Przechadzając się gdyńską promenadą, wsłuchując się w dźwięki ukochanych piosenek AC/DC, oczami ukrytymi za bursztynowymi okularami przeciwsłonecznymi, wpatrywałam się w gładką, lazurową taflę Bałtyku.
Woda, jakby przemawiając do mnie swym cichutkim szumem, posyłała mi niezwykle pociągające zaproszenia chcąc, bym oddała jej się w pełni, zostawiwszy za sobą betonowy, stały grunt pod nogami.
Tak niewiele brakowało, bym uległa...
Chciałam oderwać się od tego całego bałaganu, zawikłanych węzłów myśli i kłótni z otoczeniem zewnętrznym jak i wewnętrznym.
Jednocześnie, wmawiałam sobie, że nie mogłabym się utopić, przecież kiedyś tak dobrze pływałam.
Kiedyś...
Mam wrażenie, że to było w innym życiu. Życiu, gdy byłam zdrowa, silna, z pozytywnym nastawieniem, przecinająca płaską powierzchnię chlorowanej, basenowej wody paroma szybkimi ruchami rąk i nóg.
To już nie wróci. Tamta ja umarła – sama ją udusiłam, służba zdrowia dobiła, a pozostali faryzeusze wyprawili jej paskudny pogrzeb, na którym się nawet nie zjawiłam.
Nie miałam czasu na żałobę, trzeba było walczyć – z wiatrakami.
Po czasie odrzuciłam wszelkie miecze i zbroję, zdana na własne tępe pazury i resztki zdolności trzeźwego myślenia.
Po części już wiem, kiedy kolejny wróg zada mi następny cios – nawet się nie bronię, po prostu to znoszę. Idę dalej.
Oto moja pokuta – zniszczyłam siebie, teraz cierpię.
Mam to, czego, nieświadomie, chciałam...
___________________________________________
Wiem, że nie tak powinien wyglądać mój pierwszy post po tak długiej przerwie – powinnam wnieść tutaj mnóstwo słońca, jakie co dzień towarzyszyło mi w Trójmieście, zapachu skoszonych traw z wioski, w której też spędziłam cudowne chwile przed wyjazdem nad Bałtyk.
Jednak wszystkie siły, jakie zbierałam przez ten czas nie tylko na końcówkę wakacji, ale też na nowy rok szkolny, wyleciały ze mnie w trakcie ostatnich dni, gdy wylądowałam na pogotowiu z potwornymi bólami brzucha.
Kolejna, niespodziewana, wizyta w szpitalu...
I jeszcze te pielęgniarki i jakaś nieogarnięta lekarka, która kompletnie pomyliła się w diagnozie twierdząc, że wyrostek robaczkowy znajduje się po lewej stronie, ciągle wrzeszcząca na mnie, gdy, ostatkami sił, próbowałam jej zaprzeczyć.
Na całe szczęście, tam, gdzie są, tak zwane, „parapety”, są również i ludzie.
Los, chyba, zlitował się nade mną i zesłał mi młodego, sympatycznego lekarza, którego dłonie są, najprawdopodobniej, magiczne.
Zamiast operacją, skończyło się paroma zastrzykami i lewatywą. A później długim czasem pod kroplówką, gdyż każde wypite płyny, że tak łagodnie napiszę, zwracałam.
Teraz siedzę w domu, przed komputerem i staram się ogarnąć ten zaległościowy chaos na swoim blogu.
Powoli nabieram kolorów, wmuszam w siebie kolejną szklankę wody, obserwuję swoje brzydkie, poobgryzane w nerwach, paznokcie i pokłute ręce.
Wiecie co? Nie chcę już żadnych niespodzianek...
Oj to miałaś przygody...
OdpowiedzUsuńAle cieszę się, że już wróciłaś ;*
Oj "przygody" to mało powiedziane... I pomyśleć, że tacy niedouczeni ludzie maja walczyć o życie swoich pacjentów...
UsuńJa... Też sie ciesze, że wróciłam ;*
Oj no widzisz, tak właśnie wygląda polski szpital ;]
UsuńJuz dawno miałam okazje to poznać, teraz tylko umacniam się w przekonaniu, że polska służba zdrowia to włócząca się porażka ;)
UsuńJa się przekonałam, gdy byłam małym dzieckiem i czekałam ponad 2 godziny na inhalator i o włos uniknęłam śmierci poprzez uduszenie się.
UsuńJa przez zwykłą szczepionkę zachorowałam na bardzo ciężka chorobę i, choć w ostatnim czasie nie miałam ataku, to jednak wciąż muszę mieć się na baczności. Poza tym mam też inne kłopoty zdrowotne, co prawda już bardziej z mojej winy, ale jednak ta cała podawana mi chemia jedynie zatruwa mnie od środka, nie pomaga.
UsuńNo i dlatego ja biorę leki dopiero gdy na serio jestem poważnie chora.
UsuńTeraz, ogólnie rzecz biorąc, to korzystam bardziej z pomocy zielarzy i naturalistów, ale i tak muszę odwiedzać szpitale :(
UsuńNo niestety czasem tak bywa. Ale tak to jest wszystko ok. Masz pogodę ducha, czerpiesz radość z każdej chwili :)
UsuńStaram się - trzeba, w końcu znaleźć jakis złoty środek na życie, marudząc jedynie będziemy stac w miejscu ;)
UsuńTwój post przywołał we mnie falę wspomnień z ostatniego roku. Ja także przeżywałam straszne chwile i jakaś cząstka mnie umarła. Ale, teraz jest już naprawdę dobrze i myślę, że obie możemy odrodzić się na nowo. Może kiedyś znów będziesz mogła wskoczyć do basenu i pływać tak dobrze jak kiedyś? Wiem, że tak będzie, jeśli tylko tego zechcesz.
OdpowiedzUsuńJeżeli już się odrodzi, to napewno nie taka sama. Trochę się zmieniłam, tak od wewnątrz. W sumie nie chodzi tylko o te negatywne strony.
UsuńPływać, z pewnością będę mogła, ale to juz nie wyczynowo, niestety...
Myślę, że z biegiem czasu każdy się zmienia. Na dobre, czy nie - jest to nieuniknione.
UsuńWażne, że będziesz mogła poczuć się jak za starych lat...
Nie wiem czy ‘świat dorosłych‘ mi na to pozwoli, choć i ja mam taką nadzieję...
UsuńAle już jest okej, co? Czekałam na Ciebie i mam nadzieję, że będzie już tylko lepiej. :)
OdpowiedzUsuńPS. Ile Ty tu masz teraz bajerów na tym blogu! ^^
Fizycznie jestem wciąż słaba. Psychicznie - jak zawsze - troche mi ulzyło, jak wylałam wszystko na swój nowy post ;)
UsuńTak, wiem, bajerów to ja mam, jakoś musiałam sie czyms zabawic w tym szpitalu i kombinowałam z blogiem ;P
To dobrze, od tego jest blog. :)
UsuńAaaa, rozumiem. Ja nie mam cierpliwości do zmian na blogu, więc stwierdziłam, że nie będę nic zmieniać przez najbliższe miesiące, ale pewnie w końcu się złamię i przez cały dzień będę się męczyć z szablonem, a pod tym względem blogspot trochę mnie przeraził. :d
Wiesz, ja w pierwszych miesiącach też ograniczałam się jedynie do zmieniania obrazków w naglowku, kolorów tła, czcionek, linkow.
UsuńAle tesknilam za onetowskimi szablonami. No i udało mi się wykombinować, jak się je ustawia na Blogspocie. nawet htmlu znać nie trzeba :) tylko trochę css. Jak będziesz chciała, to Ci pomogę, ale beze mnie też z pewnością dasz sobie radę - jak takie graficzne bezguście, mistrz Painta, jak ja to wykrył, to Ty też radę dasz:)
Znając mnie, to zmienię coś, jak już nadejdzie rok szkolny, żeby jakoś wymigać się od nauki :D Ale na razie nie planuję żadnych gwałtownych zmian.
UsuńHtml, jak ja nienawidzę tych wszystkich kodów. Beznadzieja. Dobrze, że już koniec z TI :D
Ojej, dzięki. Jak będę potrzebowała pomocy, to będę pisać. :)
Znając mnie, to jak nadejdzie rok szkolny to mój blog będzie jęczeć i kwiczeć z zaniedbania ;p
UsuńJa tych kodow nie rozumiem, zacznijmy od tego :) w pierwszej klasie miałam może ze 2 lekcje o tym, rzekomo stworzyłam coś ala własna strona internetowa, a nawet nie pamiętam jak tego dokonałam.
Ale odwiedziłam trochę szabloniarni na blogspocie i chyba nigdzie nie zauważyłam tych kodów html jedynie do css.
nie ma sprawy, służę pomocą :)
Ja co parę tygodni będę przeżywać kryzys, a większość wpisów będzie o tym, jak bardzo nie chce mi się uczyć, ale to już standard. ;)
UsuńTeż robiłam swoją stronę. Konkretniej mówiąc, była to strona o moim psie i miałam problem ze wszystkim, nawet ze wstawieniem zdjęć :D Więc raz na lekcji skopiowałam cały kod na coś tam z jakiejś strony i gotowe.. tylko potem musiałam się tłumaczyć, skąd miałam tam tyle niepotrzebnych nawiasów czy czegoś tam. :x
A ja jeszcze nie byłam na stronie żadnej szabloniarni, wstyd!
Ja zapewne będę od września żałować, że znów nie jestem kotem, bo oni przynajmniej początki mają łatwe, a nas drugoklasistów to pewnie już od pierwszego dnia będą molestować sprawdzianami, kartkowkami itd :(
UsuńTo zrobiliście i tak więcej, mysmy jedynie ćwiczyli wprowadzanie tekstu, a facet kazał mi się podpisać per Franek Kimono :)
Ja byłam na paru. Tam też są wskazówki co do dodawania szablonow no i można pytać się szabloniarek o wszystko :)
Mnie czeka sprawdzian z biologii i historii.. a później, o ile się nie mylę, to jeszcze z matmy. *płacz* :<<<<<
UsuńFranek Kimono, dobre :D
Jezu, to ja zacofana jestem, heheh. :D
Ja zdałam sobie sprawę, że mnie czeka kartkowka z całego materiału o Napoleonie :‘(
Usuńdo tego badanie wyników nauczania z chemii na dzień dobry i jakiś sprawdzianik z rozszerzenia z matmy...
Napoleon? Ja pamiętam, że na ostatniej lekcji mieliśmy ekspansję kolonialną, czy coś takiego. Nie wiem :D
UsuńMam tylko nadzieję, że nie zacznę tego roku szkolnego od jakiejś dwójki.. :<
Ja nie wiem, jak to będzię. Chciałabym jak najlepiej zaliczyć przedmioty maturalne.
UsuńOczywiście, pewnie za wysoko podniosę sobie poprzeczkę i będę kuć historię, by mieć pięć na koniec (w tym roku szkolnym kończę ten przedmiot i geografię), ale będę musiała się opamiętać, bo to nie gimnazjum ;)
Ja też. :<
UsuńChciałabym, żeby część mojej klasy sobie uświadomiła, że nie można być najlepszym ze wszystkiego, ale niektórzy chyba nigdy tego nie zrozumieją. -.-' A ja już kończę geografię, chemię, fizykę i biologię, jeeej!
Matko, ale Ci fajnie :(
UsuńJa niestety jestem na najbardziej obladowanym profilu. Jak sobie przypomne, że w roku gdy będę pisać maturę będę musiała zmagać się z WOSem i WOKiem to mi się słabo robi :/
Ważne, żeby być silnym psychiczne, bo wtedy można przenosić góry. Ciało płata nam różne figle, nie zdając sobie sprawy, że potęga tkwi w umyśle.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się dzielnie :*
Ja to wiem. i zastanawiam się, jak ja mam znaleźć tą STAŁĄ. siłę psychiczną, która nie opuszczałaby mnie jednocześnie w tych najtrudniejszych momentach jak i tych niby dobrych, niby złych - niepewnych.
UsuńA umysł to i nad ciałem może zapanować - zglebiając się w tajniki medycyny germanskiej mam na to coraz więcej dowodów :)
To wszystko kwestia czasu i doświadczeń. Skoro do tej pory przeszłaś niemało, nie załamując się, z biegiem lat może być tylko lepiej. Wiem po sobie.
UsuńKażdy medal ma dwie strony. Rozmawiałyśmy kiedyś o sławetnym wehikule czasu, a wtedy powiedziałaś, że ktoś mógłby wykorzystać dobrodziejstwo do niecnych celów. Wydaje mi się, że w przypadku medycyny to niebezpieczeństwo jest o wiele bardziej realne... dlatego też rozmyślam o tej kwestii z nadzieją oraz nutką przestrachu.
To prawda, jednocześnie mam nadzieję, że ten moment bardziej się zbliża, aniżeli stoi w miejscu lub tym bardziej oddala.
UsuńCzasami chciałabym mieć mniej tych doświadczen...
Pamiętam tę rozmowe i nadal mam to samo zdanie co do majsterkowania człowieka w czasoprzestrzeni. I rzeczywiście, na medycynie też mogłoby się to radykalnie odbić.
Ale czy to tyczy się również germańskiej medycyny? tam to raczej trzeba sobie samemu w głowie zrobić taką ‘podróż w czasie‘ :)
Uwierz, że ja też... niestety nie mamy na to wpływu, więc pozostaje nam wyciągnąć trafne wnioski z trudnych przeżyć.
UsuńPamiętam, że przyznałam Ci wtedy rację i to podtrzymuję. Przewrotnej natury człowieka nie da się niestety zmienić.
Nie czuję się wystarczająco kompetentna do takich rozważań, mówiąc szczerze :P
Moja Muti mówi, że `nic nie dzieje sie bez przyczyny` - pewnie jest w tym ziarnko prawdy...
UsuńCzłowiek to skomplikowana istota. Najbardziej boli mnie to, że swoim zachowaniem często powoduje samozagładę, niszcząc, przy okazji, innych. Zwłaszcza w dzisiejszych czasach.
Oj, nie potrafilibyśmy w większości stworzyć zgranego `stada`...
Mój rodziciel też tak mówi, coś w tym musi być.
UsuńCzłowiek jest egoistą, kochana... w dzisiejszych czasach wręcz powtarza się, że nie ma sensu patrzeć na innych. Zgranie stało się pojęciem abstrakcyjnym.
W sumie w dzisiejszych czasach każdy, by przetrwać, musi być choć trochę egoistą. Smutny to fakt. Nawet mam przez to w zwyczaju wmawiać sobie, że jest inaczej, że społeczeństwo potrafi współpracować... Ale, niestety, tym rzeczywistości nie zmienię...
UsuńNie potrafię być egoistką, bo jestem istotą typowo społeczną. Między innymi dlatego poszłam na socjologię. Bywa ciężko, ale przynajmniej żyję zgodnie z własnym sumieniem.
UsuńJa nie wiem czy jestem spoleczna, wiem natomiast, że jestem zbyt wrazliwa i mam zbyt miękkie serce i na egoistkę taką perfekcyjną to się nie nadaję.
UsuńGrunt to nie toczyć żadnych wewnętrznych wojen podyktowanych jakimiś tak glupimi warunkami.
Widać, że jesteś wrażliwa, o czym już wielokrotnie wspominałam. Takim ludziom bywa o wiele trudniej w życiu, ale między innymi dlatego zasługują na największy szacunek.
UsuńEgoizm jest wbrew pozorom potrzebny, ale w zdrowej dawce. Po prostu po to, by nie zwariować.
To prawda, jest trudniej zwłaszcza, jak w koło pełno jest osób, które Ciebie nie rozumieją.
UsuńNajlepiej poszukać złotego środka :)
Ale teraźniejsza Ty zawsze wszystko może zmienić na lepsze, może myśleć pozytywnie. Szybkiego powrotu do zdrowia! ;*
OdpowiedzUsuńTeraźniejsza ja to wszystko wie tylko jakoś trudno jej przejść do czynów. A obiecanki-cacanki niewiele pomagają .
UsuńDziękuję :* jest już lepiej ;)
Potrzeba Ci motywacji, którą na pewno masz gdzieś w sobie tylko wystarczy trochę dobrych chęci, żeby ją znaleźć i działać. :)
UsuńMotywacja z pewnością jest, ale jakaś nieśmiała, gdzieś stlamszona... Dobrze się ukryła i odnaleźć jej nie mogę.
UsuńNajważniejsze, że jest. Szukaj jej aż znajdziesz.
UsuńMyślisz, że możliwe jest znalezienie tej ‘zguby‘?
UsuńJestem tego pewna. Dla chcących niemożliwe nie istnieje.
UsuńTrzeba tylko mocno się zaprzec.
UsuńTrzeba myśleć o jutrze, a przeszłość zostawić. Boże, co ja pierdolę, sama bez przerwy myślę tylko o tym co było. Pozytywne myślenie.
OdpowiedzUsuńSzpital?
Myśl o jutrze przeraża mnie równie mocno co rozmyślanie nad tym co wydarzyło się wczoraj :)
UsuńAle niestety, tak to jest, że łatwiej powiedzieć, trudniej zrobić...
Ano, szpital.
Mnie także przeraża takie myślenie, mimo wszystko bez ogródek nazywam siebie futurystką :D
UsuńCo w tym szpitalu?
Ja siebie nazwalam pokaleczonym angielskim LOSTerką i tak chyba zostanie.
UsuńSzpital jak szpital, w poście ‘ciekawsze‘ szczegóły opisałam, ogólnie, żadna rewelacja, ‘staniki nie latają‘ jakby powiedział mój kolega :)
LOSTerka? Nawet nie wiem, od której strony tłumaczyć to słowo :)
UsuńTo w końcu był wyrostek?
Haha ;)
UsuńLost to po angielsku zgubić ->zagubiony :)
A ‘erka‘ to końcówka :)
Nie, to był, że tak powiem, ‘zator‘, tak to tam nazwali :)
Mogłam wziac się od razu za tłumaczenie słowa ,,lost'', ach jaka Gapa ze mnie.
UsuńA wszystko już w porządku?
Haha, dlatego napisałam ‘lost‘ drukowanymi, ale nie przejmuj się, każdemu się zdarza, niejestem lepsza :)
UsuńWiesz, najważniejsze, że nie mam już tego bólu. a tak poza tym, to mam zespół jelita drazliwego i właściwie prawie każdy dzien mam ‘urozmaicony‘.
Uhhh... tak, to że już nie boli, to chyba najlepsze, bo nie cierpisz. A to kiedyś minie, czy to taka wieczna choroba?
UsuńNo rzeczywiście, ból był potworny...
UsuńNie wiem w sumie czy jelita da się tak do konca wyleczyć... ponoć nie...
W całej chorobie dokuczliwy ból jest najgorszy ze wszystkiego, co może być.
UsuńMam nadzieję, że wyjdziesz z tego i życzę Ci zdrowia :*
Dziękuję ;*
UsuńRzeczywiście, ból jest potworny, daje uczucie bezsilności i często, właśnie przez niego, ma sie ochotę na kapitulację.
Tak, to jest właśnie to, że taki ból przykuwa Cię, a Ty myślisz wtedy tylko: Boże, za co ja tak cierpię?!
UsuńJa to bardziej myślę : niech się dzieje co chce, mogę nawet umrzeć, byleby ten ból minął!
UsuńCzasami mam wrażenie, że niektórzy lekarze zostają nimi na złość innym.
OdpowiedzUsuńMi się wydaje, po prostu, że są to ludzie bez powolania. poszli na medycynę, bo albo rodzice ich zmusili, albo kierowali się faktami, że lekarze dobrze zarabiają itd.
UsuńNo to całkiem możliwe. Nie mogłabym robić czegoś co mi nie wychodzi lub mnie nie interesuje. Nie dość że uprzykszałabym życie innym to jeszcze sobie.
UsuńJa również, chociaż... Dalej nie wiem, co tak naprawdę chcę robić. jestem pewna, że przez to będę próbować wielu rzeczy i kto wie czy i ja taką lekarką nie będę.
UsuńBędzie dobrze, zobaczysz. Ja wyszłam cało z moje choroby.
OdpowiedzUsuńJa nie wiem, czy wylecze się z niej całkowicie, ale będę się starać. Chociaż mam trochę tych chorób, ale skupie się najbardziej na tych, które przeszkadzają mi uporczywie w życiu codziennym.
UsuńMogę Ci polecić parę rzeczy do zastosowania, ale to nie jest proste we wproadzeniu.
UsuńA jakież to są rzeczy?
UsuńPodaj mi adres mail to Ci napiszę.
UsuńMożesz napisać na kochankafatum@gmail.com :)
UsuńOk, jak będę miała chwilę to coś podeślę, od jutra mam remont w domu i bałagan wokół ;p
UsuńW porządku, będę czekać ;)
UsuńRemont? matko jak ja tego nie cierpię, właśnie w trakcie mojej przerwy, na wsi pomagałam wujkowi w remoncie, to wyglądalam jakbym się cała w mace tarzala ;) nawet mycie się uważałam za bezsens bo i tak czego by się nie ruszyło to zaraz sypał się biały pył :)
Często są jakieś remonty u nas w domu. Ostatnio był na wiosnę, bo przeprowadzaliśmy się na parter. To była jakaś masakra. Ale w domu jest zawsze dużo roboty.
UsuńJa z mamą planuję w następnym roku malować mieszkanie. To będzie masakra już widzę siebie na drabinie malującą sufit ;)
UsuńMoja mama wymalowała sama 100 metrów kwadratowych czyli całe piętro.
UsuńU mnie całe mieszkanie ma niewiele więcej, bo 106 metrów kwadratowych. Ale i tak widzę to jako jeden wielki sajgon zwłaszcza, gdy wyobraze sobie swojego brata z pędzlem :)
UsuńNajgorzej jest wszystko chomikować i mówić, że może się przydać.
UsuńHaha, ja mam w sobie trochę z takiego chomika :) Tato był jednak jeszcze wiekszym... A moja przyrodnia siostra to po nim odziedziczyła - zbiera wszystko od papierkow po, nie wiem, butelki.
Usuń:p ja zaczęłam wszystko porządkować, bo już nie mogłam się czasem odnaleźć.
UsuńJa w sumie gromadze swoje ubrania. Mam w szafce nawet parę sukienek z dzieciństwa, których wyzbyć się nie potrafię, choć mają już dziury i właściwie się sypią.
UsuńI też starych szkolnych zeszytów nie potrafię wyrzucić.
Ja jakoś szkolne czasy nieszczególnie wspominam, chociaż osoby są niezapomniane.
UsuńJa jeżeli chodzi o gimnazjum to też zbyt miłych wspomnień nie mam. O liceum jeszcze jest za wcześniej, bym cokolwiek mówiła.
UsuńAle tu chodzi głównie o same zeszyty. po prostu nie potrafię zebrać się w sobie i je wyrzucić.
Gimnazjum było ok a lo tak sobie.
UsuńJa miałam na odwrót... Chociaż, nie stawiam jeszcze kropki nad "i", zobaczę, jaki sajgon rozkręci się we wrześniu, a, co dopiero, od następnego września w klasie maturalnej...
UsuńTeż tak miałam. Do podstawowych przedmiotów wybrałam dwa rozszerzone.
UsuńBiologię i chemię, tak?
UsuńJa jeszcze mam w planach rozszerzyć angielski, ale to jeszcze nie jest taka pewna decyzja.
UsuńZ początku myślałam o matematyce, ale jak zobaczyłam matury to powiedziałam “do widzenia“ temu przedmiotowi - wolę porządnie przygotować się do podstawy niż na odwal się zaliczyć obie części.
Z matmą rozszerzoną można zdawać na architekturę i może jest lepiej, bo dobrze się nauczysz na rozszerzenie i jesteś w stanie zdać dobrze podstawę, tak myślę. Nie wiem.
UsuńTyle że ja umysłem matematycznym nie jestem zbytnio. Owszem, orientuję się w zadaniach, ale chyba nie jestem stworzona do pisania rozszerzenia - dlatego nie poszłam do klasy matematycznej.
UsuńAle i tak jeżeli chodzi o matematykę, to na moim profilu w tym roku szkolnym mam połowę materiału podstawowego i połowę rozszerzonego.
U mnie to też mniej więcej tak wyglądało, połowa rozszerzenia z matmy a połowa podstawy.
UsuńTo chyba tak jest w drugiej klasie. Nie wiem jak to jest, gdy ktoś wybierze rozszerzenie.
UsuńBo w trzeciej to chyba same powtórki.
Nie załamuj się chorobą i miej radość życia :). Wiesz, że ciesząc się z życia, nie martwiąc się ludzie leczą się sami? Dasz radę. A co do pływania.... Kup sobie bardzo duże koło ratunkowe, usiądź na nim i oprzyj plecy na drugim końcu, potem puść się na spokojną wodę, spójrz w niebo i tak pozostań. Niech woda cię niesie. Podziwiaj piękno :). Nie daj się lekarzom i chorobie ;)
OdpowiedzUsuńJestem tego świadoma. Wszystko kryje się w głowie.
UsuńNawet mogę takie coś bez koła odprawić (bo w sumie ten kawałek gumy czy czego tam innego to trochę kosztuje :)) chyba nawet lepiej będzie jak sama położę się na tafli i będę sobie dryfować ^^
Postaram się nie dać :)
Na kole jest lepsza zabawa. WIem, bo sama kochałam tak robić. A najbardziej lubię położyć się na brzuchu na molu i patrzeć w tafle wody. Po pewnym czasie masz wrażenie że płyniesz :D
UsuńJa też tak robiłam, póki siostra nie zwedzila mi koła, które jej, z kojei, ukradł Baltyk i zabrał hen, do Szwecji :)
UsuńA po wyprawie na molo w Juracie to pamiętam jedynie wiatr, zburzoną fryzurę, wiatr i prawie urwaną głowę :p
myślałam o molu nad jeziorkiem :D
UsuńOj, wybacz, cały czas mam w głowie morze :) a nad jeziorem bardzo dawno nie byłam.
UsuńJeziorko jest spokojne i ma ten swój czar *-*
UsuńRzeczywiście ;) tylko czasami niepotrzebnie nagradza komarami :p
UsuńXD. ja miałam szczęście, że nie miałam takiego problemu z komarami w tym roku :)
UsuńW tym roku owady mało dokuczają. Gorzej miałam już z pyłkami, ale wytrwałam i jeszcze zostały mi ślady z uczulenia na słońce, ale też przejdzie ;)
Usuńteż mam ślady po słońcu, skóra mi schodzi duzymi płatami i wygląda paskudnie XD
UsuńTo zabrzmi dziwnie, ale ja uwielbiam, jak mi tak ta skóra schodzi :p
UsuńSzkoda tylko, że nie mam w zwyczaju opalać się na czekoladę :(
nie opalasz się na czekoladę, bo masz skórę szlachty XD
UsuńTo ja wolę być chlopką - nie po to tyle cierpię z powodu spalonej skóry, by później zadowolić się jedynie efektem “brzoskwinki“ :)
Usuńja sie wszystkim chwalę na lewo i prawo żem ze szlachty jest (nie dosłownie, dopiero jak się nabijają z mojej karnacji :) )
UsuńTakim złosliwcom to trzeba się jakos odciąć ;)
Usuńojej biedactwo Ty moje :) Pomyśl sobie, że teraz spotkają Cię tylko dobre rzeczy :) widzisz, Młody Lekarz :D mógł być jedną z nich :D
OdpowiedzUsuńChciałabym w końcu to końcówka wakacji:)
UsuńO tak - młody, zdolny, przystojny, sympatyczny. Nie może być jedną z nich!!! :)
Jak tylko nie ulegnie tej medycznej sekcie to czeka go swietlana przyszłośc^^
Ojej. :( Postaraj się jak najmniej o tym myśleć, zająć swoją głowę czymś innym, na przykład wspomnieniami z tych szczęśliwych dni. :) Masz bardzo ładny szablon!
OdpowiedzUsuńTak, te dobre wspomnienia rzeczywiście potrafią pomóc w tych trudniejszych chwilach.
UsuńDziękuję, cieszę się, że podoba Ci się mój szablon :)
Wspomnienia są dobre chyba na wszystko.:)
UsuńPod warunkiem, że oddaje się im z umiarem :)
UsuńJuż ze 4 lata nie byłam nad polskim morzem... Brakuje mi go tylko cóż z tego jak pogoda nie zachęca do wyjazdu nad polskie morze...
OdpowiedzUsuńWbrew wszystkiemu pogoda nad morzem, przynajmniej kiedy ja byłam, to była do zniesienia. Najpierw nawiedziła nas fala upałów, a potem było już tak pół na pół - skwar, gdy świeciło słońce i trochę zimno gdy przychodziła jakaś chmura i je zaslaniala.
UsuńWystarczyłoby gdyby było znośnie... Nie musiałyby być upały, ale nigdzie nigdy nie udaje mi się odpocząć psychicznie tak jak nad polskim morzem... Kocham je, muszę wreszcie nad nie pojechać znowu.
UsuńWiesz, mojej mamy ogólnie nie stać na zagraniczne wakacje, dlatego nie wiem jak to jest w Chorwacji, Grecji, Hiszpanii, na Wyspach Kanaryjskich itd. ale mogę przyznać Ci rację, że nad Bałtykiem świetnie się wypoczywa. I muszę wyznać, że z tego wyjazdu najbardziej podobały mi się nie wypady do miasta, hasanie po centrach handlowych itd. ale właśnie dnie spędzone na plaży :)
UsuńJa byłam już we Włoszech, Turcji, Tunezji, Hiszpanii i Chorwacji. Wszędzie jest pięknie, ale naprawdę psychicznie najlepiej wypoczywam nad polskim morzem.
UsuńZazdroszczę wyjazdu do Włoch i Hiszpanii - marzę o odwiedzeniu tych krajów.
UsuńNa szczęście Polska również obfituje w cudowne miejsca.
No pewnie, kiedyś pojedziesz, a w Polsce też jest pięknie :-)
UsuńNa pewno, mam jeszcze dużo czasu przed sobą :)
UsuńA Polska jest piękna. Gdyby się tylko wyeliminowalo te drogi to można w naszym kraju spędzić cudowne wakacje, urlopy, weekendy czy to nad morzem, w gorach, na Mazurach i w innych zakątkach :)
No drogi to naprawdę masakra... Jakby była autostrada nad morze ze Śląska to mogłabym być tam w 5 godzin, a nie w 12...
UsuńCo dopiero z Opolszczyzny... Jeszcze jak się korek trafi, to w ogóle.
Usuńnie wspominając już o super kierowcach tirów, którzy ścigają się ze zwykłymi osobowymi samochodami.
Niespodzianki wcale nie są dobre...
OdpowiedzUsuńDlatego ich nie cierpię.
UsuńWiesz, niby niespodzianki od ukochanych osób są cudowne... W to też nie wierzę.
UsuńNie wiem. Ukochanej osoby nie mam. A bliskie mi osoby, które naprawdę mnie znajdą to wiedzą, że wolę mieć wszystko jasne, czarno na białym.
UsuńPrzyjaciele?
UsuńTeż. Również Mama i paru bliższych internetowych znajomych.
UsuńNiespodzianka, wróciłem :P
OdpowiedzUsuńChyba taka Ci nie zaszkodzi?
A poza tym, to co Ci jest? Że lekarze, że to, że tamto.
Twój Uwuguś :3
Uwuguś, to nawet nie jest niespodzianka, bo czułam, po prostu, że dzisiaj się odezwiesz - to chyba jakieś łącze telepatyczne^^
UsuńCóż, co mi jest... Mam zrypane zdrowie, najbardziej jelita i to one mi doskwierają... Chociaż takich napadów bólu jeszcze nie miałam, szczerze mówiąc.
Hmm, szkoda że się nie udała niespodzianka, ale łącze telepatyczne, jejciu xD.
UsuńBrzmi uroczo :3
Hmm, jelita, ja niby mam nadwrażliwość jelita i wystarczy żeby coś było minimalnie surowe, lub zepsute, a ja to "poczuję".
Dobra, to ja teraz udam zaskoczenie (grałam w podstawówce w kółku teatralnym, to powinno wyjść ;)) i będzie niespodzianka na sześć z plusem ;)
UsuńAle przyznasz, że z łączem lepiej ;P
No, ja właśnie mam zespół jelita drażliwego. Coś potwornego, uh... No, ale w tym przypadku sytuacja była trochę odwrotna, stąd ta lewatywa.
No pewnie, łącze pomaga, szczególnie jak to coś więcej niż światłowód :P
UsuńNo rozumiem.
Haha, no to oczywista oczywistość, że jest to coś znacznie więcej niż zwykły światłowod :)
UsuńJeszcze lubimy razem Zmierzch, normalnie bratnia dusza <3
UsuńSiostrzana <3
UsuńAle Ty możesz być moim bratem ;)
Nawet mamy oboje kręcone włosy ^^
<3333
UsuńAhaha, mamy więzy loków i światłowodu xD.
Moje loki bardzo się cieszą - aż jeden nieustannie zaczął zwalać mi się na czoło i wpadać do oczu :)
UsuńŚwiatłowody też są zaszczycone^^
Ej, mi też jeden się rozgościł na czole i zaczepia mi oczy :P
UsuńNormalnie aż mnie ciekawi jak wyglądasz :3
A to złośliwce ;)
UsuńMoja babcia nazywa ten mój lok "żydowskim" ;P
Eee tam, nic nadzwyczajnego - ciemne, kręcone włosy, trochę zielone, trochę niebieskie, bezoprawkowe okulary, 172 cm wzrostu ;P
Może kiedyś zamieszczę tutaj swoje zdjęcie, na Onecie dwa razy wstawiałam, ale byłam jeszcze wtedy gimnazjalistką ;P
Oh, ja też xD. Mam pejsy <3
UsuńOj tam, oj tam. Nie podałaś najważniejszej informacji :P
Poza tym, maila mojego masz (a raczej na moim blogu jest), więc co za problem mi wysłać? xD
Na bloga nie musisz wstawiać, ale ja to nie zwykły czytelnik :P
Masz w zwyczaju zapuszczać swoje pejsy czy, raczej, skracasz? ;)
UsuńJa zapuszczam^^
Niby czego, rozmiaru stanika? ;)
Tylko musiałabym sobie jakieś zdjęcie zrobić, bo, na ogół, ja jestem fotografem, a po tej drugiej stronie obiektywu stać nie lubię ;)
Ale wyślę Ci, spokojna głowa ;)
Przystojny ten magik? ;D
OdpowiedzUsuńRzekłabym nawet BARDZO przystojny. Miał ładne oczy - nie wiem czemu, ale to oczy są zawsze dla mnie najważniejsze :)
UsuńDla mnie też! To jedna z pierwszych rzeczy, na które zwracam uwagę u ludzi.
UsuńChylę czoła przed Tobą, podetknęłaś mi pod nos piosenkę, której od daaawna szukam.
Bo oczy są okiennicami duszy :)
UsuńMasz na myśli tą pod notką czy którąś z odtwarzacza? :)
Mnie one od zawsze fascynują. Są strasznie ciekawe.
UsuńZ odtwarzacza. "Hells bells" mianowicie. Uwielbiam wstęp do niej. :)
Zachwycają :)
UsuńHells bells to jedna z moich ulubionych piosenek, dlatego jest jako pierwsza ustawiona :)
chciałaś cierpienia?
OdpowiedzUsuńRaczej chciałam robić to co inni i zbuntowalam się przeciw zasadom obiwiazujacym moją osobe.
Usuńa jakie zasady obowiązują Twoją osobę?
UsuńW sumie to obowiązywały... Byłam wychowywana dosyć... sztywno, na wiele mi nie pozwalano, dotyczyło to zarowno spozywanego jedzenia co zachowania, sposobu bycia, patrzenia na świat. A ja chciałam być taka jak inni.
Usuńrozumiem, ale to nie jest dobre rozwiązanie bo im więcej i bardziej czegoś zabrania się tym z większym uporem ktoś do tego dąży.
UsuńPowiedzmy, że byłam dla moich rodzicieli ciastem na próbę - moje młodsze rodzeństwo nie ma już takiej katorgi.
UsuńJesteś z Gdyni? :)
OdpowiedzUsuńNie, mieszkam na Opolszczyźnie ;)
UsuńA w Gdyni mam dalszą rodzine, u której spędzałam tegoroczne wakacje ;)
Czasami trzeba podjąć walkę ze złymi stronami losu, by później być silniejszym.
OdpowiedzUsuńPrzecież wiesz, że będzie lepiej. Wiesz to, prawda?
P.S: Też uwielbiam AC/DC. ;*
Zdrówka, Kobietko;*
Wiem. A, raczej, wierzę, że wiem.
Usuńbardzo się cieszę, bo sama ich kocham ;)
Dziękuję, Kobietki :*