Zatajenie, które nie pomaga...
Kłamstwo, które mąci w życiu...
Z drżącymi kolanami
i gulą w gardle wybrałam to pierwsze.
Niedowierzanie w oczach.
Drgające malinowe wargi.
Słowa, które paść nie powinny.
Wolała, by nie
tańczył ze mną, tylko z inną.
Chęć wyjaśnień.
Jeden telefon.
Słowa rozszarpujące serce na strzępy:
„To i tak od
początku nie miało sensu, ty sama, pewnie, flirtowałaś z niejednym na obozie”.
Wymigał się.
Tak beztrosko.
Przewrócił kolejną stronicę rozpoczynając następny rozdział
z życia beztroskiego dupka.
My zostałyśmy na
lodzie, marnej krze dryfującej po oceanie goryczy.
Jej ból jest moim bólem.
Łzy orzą nasze policzki zostawiając niezmywalne ślady.
Spazmy rozpaczy przeszywają nasze ciała.
„Dlaczego płaczesz,
doradź!” – woła Głosik, lecz ja nie umiem.
Mogę tylko być.
__________________________________________
Mam w sobie dziwne
poczucie winy. Nie wiem czemu, ale boję się, że spieprzyłam. Dziwne emocje
kotłują się w moim wnętrzu. Mam wrażenie, że źle zrobiłam bawiąc się w
damskiego Sherlock`a Holmes`a od spraw miłosnych.
Mogłam z nim nie tańczyć, uciec i żyć jedynie podejrzeniami,
że ten pajac Ją niedługo zdradzi, nie doświadczyć tego, nie usłyszeć.
Jest mi źle. Źle ze sobą. Chcę uciec w dawny nałóg cukrowy,
zatopić smutki w kilku tabliczkach czekolady, choć świetnie idzie mi kuracja.
Po co mam być zdrowa, skoro czuję, że zawalam.
Nawet teraz płaczę, siedząc przed monitorem, pisząc ten
nasiąknięty goryczą post.
Chyba już nigdy nie zatańczę z
żadnym chłopakiem – tak będzie najlepiej...
Czujesz się z sobą źle, bo uświadomiłaś tej dziewczynie, że chłopak ją zdradza?
OdpowiedzUsuńNie wiem jak to określić. Czuje się źle, bo się w to wplątałam, mam wrażenie, że gdyby to była inna osoba to by jej rozpacz była mniejsza...
UsuńGdybyś sie w to nie wplątała ona nadal mogłaby żyć w tej nieświadomości.
UsuńTeż tak sądzę. A po tym telefonie i jego `reakcji` już było jasne, że ma zamiar sobie ją odpuścić. Mam wrażenie, że do Niej to jeszcze nie dotarło...
UsuńZawsze trudno pogodzić się ze stratą, ona po prostu potrzebuje jeszcze trochę czasu.
UsuńCzasami ludzie chcą to ‘trochę‘ przedłużać w nieskończonośc...
UsuńJeśli będziesz przy niej to może nie potrwa to tak długo?
UsuńJa tutaj niewiele mogę zdziałać. Owszem, mogę być, wspierać, ale to wszystko od Niej głównie zależy...
UsuńTakie wsparcie jest potrzebne. Wystarczy siedzieć i być to już coś wielkiego.
UsuńNa razie trzymam rękę na telefonie, ma ona niebawem zadzwonić. byłabym przy Niej dłużej, ale niestety, obowiazki starszej siostry mnie wezwały .
UsuńAle ma w Tobie oparcie i gdy tylko mozesz jesteś przy niej.
UsuńStaram się. w sumie taka już moja natura - pomagam każdej bliższej mi osobie, która potrzebuje wsparcia.
UsuńWychodzi Ci czasami to na złe?
UsuńOczywiście, że tak. Zwłaszcza jak przelicze się co do niektórych osób i zaczną mnie one wykorzystywać. Kłopot jest też w tym, że pomagając innym nie mam czasu na znalezienie osoby, która by mi mogła pomagać w trudnych chwilach.
UsuńJeśli wiesz, że nie masz oparcia w niektórych osobach przy których jesteś to po co przy nich jesteś?
UsuńPewnie lepiej Ty, niż ktoś inny. A jej na pewno pomogło to, że z nią płakałaś bardziej, niż głupie "wszystko będzie dobrze". Łzy przynajmniej są szczere.
OdpowiedzUsuńTo prawda. Osobiście nie cierpię tego `wszystko będzie dobrze`. Chociaż mam w swoich afirmacjach zapisane proste sformułowanie `Jest dobrze`, ale to na pewno nie pomaga w tego typu sytuacjach.
UsuńCzasem jednak nie da się powiedzieć nic innego...
UsuńZawsze można pomilczeć. Osobiście wolę ciszę i to duchowe i fizyczne wsparcie od pustych zdań.
UsuńMasz rację, to lepsze, niż słowa na siłę.
UsuńTrochę ma się doświadczenia w tych sprawach, ale cóż - każdy jest inny.
UsuńI każdy potrzebuje inaczej przeżywać swoje "nie wszystko będzie dobrze".
UsuńAle i tak najważniejsze jest, kto szybciej się podniesie po upadku.
UsuńI co mu po nim pozostanie, także.
UsuńA także, co później zdobędzie.
UsuńTak, ale ile ludzi tyle przypadków. Niektórzy wstają od razu, inni - nigdy.
UsuńAle czy warto tak całkowicie się poddać?
UsuńNie warto. Zdecydowanie nie warto.
UsuńSzkoda tylko, że od sądzę do stosuję jest długa droga.
UsuńNic złego nie zrobiłaś, naprawdę. Wręcz przeciwnie. Również wyznaję zasadę, że najgorsza prawda jest lepsza od słodkiego kłamstwa. Teraz ona cierpi, ale - jeżeli jest rozsądna - kiedyś będzie Ci za to wdzięczna.
OdpowiedzUsuńNa razie mam wrażenie, że szok Jej nie minął. Nie mogłam dłużej z Nią pobyć, bo muszę zając się chorym bratem, a Jej, w pewnym sensie dobrze zrobi chwila samotności. A ja muszę się przygotować do dalszych rozmów z Nią, choć doskonale znam ten scenariusz...
UsuńMoże być ciężko, ale ona potrzebuje teraz mnóstwo wsparcia i dobrze, że to rozumiesz. Tobie również potrzeba podpory, masz kogoś takiego? Sama bym chętnie z Tobą pobyła, porozmawiała albo po prostu pomilczała.
UsuńRozumiem i przez to, że się w to bardziej wglebiłam czuję się nawet tak... zobowiazana, by jej pomóc.
UsuńNiestety, ja takowej osoby nie mam przy sobie. Czasami żałuję tego.
No, ale na szczęście TUTAJ mam Ciebie i parę innych osób - wiem, że to nie zastąpi takiej fizycznej obecności, ale zawsze coś.
Jesteś wspaniałą osobą, naprawdę. Wrażliwą, a zarazem dojrzałą.
UsuńCzęsto powtarzam, że blogowi znajomi to najlepsza grupa wsparcia :)
Czasami aż za wrażliwą, ale dziękuję ;*
UsuńO tak, blogerzy potrafią naprawdę podnieść na duchu. Między innymi dzięki tym wszystkim znajomościom trzymam się tutaj aż tak długo i wracam po każdej nawet nieplanowanej przerwie ;)
Bo atmosferę miejsc tworzą ludzie, nawet tych sieciowych, Jestem w blogosferze ładnych parę lat i właśnie w niej poznałam najbardziej wyjątkowe osoby :)
UsuńA co sprawił ten taniec?
OdpowiedzUsuńTen taniec sprawił, że odegrałam w tym wszystkim większą rolę, mam wrażenie, że też przez niego Ona ma do mnie jakaś urazę. Łatwiej byłoby mi być, po prostu, zwykłą osobą trzecią...
UsuńZ reguły ludzie nie chcą pomagać innym w sprawach sercowych, ponieważ boją się tego, że to na nich spadnie cała wina. Ty zaryzykowałaś, ale, według mnie, zrobiłaś dobrze. Pomogłaś jej przez to przejść i, uwierz mi, ona będzie Ci kiedyś za to wdzięczna (o ile już nie jest). Dobra dusza z Ciebie.
OdpowiedzUsuńCóż, jeżeli chodzi o sprawy sercowe to często pomagałam innym czy to byli znajomi z realu czy wirtualu. Kierowałam się jednak wtedy jedynie ich opowieściami. Teraz jest inaczej. Trudniej, bo wzięłam w tym czynniejszy udział. Nawet nie chodzi mi o Jej wdzięczność tylko o to by odnalazła dawną niezależność i szczęście, które ten koleś bezczelnie Jej zabrał. No i by nasza znajomość jakoś przetrwała ten okres...
Usuńuwierzyła?
OdpowiedzUsuńTak. Nie miała wyjścia po tym telefonie do niego.
Usuńi jak się trzyma?
UsuńRozmawiałam z nią przed godziną. Cóż przeszła do tego ‘etapu‘, gdzie facetów nazywa się skurczybykami, gnojkami itd. jestem pewna, że czeka ją jeszcze trochę smutnych nocy, ale postaram się wybić jej tego patafiana z głowy. Ma o tyle dobrze, że jest ogólnie lubianą osobą, dałam znać paru jej bliższym znajomym o całym zajściu i ma trochę wsparcia.
Usuńtrzymam kciuki za szybkie 'uwolnienie'.
UsuńEch, chciałambym, by nastalo ono jak najszybciej, ale tego typu sprawy potrafią ciągnąć się w nieskończonośc...
Usuńniestety wiem coś o tym.. ale może tym razem będzie inaczej?
UsuńJa zrobię tak. Będę na razie przy niej, bo rany są świeże, potrzeba jej wsparcia (zwłaszcza z mojej strony - jak już prawdę odkryłam to i konsekwencje z tego muszę ponieść), ale jak będzie się to niemiłosiernie przedłużać, to będę musiała nią trochę potrząsnać.
Usuńtakie potrząsanie to naprawde dobre rozwiązanie, bo samemu nic sie nie zrobi poza dalszym pogrążaniem się.
UsuńMoże, gdyby chciała, to dałaby radę sama?
Usuńnie wiem, ale samemu ciężko jest cokolwiek zrobić.
UsuńA przede wszystkim należy polegać na sobie.
Usuńniby tak, wtedy mamy największą stabilność nawet gdy inni zawiodą, ale jesteśmy stworzeni do funkcjonowania z innymi ludźmi co prowadzi do uzależnienia (w mniejszym, bądź większym stopniu) własnego życia od innych.
UsuńW takim razie ja jestem uzależniona od niezależności i samotności ;)
UsuńAle to prawda i ma tak dużo osób. Szkoda tylko, że jak to uzależnienie zwiększa swój obszar, tak liczba osób, którym można zaufać radykalnie siezmniejsza.
mam podobnie, całe życie robiłam tak żeby być jak najbardziej samowystarczalną i niezależną od innych.. a jak już przywiązywałam się do kogoś to oczywiście 'wybierałam' najmniej odpowiednie przypadki.
UsuńWedług mnie postąpiłaś jak najbardziej w porządku wobec niej. Lepiej było to powiedzieć niż udawać, że wszystko jest okej, że na tej imprezie nic takiego się nie stało. Trzymaj się. ;*
OdpowiedzUsuńNie potrafilabym tego ukrywać. Wtedy to bym wyszła na serio na jakąś, nie chcę używać wulgaryzmów, na ‘dz‘ ktora w dodatku wszystko zataja.
Usuńprzecież dobrze zrobiłaś, dziewczyno! postąpiłaś jak przyjaciółka. nie płakusiaj :)
OdpowiedzUsuńMoże jak przyjaciółka, może jak osoba bardzo z Nią zzyta.
UsuńJuż nie płakusiam, nadal jest mi smutno, ale apogeum rozpaczy już sobie poszło ;)
teraz będzie tylko lepiej, spokojnie ;]
UsuńBędę Cię, Pirate, za słowo trzymać, więc obyś miała rację :)
Usuńto po prostu kwestia odpowiedniego nastawienia :) Zwykle Pajret ma racje więc wiesz, ale nie jest nieomylna :D
UsuńMoim zdaniem dobrze postąpiłaś.
OdpowiedzUsuńDobrze, że tak sądzisz.
UsuńJeżeli nie ufa to nie jest wart Ciebie.
OdpowiedzUsuńUfać, raczej ufa, telefon do niego był niezbitym dowodem na jego dwulicowość.
UsuńDwulicowość? Więc po co Ci to?
UsuńCzekaj, czekaj, mówimy o Niej czy o nim?
UsuńO nim.
UsuńA on... tutaj sprawa jest prosta jak mój nick. Nigdy nie wiazalam z nim żadnych większych uczuć. Uważam go za skonczonego palanta, który tylko bierze, nic nie daje. Nigdy nie zależało mi na jego zdaniu. Trochę mi go jednak szkoda, bo jednak miękka jestem. a szkoda mi go, bo wiem, że jak tak będzie postępować to nigdy szczęścia nie zazna, choćby tak jak teraz miał w cholerę kasy i różnych zabawek.
UsuńA co powiesz o niej?
UsuńOna? Hm... Z początku była uparta. Bardzo, nie chciała wierzyć w moje przestrogi, nie tylko moje z resztą. Dlatego bałam się tej wczorajszej rozmowy.
UsuńMam wrażenie, że ten szok trochę odebrał jej lat. Chcę ją wspierać, jednocześnie wiem, że jeżeli będę musiała zmienić się w niankę, to już chyba będzie dla mnie za dużo...
A nei można tego robić z lekkim dystansem? czasem. albo nie niankę, a przyjaciółkę.
UsuńA ja takich pasożytów nie znoszę, mówię to im wprost, od razu zaczyna się kłótnia, bo jak to ja ich mogłam urazić itd.
OdpowiedzUsuńJa nie jestem aż taka bezpośrednia jak Ty.
UsuńCzyli opowiedziałaś o tym, co się działo w poprzednim poście?
OdpowiedzUsuńTak, opowiedziałam. Przedstawiłam jej wszystkie szczegóły.
UsuńNo to się skończy lovelasowanie ;D
UsuńDla niego? Nie sądzę, ponoć płynie w jakiś rejs ekskluzywnym statkiem, tam to dopiero będzie wyrywać dziewczyny.
UsuńSkończy się w przyszłości, jak będzie stary, pomarszczony i nikt go już nie będzie chciał ;P Wtedy dopiero pozna, ile stracił.
UsuńNiech po prostu kasę mu zabiorą. powinien doświadczyć ubóstwa, by mógł zdać sobie sprawę z tego jakim jest złym człowiekiem.
UsuńKiedyś i tego może zabraknąć.
UsuńTakiemu to chyba nawet jest to pisane.
UsuńAle głupi z kolei ma zawsze szczęście.
UsuńNie wiem, czy to dobrze, że się wplątałaś... Ja osobiście pewnie wolałabym wiedzieć, ale trudno byłoby mi to powiedzieć komuś bliskiemu...
OdpowiedzUsuńI właśnie z tym jest mi źle. Nie było to nawet zaplanowane, nie miałam pojęcia, że go spotkam na tej imprezie, tym bardziej, że będzie chciał że mną... Flirtować. Ale stało się, a ja nie potrafiłabym funkcjonować normalnie skrywając przed nią taką rzecz.
UsuńNo nie dziwię się... Ale wyobrażam sobie jak musiała się strasznie poczuć...
UsuńTo było nieuniknione. Był jej pierwszym chłopakiem, nazywała go ‘pierwszą miłością‘ choć ja twierdzę, że ten typek nie zasługuje na to wyróżnienie.
UsuńJa myślę, że tylko ona może wiedzieć, czy zasługuje, czy nie.
UsuńTo prawda, ja jej swojej racji nie mogę narzucić. To jej przeszłość i wspomnienia z nim związane, jakkolwiek będzie go tam nazywać.
UsuńNo właśnie - jej. Ty poniekąd pomogłaś jej zrozumieć w co się "wpakowała", ale chyba obie wiemy, że to nie jest takie proste...
UsuńNapewno nie jest proste. Serce to trudny ‘zawodnik‘ a jak przez dłuższy czas się na niego zdawało to tak prędko nie odpuści rozsądkowi.
UsuńZwłaszcza, kiedy on dalej próbuje "ratować" to, co spieprzył.
UsuńNo co Ty, Prosta, parafrazując "ze mną się nie na pijesz?", ze mną nie zatańczysz?
OdpowiedzUsuńNo, dobrze, przekonales mnie do zrobienia jednego wyjątku od wczorajszej ustalonej zasady ;)
UsuńWidzisz, ma się ten dar przekonywania :P
UsuńTo ustal czas, miejsce i piosenkę :P
No rzeczywiście trudno Ci odmówić (kurde, a u Ciebie to robię wywody o asertywnosci, no nie :)).
UsuńJa rzadko planuję, raczej zdaję się na chwilę. Ale możemy ustalić np. że będzie to w altance, o zachodzie słońca przy cykaniu swierszczy... Mój boże, ale romantycznie, jeszcze tylko skrzypka brakuje ;p
Widzisz, ja nie jestem asertywny i wobec mnie też trudno być :P
UsuńEj, słodko, serio, ja chcem. Tylko jak skrzypka da się załatwić, to skąd wezmę Ci świerszcze? xD
Ech, i po kiego ja się tak tego uczę, skoro przychodzi taki UwG i znów jestem uległą dziewczynką... ;)
UsuńTrzeba będzie połapać je na jakiejś łące ;p do słoika^^ albo pożyczyć z zoologicznego ;)
Bo wyczuwasz, że przy mnie nie musisz być asertywna, możesz być swobodna itp a ja Ci krzywdy nie zrobię :P
UsuńChyba, że za mocno przytulę...
Będziemy razem łapać na łące? Oczywiście świerszcze łapać :P
Czasem musi minąć trochę czasu, żeby być gotowym ułożyć sobie życie na nowo.
OdpowiedzUsuńI każdy musi sam być świadomy, że nadszedł ten czas.
UsuńMyślę, że zrobiłabym dokładnie to samo na Twoim miejscu. Czasami ciężko dostrzec, że jest się okszukiwanym przez najbliższą osobę.
UsuńBo miłośc jest ślepa jezeli nie wspomożemy jej rozsądkiem. chociaż nie wiem czy w tym przypadku nawet o miłości można by mówić.
UsuńNajgorzej jest kiedy osoba zdradzana nie wierzy w słowa o zdradzie.
UsuńZ jednej strony Cię rozumiem. Ale z drugiej strony powinnaś być z siebie dumna, że uświadomiłaś drugiej osobie, że jest oszukiwana.
OdpowiedzUsuńW pewnym sensie jestem. Los na szczęście mi to ułatwił, choć nie wiem czy ‘na szczęście‘ to dobre określenie.
UsuńA jak zareagowała ta druga strona?
UsuńNajtrudniej powiedziec o takiej sprawie właśnie przyjaciółce. Ale bardzo dobrze, że to zrobiłaś. Przynajmniej ona teraz nie żyje w nieświadomości. A ból? Z czasem minie.
OdpowiedzUsuńDla jednego sprostowania, to moja bliska koleżanka, ale nie przyjaciółka.
UsuńAle prawda, ciężko jest o czymś takim mówić, już nawet nie chodzi o to, że nie chciałam, by żyła w zaklamaniu, ale po prostu sprawy się tak ułożyły, że nie miałam innego wyjścia.
nieświadomość własnego ja to pierwszy stopień do zatracenie..Ty jesteś już poza nim.
OdpowiedzUsuńm.
Nie wiem czy tak całkowicie poza nim...
UsuńHeh. No tak, ciężko mi cokolwiek napisać. Ja jestem mściwa. Pokazałabym chłopakowi, że ze mną się nie zadziera. Już niejednemu pokazałam. Gdyby pisali blogi, to pewnie o mnie by podobnie pisali. Koloryzowanie chłopaków :). Ale ja nie dopuszczam do swego serca, najpierw badam i jak coś mi się nie podoba kręcę nosem i odrzucam miłość. Dlatego pewnie do tej pory jestem singielką :)
OdpowiedzUsuńnie miej do siebie pretensji. skąd mogłaś wiedzieć, że okaże się takim dupkiem. a tańce z innymi jak najbardziej polecam, chociażby dla otarcia łez :-)
OdpowiedzUsuńWybrałaś dobre rozwiązanie, wiem, że Ci ciężko, ale nie niszcz siebie!
OdpowiedzUsuń