzji, nawet mama patrzy na mnie z powatpieniem, bo widzi we mnie dziennikarkę i uważa, że nie wytrwam na tych studiach...
U nas Ci, którzy dostali się tam gdzie chcieli mieli korki przez całe liceum. Gdyby nie wsparcie rodziców nie daliby rady. Ale dobrze jest tak jak jest, trzeba się tylko cieszyć. I nie wierz w to, że dostali się bo byli tacy mądrzy.
UsuńNo i właśnie tego się obawiam - że się nie dostanę, bo miejsca przypadną tym, którzy chodzą na korepetycje...
UsuńCiężka sprawa - nie wiem co Ci mogłabym doradzić. Jest trochę czasu, rób arkusze, zawsze możesz jeszcze przez rok coś ewentualnie dopracować. Ucz się na bieżąco. Nie wiem co jeszcze mogłabym Ci doradzić.
UsuńWiem, że to niełatwe, w sumie największy problem sprawiają mi zadania na liczenie typu stechiometryczne, oczywiście te z rozszerzenia, podstawę spokojnie ogarniam.
UsuńBędę ćwiczyć, jak się nie dostane, to trudno - wtedy wyjadę za granicę, popracuję i może tam zacznę studia, zawsze mogę zmienić upodobania.
Przypomnę sobie ten dział i podeślę Ci coś na maila jeśli oczywiście się na to zgodzisz. Jeśli tak to wyślij mi swój mail w komentarzu.
UsuńJa zawsze robiąc zadania i mając problemy, wypisyawłam wszystkie dane i wzory, które mogą mi sięprzydać. To bylo pomocne. Jeśli sięczegoś chce to warto do tego dążyć.
O, to by mi bardzo pomogło. Jeden mail masz podany pod spodem, obok numeru GG, ale może lepiej byłoby Ci wysłać na onetowską pocztę, to tam też mam konto (pamart@op.pl).
UsuńTeż tak robię, nawet mi idzie. Niestety, chemii uczy mnie dyrektorka, która nie dość, że jest zabiegana, to ma etat w innej szkole i niektóre tematy `przerabia` z nami z niesamowita prędkością i tak też było z zadaniami, gdzie na podstawie reakcji trzeba było coś obliczyć, wywnioskować nadmiary lub niedobory, wyliczyć wydajność reakcji, ale nie ze wzoru tylko z proporcji...
Myślę, że nie ma to większego znaczenia. Zależy na jakiego oceniającego się trafi. Ale najlepiej trzymać się tego klucza. Ja miałam z matematyki wicedyrektorkę więc wiem jak bylo u nas na lekcjach.
UsuńNo, ten klucz w jednym wypadku ratuje życie, w innym je niszczy (np. na języku polskim).
UsuńA z matematyki, ogólnie mam w szkole samych dziwnych nauczycieli, jest jedna, dobra, która, niestety, nie uczy mojej klasy, ale słyszałam, że też niezłe z niej ziółko, nie czeka na tych, co wolniej rozumieją tylko gna z materiałem i jedynie dopieszcza swoich pupilków.
Jak zwykle. Każdy nauczyciel ma swoich pupilków. :/ U mnie też tak było. Ale jakoś to przeżyłam.
UsuńWidząc kwiaty we włosach, wzięłabym Cię za niebanalną, pozytywną osobę, Jeśli ktoś ma skostniały tudzież ograniczony światopogląd, przez który postrzega w Tobie dziwadło, jego problem. O. :)
OdpowiedzUsuńNo cóż, młodzi jeszcze potrafią pozytywnie patrzeć na takich ludzi. Ale starsi juź nie bardzo, choć nie wszyscy. No i oczywiście też takie typy ze szkolnej bądź ulicowej ‘elity‘ lub tzw. ‘plastiki‘ :)
UsuńSama wiesz co wspomniane grupy ludzi sobą reprezentują, więc nie masz się czym przejmować :D
UsuńGdybym tylko nie lubiła chodzić na `poszukiwania` wyjątków (ciągle jestem zbyt ufna) ;)
UsuńTo się nazywa wiara w człowieka :)
UsuńPrawda? ;) Czasami żałuję, że takową posiadam.
UsuńJa też, ale tylko czasami, bo generalnie ludzi lubię :)
UsuńA po co się przejmować spojrzeniami :D. Lepiej się zrelaksować i mieć ich gdzieś ;). Fajny dzionek jak widzę :D
OdpowiedzUsuńPowiedzmy, że to jeszcze stare ‘nawyki‘ dają o sobie znać :)
UsuńNo, fajny, fajny - niby zwyczajny, ale miał w sobie coś magicznego :)
Jej, przypomniało mi się, jak chodziłam z mamą i babcią między polami, zbierałam koniczynę i robiłam z niej wianki! Chyba będę musiała się tam wybrać. :)
OdpowiedzUsuńSpacerowanie podczas burzy ostatnio weszło mi w nawyk. Chociaż to jest bardziej bieg, niż spacer. Zwłaszcza, kiedy pada, a ja idę z parasolem.. hm, lubię burzę, ale kiedy jestem w domu. Ewentualnie na balkonie. ;)
Ja nigdy nie umiałam plesć wiankow, nad czym, po prostu, ubolewam ;)
UsuńBurzę to ja lubię, ale gdy jestem w domu :) spacerować w trakcie jej trwanie nadzwyczajnie w świecie się boję :p
Ja umiem, ale niezbyt zgrabne.. żeby nie powiedzieć 'brzydkie'. ^^
UsuńTeż się boję.. chociaż wczoraj, kiedy szłam i to jeszcze pod parasolem, to nawet nie było tak strasznie, bo spotkałam dwóch starszych panów, a kiedy widzę jakichś ludzi, to od razu mi raźniej. :D
Pod parasolem w trakcie burzy? Odwazna jesteś, ja nawet boję się mieć włączony telefon lub łańcuszek na szyi.
UsuńWe wrześniu zniknie, bo wróci szkoła?
OdpowiedzUsuńDokładnie. Znów zamienię się w robota...
UsuńA musi się to tak kończyć?
UsuńWiesz, ja sobie już obiecywałam jak zaczynałam liceum, że nie będę przeginac, a potem i tak niemiłosiernie wysoko podniósłam sobie poprzeczkę...
UsuńJa swoją też całe życie podnoszę. Ale przy tym dalej pozostaję sobą, mam czas wolny, realizuję pasję. Jedno tu w cale nie musi wykluczać drugiego.
UsuńTo może, gdzieś, po prostu, jakieś błędy popełniam?... Czasami zdarza mi się robić coś bez większej świadomości.
UsuńMyślę, że umiejętność planowania czasu tak, by na niczego go nie zabrakło jest bardzo ważna i, niestety, nieczęsto spotykana. U mnie tak naprawdę długo trwało, zanim się tego nauczyłam. Często z powodu braku czasu rezygnowałam w wielu rzeczy. Dzisiaj tego nie ma.
UsuńNauka tego typu rzeczy zazwyczaj jest długa, niełatwa, a droga do osiągnięcia sukcesów kręta. Ale warto spróbować.
UsuńMoże teraz, w drugiej klasie uda mi się jakoś to rozpracować - im szybciej tym lepiej.
Bardzo kręta i bardzo trudna, ale o łatwe rzeczy nie warto jest walczyć.
UsuńWakacje w końcu są też od tego, żeby czasem pobyć "dziwadłem". A ludzie nich sobie patrzą, jak chcą. W końcu ich zdanie jest w takiej chwili najmniej ważne. ;) Też się boję września. Nie chcę matur.
OdpowiedzUsuńTo właśnie chyba jest najlepsze w wakacjach, że można bycia kim tylko sierpniowych chce (najlepiej prawdziwym sobą).
UsuńSzkoda jednak ludzi, ktorzy na takie ‘dziwadla‘ patrzą z pogardą - ich życie nie jest pewnie zbyt kolorow.
Oj, matury... ja będę mieć jeszcze rok przerwy, choc nie całkiem, bo zaczną nas bombardować probnymi...
Ale co tam, damy radę (Ty w szczególności :)).
To fakt. Nie warto ukrywać prawdziwego siebie. A życie tych osób jest pozbawione kolorów, masz rację. Wydaje mi się też, że ci ludzie są zbyt bardzo uzależnieni od opinii innych, bo co sobie pomyśli znajoma, kiedy zobaczy mnie z kwiatkami we włosach? Nie rozumiem takiego sposobu myślenia. Także róbmy swoje bez względu na resztę. :)
UsuńJesteś w technikum, czy w liceum? Mi w drugiej klasie LO nie robili próbnych matur, ale bez przerwy o nich mówili. Trzeba będzie się trochę zmobilizować, ale to pewnie, że damy radę. :) Dziękuję za wsparcie. :)
Prawda, nie zazdroszczę im, to tak, jakby ktoś ciągle ich obserwował, a jak tem ktosiowi się coś nie spodoba, to bój się boga.
UsuńW drugiej liceum. I już pod koniec pierwszej miałam ‘mini maturę‘ (tzw. inaczej badanie wyników nauczania) z matematyki i polskiego, a teraz już po maturach trzecioklasistow będę miała z tych przedmiotów plus z angielskiego, chemii i biologii... :/
Bycie dziwadłem może być nawet powodem do dumy. A co. Są różne typy dziwadeł. A stokrotki we włosach to nie przestępstwo.
OdpowiedzUsuńW sumie i racja, bo punktuje oryginalność ;)
UsuńJa od zawsze byłam troszeczkę odstajaca od reszty, i już raz ktoś nazwał mnie dziwadlem, żeby nie było, że sama sobie takowy przydomek nadałam.
Przestępstwo może i nie, ale świetny powód do obgadania kogoś - owszem.
Jeżeli ktoś nazwał cię dziwadłem, to może sam ma kompleksy? :> Opinia publiczna tak naprawdę powinna być ostatnią rzeczą, która powinna cię obchodzić. Najważniejsza chyba jest opinia bliskich, bo to oni chcą dla nas jak najlepiej. :)
UsuńBycie dziwadłem to czasami bardzo pozytywne. Bo może dziwadło kojarzy się wyłącznie z kimś, kto ma wynaturzone cechy wyglądu, ale może także być odzwierciedleniem naszego szalonego charakteru. :)
OdpowiedzUsuńUdanych wakacji ;3
Niestety ludzie coraz bardziej są nietolerancyjni, każdy oryginalny wizerunek krytykują, najchętniej nazwaliby ‘pedalem‘, ‘lesbijką‘, ‘chorym psychicznie‘. Dziwadlo nawet w tym nagatywnym określeniu (a otrzymałam kiedyś takowe przezwisko) to pikuś...
UsuńA po co przejmować się opinią ludzi? Ty to lubisz, to Twoje życie, więc krocz śmiało w swojej oryginalności!
UsuńJa to wszystko wiem, ale praktyka nie jest taka łatwa. Zwłaszcza, że jeszcze niedawno byłam cichą, zamknięta w sobie, zakompleksioną i nieśmiałą dziewczynką. Niektórych nawyków nie da się tak od razu wyzbyć...
UsuńOczywiście, ja żyję podobnie od siedemnastu lat i muszę przyznać, że mam rozszarpane nerwy i sama jestem wykończona nerwowo. Ale wiadomo- to są nasze upodobania, przyzwyczajenia, których tak po prostu się nie pozbędziemy.
UsuńCzęsto to są nasze złe myśli, a myśli przecież kształtują rzeczywistość. Pewnie, gdy tak sobie wmawiamy, że, np. `ludzie są okrutni` i się do nich uprzedzamy, choć staramy się to ukryć, to oni i tak to widzą i traktują nas podobnie, tyle że czynami, a nawet gorzej.
UsuńCzęsto świat jest zupełnie inny niż to sobie wmawiamy. Słuchamy mediów, tego, co mówią inni i kształtujemy swój światopogląd, który często może odbiegać od powszechności. Ale jesteśmy tylko ludźmi.
UsuńO mediach to już dawno wiem, że robią wodę z mózgów. Ciekawe, że za komuny wszyscy wiedzieli, że media kłamią, a teraz wszyscy na ślepca, na ślepca...
UsuńTylko ludźmi lub AŻ ludźmi. Chociaż wielu już zachowuje się jak zwierzęta, takie świnki z `Folwarku zwierzęcego`...
wydaje mi się,że to lepsze jeśli jesteś sobą, nie musisz być taka jaką by Cię chcieli inni. sama sobie masz odpowiadać i lubić siebie- to się tylko liczy:)
OdpowiedzUsuńOwszem to prawda. Tyle że czasami mam chwile, że nie wytrzymuję tej zlosliwej krytyki - jeszcze niezupełnie się na nią uodpornilam.
Usuńnigdy nie będzie tak,że każdego usatysfakcjonujesz, jednemu pasuje, innemu nie. mówi się trudno, uśmiechasz się i idziesz przed siebie:)
UsuńNajważniejsze to być zadowolonym z samego siebie. Aczkolwiek nie chodzi mi o zadowalanie innych, po prostu w przeszłości byłam zakompleksiona, zamknięta w sobie, bałam się ludzi - i to nadal we mnie drzemie, tyle, że odzywa się stosunkowo rzadko.
Usuńwięc to trochę jakby walka z samą sobą?:)
UsuńDokładniej to z różnymi obliczami siebie ;)
Usuńno tak,drzemie w nas kilka osób:)
UsuńNiektóre porządnie potrafią dać w kość.
Usuńżeby nie była za łatwo:)
UsuńBo, oczywiście, musimy się zawsze natrudzić, inaczej sie rozleniwimy ;)
UsuńDo września jeszcze bardzo, bardzo dużo czasu. Rozkoszuj się wolnością i nie myśl co będzie dalej.
OdpowiedzUsuńTak właśnie zamierzam zrobić :)
UsuńHmm, stokrotki i ciemne włosy, fajnie :3
OdpowiedzUsuńJak to mówią w żargonie ogrodniczym: rwałbym :P
Ja lubię i nie lubię samotnych spacerów.
Lubię tak rozmyślać sobie, iść, marzyć, ogólnie UwG-Romantyk ON.
Ale z drugiej strony, wstydzę się, czuję się dziwnie, to wszystko przez to jak wyglądam, ja nie umiem mieć wyjebane na wzrok ludzi.
W dodatku kręcone, więc efekt lepszy, a i kwiatki lepiej się trzymają :)
UsuńWiesz, ja w pewnym sensie też nie jestem aż tak obojętna na wzrok innych, obcych mi ludzi, ale jest lepiej niż jakiś czas temu. To chyba od nastroju też zależy ;)
Kręcone, hmm, chyba kiedyś wspominałem, o kopiowaniu mnie?
UsuńTo prawda, nastrój na to wpływa, ale nie wiem. Boję się i już.
Kopiowanie, powiadasz? Z zastrzeżeniami proszę do mojego ojca, ja z chęcią odziedziczyłabym proste włosy :)
UsuńMoże kiedyś i wyzbedziesz. się tego leków?... ;)
Spoczko :P
UsuńMoże, może. Wiesz i tak poczyniłem postęp od gimnazjum, ale też nie jest to jakiś sukces.
Ja w gimnazjum to chowalam się po kabinach w toaletach na każdej przerwie, o dyskotekach już Ci pisałam. Teraz jest o niebo lepiej, myślę, że to chyba zależy od towarzystwa, w którym przebywamy.
UsuńJa miałem chujowe, teraz mam nie lepsze. Ot taki pech.
UsuńHej, nie smuc się, całe życie jeszcze przed Tobą ;)
UsuńNie do końca, dzięki palaczom, mam 50% szans mniej na dożycie 60 lat, czy 50, nie wiem...
UsuńToś mnie pocieszył, przecież u mnie praktycznie co drugi znajomy pali i większość rodziny...
UsuńJak do tego dopuszczasz...
UsuńNie mówię o rodzinie, ale ja nie mam palących znajomych poza bykiem, ale to wyjątek.
A jak mam niby nie dopuszczać? Z ojcem kiedyś toczyłam bój, jeszcze jako mała dziewczynka wykradałam mu fajki i do śmietnika wyrzucałam - taki mały sabotaż.
UsuńZ Mamą mam lepsze relacje, wiem, że się przymierza do rzucenia, ale też wiem, że tak szybko to nie nastąpi, bo od śmierci Taty ma na głowie dużo więcej, a stres robi swoje.
Z innymi członkami rodziny widuję się stosunkowo rzadko.
A znajomi? Równie dobrze mogę gadać do ściany.
Dlatego mówię, że nie mówię o rodzinie, bo moja matka też pali i nie mam na to w sumie wpływu.
UsuńNo to zrezygnuj z nich, skoro znajomi Cię nie słuchają, to jacyś kiepscy Ci znajomi.
Ja nawet jak nie ma wakacji to wyglądam jak dziwadło ;p
OdpowiedzUsuńPrzesadzasz, kochana :)
UsuńWcale nie :D Czasami aż sama sobie się dziwię, że potrafię wyjść tak a nie inaczej na ulicę, do ludzi :D
UsuńChodzi głównie o wygląd? Czy odstawiasz jakieś `szopki` publicznie ;)
UsuńStaram się zachowywać normalnie, ale czasami jakaś szopka się zdarzy jak mi się coś z koleżanką przypomni :)
UsuńA to, wiadomo. Nie raz tak mam, że z kimś idę i dostaje głupawki - raz nawet weszłam na słup ;P
UsuńHahaha no to ładnie, ja czasami śmiałam się tak mocno że leżałam na ulicy :D
UsuńMatko, takiego widoku to ja nie widziałam. Zataczających się ze śmiechu - owszem, ale nie leżących na ulicy ;)
UsuńSpacery dobrze nam robią.
OdpowiedzUsuńWiadomo - dlatego mają aż tylu zwolenników ;)
Usuń;}
UsuńMój ty dziwaku ;*
OdpowiedzUsuńJ.
Co tam, mój dziwaku? ;)
UsuńA, humorek dopisuje ;P
UsuńCzyli imprezka udana, ma się rozumieć? ^^
UsuńNo ba, atrakcji tyle, że fiu, fiu ;)
UsuńCzyli wielkie picie, co? :/
UsuńEch, Ty tylko o jednym ;P
UsuńDobra, dobra, to jakie jeszcze ATRAKCJE tam mieliście? ;P
UsuńTwister^^
UsuńPo pijaku?
UsuńJa Ci zaraz coś zrobię...
UsuńCo takiego?^^
UsuńNo, już nie dąsaj się ;)
UsuńNie dąsam się ;)
UsuńA jak tam u ciebie?
UsuńZnów olałam Pana Tadzia :(
UsuńTo co Ty tutaj jeszcze robisz - do czytania ;)
UsuńSpokojnie, jeszcze się wczytam, ale jest tak ładnie, że nawet Mickiewicz nie zmusi mnie do siedzenia w domu ;)
UsuńPamiętaj jeszcze o `Lalce` ;)
UsuńDzięki Tobie na pewno nie zapomnę ;0
UsuńGrunt, byś przeczytała - pamięc nie wystarczy.
UsuńDobrze, tato ;)
UsuńNie myślmy o wrześniu, nikt go nie chce. Poza tym.. wiesz, że ten post jest tak cholernie optymistyczny?
OdpowiedzUsuńWiem, bo pisałam go pod wpływem dobrego humoru. Poza tym po dwóch poprzednich postach, które biły smutkiem po oczach musiałam dodać coś optymistycznego ;)
UsuńAż uśmiech na twarzy zawitał u mnie na chwilę, dziękuję Ci za to! ;)
UsuńRety, nie wiem, co powiedzieć, cieszę się, że poprawiłam Ci humor, mam nadzieje, że jak najdłużej się on utrzyma ;)
UsuńNo zobaczymy jak długo. Najwyżej jak się skończy to przeczytam jeszcze raz notkę, może to coś da? ;)
UsuńChciałabym Ci napisać, że następna będzie równie pozytywna, ale, niestety, nie wiem, co los przyniesie i czy znów nie wyleje jakiś żalów ;)
UsuńMoże jednak los nie będzie dla Ciebie tak zły? ;)
UsuńNo cóż, po ostatnich wydarzeniach chciałbym zaznać odpoczynku (psychicznego).Teraz to już chyba mój nastrój będzie zależał od stanu mojego zdrowia.
UsuńAle tak naprawdę wszystko może się zdarzyć ;)
Czyli to, że nie mialas humoru zależało od Twojego zdrowia?
UsuńNo tak, wszystko moze sie zdarzyć dlatego tez trzeba byc na wszystko przygotowanym.
Wcześniej to bardziej oddzialywalo rozstanie z przyjaciółmi, kłopoty zdrowotne mam na co dzień, na szczęście raz silniejsze, a raz słabsze.
UsuńLub oczekiwać nieoczekiwanego ;)
Rozstanie z przyjaciółmi?
UsuńTa Twoja opcja bardziej mi się podoba! ;)
Tak. Oczywiście nie takie całkowite, ale wyjechali oni na stałe do Francji pewnie minię mnóstwo czasu nim znów się z Nimi spotkam.
UsuńCzyli jej się trzymajmy :)
Akurat wszyscy? No, ale zawsze możecie się spotkać. Teraz są wakacje imnóstwo wolnego czasu.
UsuńDokładnie ;)
Ja mam tylko trójkę Przyjaciół (miałam czwórkę, ale K. nie żyje...). M. jest o rok ode mnie straszy i rok temu wyjechał z Polski, bo jego rodzice znaleźli pracę w Paryżu.
UsuńA dwójka (są parą) w tym roku zdała maturę, chcą studiować na Uniwersytecie Paryskim i też żyć we Francji. Na pewno nie zobaczymy się w tym roku, następnym chyba też nie.
Przykro mi z powodu K... A dlaczego od razu zakładasz, że się nie spotkacie? Oni chyba mają tu rodzinę, tak?
UsuńNie, że się w ogóle nie spotkamy. Obiecali, że odwiedzą mnie przed maturą czyli za dwa lata. Wcześniej, to nie wiem. Emigracja to ciężka sprawa, nawet z językiem trzeba się na nowo oswajać. W pierwszym mailu Z. napisała mi, że P. był przerażony, bo Francuzi tak szybko mówią, że nawet na słuchaniu na maturze nie miał czegoś takiego. Ona ma rodzinę we Francji, była tam raz na wakacjach, więc dla niej nie było to zbyt wielkim szokiem.
UsuńJak kiedyś miałam porozmawiać po angielsku to miałam problemy ze zrozumieniem tel osoby, a co dopiero po francusku.
UsuńAnglicy ponoć bardzo `niechlujnie` mówią - tam ogólnie im mniej dokładnie mówisz, tym lepsze porozumienie ;)
UsuńW moim mieście też mam małpi gaj. Nie ma tam małp,są kasztanowce,ławeczki,kilka żuli,niemiłosierne wrony kupkające gdzie się da i bodajże nieczynne publiczne toalety ;D
OdpowiedzUsuńMoże nie dziwadło,a inna od innych,jedyna w swoim rodzaju brzmi lepiej ;)
To mój Gaj jest podobny, gdzieś tam stoi jeszcze krzyż ;)
UsuńZawsze temu dziwadlu możemy dać pozytywne znaczenie :)
W wakacje zaszalejmy :)
OdpowiedzUsuńJakieś propozycje dotyczące tego szaleństwa? ;)
UsuńNie ;D haha
UsuńNapewno?^^
UsuńNie wiem czy pojechanie na festiwal muzyczny jest szalone ^^ ale to jest mój plan na wakacje, na razie jedyny ;D
UsuńHm... Zależy co zamierzasz tam robić ^^
UsuńNo ale z pewnością masz gwarantowaną dobrą zabawę :)
Aj tam, są i większe dziwadła ;P
OdpowiedzUsuńTe w pozytywnym sensie czy negatywnym? ;)
UsuńPozytywy zawsze jakieś się znajdą... np. inni mogą się z takiego człowieka pośmiać... taki darmowy kabaret ;)
UsuńHm, to chyba zależy, kto rozśmiesza, sama czasami śmieję się z niektórych, tak, nie szyderczo, raczej z żalu czy coś w tym stylu. No, ale też i znajdą się złośliwcy, pełno ich, właściwie.
UsuńŚmiech to zdrowie ^^
UsuńGrunt, by nie był przepełniony zawiścią ;)
UsuńOtóż to! :)
OdpowiedzUsuńNa to wygląda ;)
Usuń^^
UsuńWreszcie widać mój avatar ^^
No, w końcu nie jest taki ‘murzyński‘ haha ;) oczywiście, dopóki znów nie zmienię koloru tła na czarny^^
Usuńciesz się tą wolnością :-) i nie bój się wrześnie, może nie będzie źle :-)
OdpowiedzUsuńTeraz to mogę mieć jedynie nadzieję, ale, niestety, kotem już nie jestem i nie obowiązuje mnie `ulgowy tydzień` :(
UsuńNo, ale to dopiero we wrześniu ;)
nie ma sensu martwic się na zapas :-) to co 'ulgowy tydzień'? u mnie w szkole chyba coś takiego nie obowiązywało.
UsuńChodzi o to, żeby pierwszaki oswoily się z nowym miejscem, panującymi w nim zasadami i przez tydzień nie mają żadnych niezapowiedzianych kartkowek czy pytanska. W przeciwieństwie do klas drugich i maturzystów :/
UsuńTo musi być straszne, czuć dwa cztery na dobę jakiegoś obserwatora i podlegać jego zdaniu.
OdpowiedzUsuńNas tylko męczyli zadaniami, ale mini matur nie robili wcale. Takie testy sprawdzające wiedzę są męczące, ale dzięki nim na bank maturę napiszesz na wysokim poziomie. Możesz być spokojna. :)
Oj straszne, takie, właściwie, ołowiane kule u nóg.
UsuńChciałabym, chemia to nie prosta sprawa, a czy wybiorę farmację czy wydział chemii to muszę mieć rozszerzenie wysoko zdane.
Jak dobrze, że to nie dotyczy nas.
UsuńPodziwiam. Lubisz chemię więc wszystko pójdzie po Twojej myśli. :) Dla mnie chemia to coś, czego już nigdy nie zrozumiem i cieszę się, że nie będę miała tego przedmiotu w przyszłym roku.
Lubię chemię, to fakt, ale jak już kłania się w niej matematyka to już wesoło nie jest... Może przy ćwiczeniach wyrobie się w rozwiazywaniu zadań stechiometrycznych z rozszerzenia. Może...
UsuńA mi właśnie najlepiej szło, jak pojawiały się elementy matmy. Im więcej ćwiczeń tym lepiej.
UsuńPewnie nie lubisz tej chemii teoretycznej i tych związków organicznych, tworzyw sztucznych itd. ;)
UsuńNie lubię teoretycznej i praktycznej. Ze wszystkich omówionych tematów polubiłam tylko kwasy karboksylowe. :D
Usuńwięc nie myśl o wrześniu i ciesz się chwilą, która trwa :)
OdpowiedzUsuń