Znowu...

 ... miesiące minęły od publikacji poprzedniego postu. Znowu wypadłam z wprawy, jeżeli chodzi o pisanie notek. Znowu zaniedbałam kontakt z Wami.
 Nie mam ochoty się tłumaczyć, w końcu wróciłam tutaj, co oznacza, że nie mam zamiaru na zawsze opuszczać tego miejsca.

 Warto by chociaż w kilku zdaniach streścić przebieg moich wakacji. Czyli tak... 
Lipiec był miesiącem totalnego leniuchowania, codziennych wypadów na basen, gdzie z wielkim zapałem pokonywałam kolejne długości błękitnego zbiornika wodnego niewyposażonego w ani jeden filtr. To także sezon na leżing&smażing oraz nieliczne spotkania z ludźmi. Dni Białej obejmujące szaleństwa na koncercie Raggafaya, picie wódki z nakrętek oraz wydawanie ostatnich oszczędności na przejażdżkę Shaker Dance, a także IV Festiwal Ognia i Wody w Nysie do dzisiaj wspominam z szerokim uśmiechem na ustach.
 A sierpień? Ten miesiąc objął przede wszystkim mój upragniony wyjazd do Niemiec. Samo wydarzenie, jakim był mój pierwszy lot samolotem, określić mogę jako scenę z filmu, w którym niespodziewanie wzięłam udział. Podczas odprawy automatycznie wykonywałam wszystkie polecenia, za to w samolocie, zupełnie nieświadomie, kupiłam sobie małą butelkę wody za całe 3 euro, mimo że na lotnisku miałam okazję zakupić ten sam napój kilka razy taniej.
 Pierwszy tydzień spędziłam u kuzynki w Karlsruhe, smakując smaku szalonych nocy wypełnionych zapachem alkoholu, dymu papierosowego, pospiesznie użytych perfum. Każda noc to inny klub: inni ludzie, inne rodzaje uśmiechów... inne rodzaje intencji partnerów, z którymi miałam nieprzyjemność zatańczyć jeden lub więcej tańców, wymienić od kilku do kilkudziesięciu zdań w języku angielskim (konwersacje w języku niemieckim jakoś mi nie wychodziły). Flirt i znaczące spojrzenia, które następnego dnia przemienić miały się tylko w zamglone, odległe wspomnienie.
Pokochałam jazdę na longboardzie i już mam w planach od następnych wakacji bardziej przyłożyć się do opanowania sztuki jazdy na tej desce wraz ze wszystkimi trikami.
 W kolejnym tygodniu byłam gościem u mojej cioci mieszkającej w małym domku w Selbach. Tam miałam okazję podszlifować swój niemiecki, poznałam wspaniałych ludzi, w tym przezabawnego C. z Portugalii, który jest jednocześnie swietnym nauczycielem zumby oraz najlepszym powiernikiem, któremu w ciągu zaledwie jednego dnia streściłam historię całego swojego życia.
Odświeżyłam sobie również wspomnienia z poprzednich lat odwiedzając takie miasta jak Bonn, Köln, Leverkusen i Heidelberg.

 Druga połowa sierpnia minęła zdecydowanie za szybko. A teraz... Od poniedziałku oficjalnie jestem m a t u r z y s t k ą. Rozpoczęłam ostatni i jednocześnie najkrótszy rok szkolny w moim życiu. Smutno mi, gdy o tym myślę, wiecie? Moje serce nie chce kończyć szkoły. Chciałabym jeszcze przez parę lat móc słyszeć dźwięk dzwonka oznajmiającego koniec lub początek lekcji, narzekać na psychiczne wymysły niektórych nauczycieli, męczyć się nad głupimi zadaniami z trygonometrii, a w weekendy spotykać się na szalonych ogniskach z całą społecznością szkolną, podczas których je się roztopione lody popijając tanim winem z Biedronki.

 Ale co tam, nie będę zrzędzić, za to postaram cieszyć się każdym kolejnym dniem spędzonym w moim Małym Hogwarcie. Myślę, że to rozwiązanie pomoże mi nawet po części zwalczyć stres związany z nadchodzącymi powoli próbnymi maturami.


W końcu udało mi się znaleźć tą piosenkę na mojej chaotycznej i nieuporządkowanej ścieżce dźwiękowej ;)


5 komentarzy:

  1. tez mam fajne wspomnienia z festiwalu ognia i wody. Do jakiej szkoły chodzisz jeśli można wiedzieć?

    OdpowiedzUsuń
  2. Tych Niemiec i szaleństw to Ci zazdroszczę, nie będę ukrywać, bo po cóż? :D
    Witaj z powrotem!

    OdpowiedzUsuń
  3. Widzę, że u Ciebie sporo się działo w wakacje i dobrze, bo to własnie czas na odetchnięcie i zmianę miejsca :) ja w tym roku nigdzie nie wyjeżdżałam, praktycznie całe wakacje przepracowałam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj ponownie :D.
    A ja spędziłam głównie w otępieniu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. 59 yr old Community Outreach Specialist Ferdinande Ferraron, hailing from Beamsville enjoys watching movies like Blood River and Yoga. Took a trip to Archaeological Site of Atapuerca and drives a Esprit. ich wyjasnienie

    OdpowiedzUsuń