Wakacyjnie u Prostej

 Nieoficjalnie mam już wakacje. Bo czym są te 4 liche dni szkoły, w których pierwszego dnia gram w reprezentacji klasowej na Szkolnych Dniach Sportu w rozgrywkach siatkówki i piłki nożnej, drugiego przychodzę tylko, by jako skarbnik zebrać od moich kochanych „leserów” zaległe składki, a od środy zaczynam bawić się w nicnierobienie.
 Nie mam, szczerze mówiąc, na to zbyt wiele czasu. Tegoroczne wakacje będą dla mnie bardzo pracowitym okresem, przynajmniej ich pierwszy miesiąc, który poświęcę na tymczasową pracę, by uzbierać trochę lichych groszy na własną urodzinową osiemnastkę, czekają mnie również zbiory na własnej działeczce, malowanie łazienki.
 Sierpień to okres dwutygodniowej germanizacji, którą odbędę podczas wyjazdu do ukochanego Bonn i Karlsruhe (biorąc pod uwagę, że za rok najprawdopodobniej się tam przeprowadzę, wiążę z tym wypadem duże nadzieje na jak najlepsze ogarnięcie języka niemieckiego), a także czas zmiany nazwiska, której chcę dokonać jeszcze przed wyrobieniem dowodu osobistego (nie zamierzam wychodzić za mąż, żeby nie było).
 Tak mniej więcej mam zaplanowane moje wakacje, które po raz ostatni spędzę jako uczennica. Wspominałam coś o powtórkach do matury? Nie? I dobrze, jeżeli znajdę czas na jakieś małe kucie, będę z tego powodu niezwykle szczęśliwa.


 Jedyny fakt, który sprawia, że mam ochotę w symbolu żałoby ubrać się od stóp do głów w czarny strój, to taki, że ominie mnie zabawa na tegorocznym Open'erze. A bilety miałam już w zasięgu ręki... Dlaczego? Bo Prosta nie może poświęcić swoich dwóch miesięcy wolności na zabawę z przyjaciółmi i posłuchać swoich ulubionych zespołów muzycznych na żywo. Prosta musi opiekować się kochaniutką-babcią-rekonwalescentką, która miesiąc temu miała operację stawu biodrowego i mimo że niezwykle szybko odzyskała ponad 80% utraconych sił (chodzi już tylko o jednej kuli, sama się kąpie, a ostatnio nawet, pod nieobecność wszystkich domowników, zrobiła pranie!), jak to z resztą „wampiry energetyczne” mają w zwyczaju, to rozpłakała się rzewnymi łzami, że nie da rady przeżyć samodzielnie jednego dnia we własnym domu. 

 A przecież nie zostawię mojej Mamy samej z tą kobietą. Już teraz widzę, że biedna jest na skraju psychicznego załamania, gdy wraca do domu po całym dniu ciężkiej pracy, a babunia robi jej fochy, bo nie podano jej kolacji (mimo że śniadanie i obiad sama sobie przygotowała)...

 Także... Jeżeli idziesz na Open'era i chcesz szczęśliwie dożyć tego cudownego dnia, nawet mi się tu tym nie chwal, bo ostrzegam, że wypróbuję sztukę telepatycznego zabijania.
 Oczywiście, żartuję, jak już coś to sama siebie ukatrupię z tej niewysłowionej rozpaczy, śpiewając pod nosem, na ostatnim oddechu, fragment piosenki zespołu Kings of Leon: „I've been roaming around always looking down at all I see painted faces fill the places I can't reach” (ten fragment doskonale obrazuje moją postawę wobec życia, którą reprezentowałam przez ostatnie tygodnie).


 A jak tam u Was? Macie już plany na wakacje czy raczej idziecie na żywioł? 

71 komentarzy:

  1. Nie w tym roku to za rok, nie ten koncert - będzie inny ;) Jeszcze sobie odbijesz ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, ale i tak jestem zła, bo w tym roku ominęła mnie okazja zobaczenia Kings of Leon grających na żywo. Pozostaje mi mieć nadzieję, że trzecia szansa będzie już owocna :)

      Usuń
    2. No w końcu do 3 razy sztuka :D A może podczas pobytu u naszych Sąsiadów przeżyjesz coś a my będziemy żałować, że nas tam nie ma? :P

      Usuń
    3. Haha, no kto wie, kto wie. Chociaż jadę tam głównie w celach zarobkowych, ale wiadomo nie samą pracą człowiek żyje... zwłaszcza jak ma się wujka grającego amatorsko w rockowej kapeli i dwie kuzynki-imprezowiczki ;)

      Usuń
  2. Jeśli Cię to pocieszy, też nie idę na Opener, chociaż od paru ładnych lat próbuję się wybrać. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To może za jakiś czas i Ty, i ja dostaniemy szansę wybrania się na ten festiwal ;) ja osobiście będę już za rok polować na okazję, oby tylko znalazły się na to jakieś fundusze.

      Usuń
    2. Pożyjemy, zobaczymy. ;) Gdyby udało im się sprowadzić jeden z moich ulubionych zespołów, pewnie i kasa by się znalazła jakimś cudem.

      Usuń
    3. O, a cóż to za zespół, jeżeli mogę zapytać? ;>

      Usuń
    4. Rzuciłabym wszystko dla Muse, Linkin Park i Placebo.

      Usuń
    5. Haha, ja dla tych dwóch ostatnich również, ale Muse również bym nie pogardziła. A gdyby tam jeszcze znalazło się ACDC, to byłabym w siódmym niebie ;D

      Usuń
    6. Za AC/DC to akurat nie przepadam. :) Za to marzą mi się Gunsi sprzed dobrych paru lat...

      Usuń
    7. O gustach się nie dyskutuje :)
      Ale Gunsów też bym sobie obejrzała. Albo Led Zeppelin... Matko, tak zrobić by listę upragnionych zespołów to pewnie nie miałaby ona końca, zawsze by się jakaś nowa, ciekawa propozycja znalazła :)

      Usuń
    8. Niee, moja lista jest króciutka: Linkin Park, Muse, Placebo, Gunsi. Plus parę polskich wykonawców, ale na nich to chodzę regularnie. ;)

      Usuń
    9. Szkoda, że moich okolic nie odwiedzają moi ulubieni polscy wykonawcy. Bym miała większe oczekiwania wobec koncertów, tak to chodzę na zespoły lub wykonawców, których w ogóle nie słucham, ale grają w pobliżu i to raczej w celu spędzenia czasu ze znajomymi.

      Usuń
    10. Szkoda, szkoda. U mnie takich problemów na szczęście nie ma.

      Usuń
  3. A mogę się z czystej ciekawości spytać, dlaczego przeprowadzasz się za rok do Niemiec i dlaczego zmieniasz nazwisko? Oczywiście, jak nie chcesz, nie musisz opowiadać :)

    Co do Openera, ja nie idę. Ale jakby mi ktoś kupił bilet i zawiózł ekspresowo na happysad... Ukochałabym :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie moje plany obejmują pracę w Niemczech, bym mogła zarobić sobie na studia w Krakowie. Aczkolwiek myślę też o podjęciu tam kursów językowych, może uda mi się dostać tam na jakąś uczelnię... tylko że wizja studiów chemicznych po niemiecku mnie przeraża, już predzej starałabym się dostać na jakąś uczelnię w Wielkiej Brytanii... Zobaczymy, póki co w planach mam roczną emigrację :) A nazwisko... po prostu nie lubię obecnego, źle się z nim czuję i mam wrażenie, że do mnie nie pasuje. Także wpłynął na tą decyzję mój stosunek do biologicznego ojca, mam do niego żal o parę spraw i nie że chcę się tym zemścić czy coś, ale tak jakby otworzyć nowy rozdział w moim życiu.
      Na koncert Happysadu bardzo chętnie bym pojechała także, chociaż i tak jeżeli o polskie zepoly chodzi to na pierwszym miejscu, zawsze i na wieki, będzie stać Pidżama Porno ;p


      Usuń
  4. Też jestem ciekawa dlaczego zmieniasz nazwisko. ;)
    Ja to właściwie siedzę w domu od końca kwietnia i byłam pytać o staż, ale oczywiście nic nie załatwiłam. Teraz latem owoce a pod koniec lipca może zacznę pracę tam gdzie pracuje moja mama.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z obecnym nazwiskiem po prostu źle się czuję, mam wrażenie, że do mnie nie pasuje. Także moje stosunki z biologicznym ojcem na to wpłynęły, mam do niego żal o parę spraw i nie że chcę się tym zemścić czy coś, ale tak odciąć się od tego.
      Ja tylko się boję, że jak będzie tak jak teraz u mnie padać to z pracy nici, bo nie wyobrażam sobie, bym miała w ulewie 15 km w jedną stronę dojeżdżać i 15 w drugą.

      Usuń
    2. Też kiedyś zastanawiałam się czy jak rodzice wezmą rozwód to będę mogła mieć nazwisko mamy, ale rozwodu nie wzięli. Z tym nie ma żadnego problemu? Można tak po prostu zmienić?
      No u nas od wczoraj też pada i nigdzie nie pojechałam... Nikt nie będzie zbierał czereśni w takim deszczu.

      Usuń
    3. Cóż, jeżeli nie jest się pełnoletnim to chyba trzeba mieć zgodę na to obu rodziców. Dlatego czekam z tym aż skończę 18 lat. Jeszcze się w to aż tak nie zglebiałam, mam parę wątpliwości, np. czy będę musiała najpierw wyrobić sobie jeden dowód z obecnym nazwiskiem, by potem zrobić kolejny. Ale chyba niee będzie to potrzebne. I trzeba podać chyba ze trzy powody, dla których chce się to zmienić. Ja mam w każdym razie wsparcie mamy i wiem że mi w tym pomoże. Za to reakcji ojca się boję... Ja... mam czasami wrażenie, że wgl nie jestem z tym człowiekiem związana. Nie zawsze tak było... ale teraz nie umiem z nim rozmawiać, nie potrafię się do niego ot tak przytulić, powiedzieć co mnie trapi. I też mam dziwne lęki. To jedna z niewielu osób, wobec której nie potrafię być asertywna. Nie wiem czemu...
      No dokładnie, chociaż pewnie jakieś hardcory się znają, gotowe poświęcić własne zdrowie na rzecz paru groszy.

      Usuń
    4. To jest Twoja decyzja i powinien to zaakceptować, mimo wszystko.

      Usuń
  5. Cztery lata temu byłam w takiej samej rozpaczy openerowej, jak miałam wielką fazę na kings of leon właśnie i arctic monkeys. Tyle że wtedy ją pojechałam z babcią na wakacje :p teraz faza na te dwa zespoły mi trochę przeszła, ale za to nigdy nie odpuscilabym mojego najukochanszego queens of the stone age!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie fakt, że ominie mnie nie tylko koncert Kings of Leon, ale także Oueens of the stone age dodatkowo zaostrza ten ból. Na Arctic Monkeys jakoś nigdy fazy nie miałam, mimo że ubostwiam ich kawałek “Evil Twin“, który stoi na niewielkim prowadzeniu przed “R U Mine“.

      Usuń
    2. To chyba z tej nowej płyty, bo nie kojarze... ja zawsze wielbilam ich "Crying Lightning" i zawsze mi się wydawało, że ten kawałek jest taki nie do końca w ich stylu, ale najlepszy. No i potem się okazało, że genialny Homme z QOTSA głeboko wierzy w młodszego Alexa Turnera i czasami mu pomaga... tak jak przy tej piosence :)

      Usuń
    3. Akurat ten kawałek to ja kojarzę z wizyt u byłego faceta mojej ciotki. Ogolnie Arctic Monkeys to jedyny brytyjski zespół, jakiego słuchał (jest Niemcem) i pamiętam, że zaraz przy licznych utworach zespołu Die Toten Hosen tak ładnie wyróżniał się zarówno kawałek “Crying Lighting“ jak i “I bet you look good on the dancefloor“.

      Usuń
  6. Na Open'era się ni wybieram, bardziej myślałam o koncercie Iron Maiden, ale ewentualnie - jakoś tę nieobecność przeżyję :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja sobie myślę, że skoro przeżyłam swoją obecność na koncercie AC\DC w Polsce (w konwulsjach, ale zawsze cos), to teraz też przeżyje... chyba :p

      Usuń
    2. ;( ja liczę, że AC/DC przyjedzie do Polski jeszcze :(

      Usuń
    3. Ja też...obejrzałam już tyle ich koncertów z tatą... mieliśmy wtedy iść razem na niego. i już nie pójdziemy...

      Usuń
    4. Bo taty (biologicznie mojego ojczyma) nie ma już na tym świecie...

      Usuń
    5. No cóż... i takie momenty w życiu bywają... chociaż niektóre mogłyby nie przychodzić tak szybko, z taką niszczącą siłą...

      Usuń
    6. To prawda. Świat jest cholernie niesprawiedliwy...

      Usuń
  7. Odpowiedzi
    1. Za późno - i tak wiem, co chcesz powiedzieć :p

      Usuń
    2. Ale tego nie powiedziałam, a mój post pisałam zanim przeczytałam Twój... Tak to MOŻE bym się opanowała i nie radowałabym się, że spędzę kilka dni nad morzem z ukochanymi bandami, pod namiotem i w ogóle... :D

      Usuń
    3. Haha, zawrzyjmy deal - zdobędziesz dla mnie autograf Kings of Leon lub Queens of the stone age to nie będę cię tam nękać psychicznie :p

      Usuń
    4. Haha, chętnie sama bym sobie wzięła ^^ aczkolwiek zamiast Qeensów zastąpiłabym Arctic Monkeys <3

      Usuń
    5. Kto wie, może będziesz miała takową okazję :)

      Usuń
    6. Ale i tak z niecierpliwością czekam na to, aż będę mogła się pochwalić fotką z moim Brianem <3

      Usuń
  8. Doskonale znam ból, kiedy przecudowny koncert przechodzi Ci koło nosa. Ostatnio miałam tak w sobotę, ale najboleśniej przeżyłam asap rocky, na który nie miałam z kim jechać ;c łączę się w bólu.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojoj, szkoda że nie pojechaś :c
      A sama nie miałaś jak tam się dostać czy chodziło o towarzystwo?

      Usuń
  9. Ja mam teoretycznie wakacje od końca kwietnia i przy okazji nie mam czasu na nic :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż tyle pracy masz? czy może zajęć i planów za dużo jak na 24 h przypadające na jedną dobę? :p

      Usuń
  10. Nie lubię Niemiec głównie za ten ohydny język, ale skoro Ty marzyłaś o wyjeździe tam, gratuluję :) Czyżby na stałe...?
    Współczuję rodzinom rekonwalescentów, łącznie z moją, bo ledwo ciało zaczęło dochodzić do siebie, to psychika siada. Chylę czoła przed Waszą cierpliwością.

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwielbiam tę piosenkę!
    I podobnie jak kilka moich poprzedniczek mam niezbyt miłe uczucia co do niemieckiego a tym samym tego kraju :D
    Mimo wszystko życzę Ci udanych wakacji!:-)) Na zbiorach chociaż się opalisz ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie powiem, że język niemiecki jest jakiś piękny, mimo wszystko nie mam jakiś oporów przed uczeniem się go. A w samych Niemczech, jeżeli trafi się na odpowiednich ludzi, też można bardzo miło spędzić czas.
      Co do zbiorów... Teraz nie. wiem czy w ogóle na nie pójdę. Przez te upały z zeszłego tygodnia i nagłe ulewy które teraz trwają wszystkie owoce popękaly...

      Usuń
    2. Ja uwielbiałam się go uczyć, bo wbrew pozorm nie jest trudny, ale miałam takie nauczycielki, że bałam się chodzić na lekcje... :P
      Oczywiście!
      Rzeczywiscie ostatnio lało jak z cebra... Masakra z ta pogoda jesrt. Ponoc od 3 lipca ma być juz ok ;-)

      Jesli chozi o moje wakacje to spedze je w pracy buuu. :P No i moze w miedzyczasie jakis urlop i wyjazd w gory z moim A. ;-)

      Usuń
    3. Ja bardzo lubiłam się go uczyć w gimnazjum. Teraz baba nie jest straszna, ale jej lekcje są takie sztywne i nudne... I trochę zaniedbałam naukę niemieckiego, a ponieważ nie jestem jezykowcem, dużo słowek wylecialo mi z głowy i teraz muszę wszystko sama powtarzać :)
      Pogoda jest straszna, w okolicach Częstochowy całe hektary pól są zalane, tak samo działki (mam tam koleżankę to mi zdjęcia wysłała).

      To będę trzymać kciuki, by wam słońce towarzyszyło w czasie wyjazdu :)A w jakie gory planujecie sie wybrac?

      Usuń
    4. Ja za to uwielbiam angielski i na nim się skupiam w życiu ;-) Wiadomo, ze przydaje sie praktycznie wszedzie.
      w Krakowie no też pada praktycznie codziennie ostatnio :P

      Znajac nas to wybierzemy Pieniny bo szybko i łatwo hehe ale może pokusimy się na Tatry ;-)

      Usuń
    5. Angielski jest o niebo lepszy, w dodatku nie trzeba wyjeżdżać za granicę, by się z nim osluchać, bo stykamy się z nim wszędzie - prasie, radiu, telewizji, internecie.

      W Pieninach jeszcze nie byłam, miałam raz okazję, ale wybrałam wycieczkę fo Krakowa :p
      A Sudety są cudne i każdemu polecam wędrowki po tych górach :)

      Usuń
    6. Mimo wszystko uwazam, ze za granice sie o wiele lepiej mozna nauczyc kazdego jezyka.

      W Krakowie to my mieszkamy :D
      Dzeki, rozwazymy:)

      Usuń
    7. Mi się wydaje, że wakacyjna praca to coś dobrego. Zarobi się trochę kasy i zamiast się opieprzać jednak zdobędzie się jakieś doświadczenie. I urodziny będziesz miała udane :)

      Usuń
    8. Używka, i to prawda. Osobiście liczę na to, że w końcu osłucham się z niemieckim, po czytać i pisać to ja mniej więcej potrafię, ale jak mam porozumieć się z kimś, obejrzeć film ze zrozumieniem - czarna magia :p

      Usuń
  12. Myślę, że podczas dwutygodniowej germanizacji nauczyłabym się więcej, niż podczas tej jedenastoletniej-szkolnej :D Ale pewnie mogłabym się też załamać poziomem swoich umiejętności językowych. Już sama nie wiem, co gorsze.
    Udanych wakacji i pisz częściej. :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Czemu zmieniasz nazwisko? ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zależy mi na tym, by otworzyć nowy rozdział w życiu. Poza tym nie lubię obecnego, we wcześniejszych latach ciągle i dokuczano z jego powodu. A teraz jak mam się przedstawiać to czuję taką... hm... barierę. Plus też trochę na to wpłynęła sytuacja z biologicznym ojcem.

      P.S. Bezczelnie skopiowałam odpowiedź do komentarza Alien, ale dopiero w stałam i nie mam weny na napisanie tej wersji innymi słowami :p

      Usuń
    2. To jest to, co się przy mailu wyświetla? Nie jest takie złe. Pomyśl tylko, że obok mnie mieszkają Siurki ;D

      Usuń
  14. Ja bym chyba pojechała posłuchac swoich ulubionych zespołow... Wakacje wakacjami ... ale planów brak, więc ja raczej idę na żywioł :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby nie ważniejsze obowiązki, pewnie sama bym pojechała.

      Usuń
  15. Zadam pewnie mało oryginalne pytanie, czemu zmieniasz nazwisko? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zależy mi na tym, by otworzyć nowy rozdział w życiu. Poza tym nie lubię obecnego, we wcześniejszych latach ciągle i dokuczano z jego powodu.
      A teraz jak mam się przedstawiać to czuję taką... hm... barierę. Plus też trochę na to wpłynęła sytuacja z biologicznym ojcem.

      Usuń
  16. Nie martw się, jak nie w tym roku, to w następnym pojedziesz na Opener'a! I za ileś lat ktoś Ci się odwdzięczy za to, jak pomagałaś babci, gdy i Ty będziesz potrzebować jakiejś tam pomocy, rady, czegokolwiek. Nie bój żaby :)
    Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie ciągnie mnie specjalnie do Niemiec ale gdybym tylko miała okazję pojechać to długo bym się nie zastanawiała i na drugi dzień miałą już spakowaną torbę. Ciągnie mnie bowiem do świata, podróży, a muszę siedzieć tu, we włanym pokoju z dala od większej cywilizacji. Eh, ale czemu ja narzekam, w końcu lubię nature.

    Gratuluję i zazdroszczę tego wyjazdu, baw się dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  18. Taki wyjazd do Niemiec to fajna sprawa. Na pewno jest to dużo lepsza opcja, niż takie uczenie się w szkole czysto teoretyczne.
    A w wakacje nie ma co poświęcać czasu na naukę do matury. Na to jeszcze znajdzie się czas.
    Mój kolega pojechał do pracy na Open'er. Ale nie ma co się załamywać. Nie w tym roku, to za rok :)

    OdpowiedzUsuń
  19. ja, tak jak Ty jadę do Niemiec :) mam nadzieję, że Twój wyjazd będzie udany! :D A jak chcesz się podszkolić w niemieckim to polecam oglądanie niemieckiej telewizji i słuchanie muzyki po niemiecku, żeby się z nim osłuchać. Najlepiej puść sobie film po niemiecku z napisami polskimi ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja jak na razie czekam aż uzbieram kasę na wyjazd do Wielkiej Brytanii :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Też planuję podróż do Niemiec, na początku września może :)

    OdpowiedzUsuń
  22. a ja w tym roku nie planuję wyjazdu,za to za rok sobie odbiję;D

    OdpowiedzUsuń