I znowu jestem na dole. Na dnie. W otchłani rozpaczy. Niczym żebrak proszę o kolejną szansę.
Żałosne...
A przecież niedawno góry przenosiłam. Śmiałam się. Byłam doświadczeniem Szczęścia.
Nic złego nie zrobiłam – tylko Los postanowił się mną, jeszcze raz, pobawić.
Postawił na skraju przepaści dając znikomą szansę na wybudowanie mostu.
Na przetrwanie...
Zostawił mi również, jak zawsze, dwie monety. Ich dźwięk powoduje we mnie odruch wymiotny.
Orzeł – zwycięstwo.
Reszka – porażka.
Orzeł czy reszka?
Orzeł czy reszka?...
__________________________________________________________
Nie myślcie sobie, że pasjonuję się ciągłymi zmianami adresów swoich blogów – bo, tak naprawdę, nienawidzę tego.
Ale muszę. To Los. To Fatum
Jeżeli dostawaliście „ode mnie” jakieś niewłaściwe komentarze, to przepraszam.
Chociaż, nie – nie przepraszam, bo to nie moja wina tylko DEBILA, KTÓRY Z NUDÓW WDARŁ SIĘ NA MOJE KONTO I SKASOWAŁ MOJEGO BLOGA!!!
Te duże litery i trzy wykrzykniki to jedynie cząstka mojego gniewu, bólu, żalu i sfrustrowania, które kipią we mnie od wczoraj.
Przez takie wybryki natury mam ochotę porzucić bloga i cały ten przecudowny internet.
Życie byłoby wtedy trylion razy łatwiejsze.
A ja wybrałabym orła.
Kurcze, naprawdę współczuję. Ale nie przestawaj pisać, please ;*
OdpowiedzUsuńJ.
Kurcze, współczuję, ale nie przestawaj pisać, please ;*
OdpowiedzUsuńJ.
A sam sobie odszedłeś dwa lata temu!
UsuńOj tam, i tak mnie nikt nie czytał ;P
UsuńCo?! A ja?!?!?!
UsuńTrudno to wyjaśnić. Żeby nie było, że usunąłem bloga tylko przez niska statystykę. To było coś innego.
UsuńCo takiego?
UsuńEch, nie umiem tego wyjaśnić słowami. Po prostu, z czasem coraz ciężej mi się pisało, a prowadzenie bloga nie sprawiało mi już takiej przyjemności, wręcz przeciwnie - denerwowało mnie.
UsuńMoże tego nie potrzebowałeś?
UsuńNie wiem, co masz teraz, kochana, na myśli ;)
UsuńMam na myśli to, że każdy dobry blogger, któremu nie zależy jedynie na statystyce, widzi jakiś sens w pisaniu bloga. Jedni ukazują tam swoją prawdziwą twarz, drudzy szukają "przyjaciół", kolejni dzielą się swoimi przemyśleniami czy też rozwijają pasje itd.
UsuńMoże Tobie blog był niepotrzebny do szczęścia?
Trochę jest w tym prawdy...
UsuńIle?
UsuńTo znaczy, to, co napisałaś o tym, że "blog był mi niepotrzebny do szczęścia" - to tyczy się jedynie końcówki mojej "kariery" blogowej ;)
UsuńA co z początkiem?
UsuńWtedy jeszcze się nie znaliśmy ;)
UsuńByłeś wtedy... Inny?
UsuńNapewno byłem innym blogującym.
UsuńJako człowiek, ten, którego "znasz" (dałem cudzysłów, bo jeszcze się w realu nie spotkaliśmy ;)) tylko młodszy byłem, więc wiesz - inne poglądy na świat, takie bardziej dziecinne ;)
bo nie chciałeś do mnie przyjechać na wakacje :(
Usuńdziecinna poglądy? widzę, że dużo mnie ominęło^^
ja?! przecież chętny byłem, Tobie "coś wypadło"
Usuńbujasz ;P
UsuńWcale nie! Już tego nie pamiętasz?
Usuńale czego?!
UsuńTyśka, Ty mnie, czasami rozwalasz ;)
UsuńNaprawdę nie pamiętasz - mieliśmy się spotkać pod koniec sierpnia, ale Ty "gdzieś wyjechałaś" :(
Nie "gdzieś" tylko do Krakowa ;)
UsuńNic mi o tym nie było wiadomo.
UsuńTeraz już tak ;)
UsuńPf, teraz...
Usuńzawsze coś ;)
UsuńTo nie my wybieramy.
OdpowiedzUsuńTo kto w takim razie?
UsuńUważasz, że możesz wybrać orła albo reszkę w losowym rzucie?
UsuńW sumie mogłam napisać na początku, że nie jestem za rzucaniem.
Nie dosłownie.
UsuńCzłowiek niepewny, moim zdaniem, posługuje się takimi metodami, jak, na przykład, rzucanie.
Ktoś pewny nie musi sobie marnować czasu takimi gierkami.
Ale Ty rzucasz?
UsuńW tym momencie tak - czuję się słaba, bezsilna, liczę na cud.
UsuńJednak ciągle myślę o tym, że pewnego dnia będę mogła sama decydować - żadnych reszek.
Nie przyzwyczajaj się do tych reszek. Słowa przyjaciela są lepsze, niż ślepy rzut.
UsuńAle nie zawsze mogę liczyć na Jego obecność...
Usuńpełno jest debili, ktorzy za chwile radosci swojej z cudzego nieszczescia daja innym smutek. niby zwykly blog, ale jednak jest w niego wlozone duzo pracy, nie dziwie sie, ze jestes wsciekla.
OdpowiedzUsuńW tamtego bloga włożyłam w cholerę dużo pracy, bo przez 4 lata pobytu na Onecie nie miałam pojęcia o tym, jak odnajdywać się na Bloggerze. I nagle taka "przygoda"...
UsuńTeraz to boję się o to miejsce.
nie dziwię się... ludzie nie mają serca nawet jeśli chodzi o tak błahe sprawy.
UsuńZwłaszcza jeżeli chodzi o takich bezdusznych "internetowców", którzy myślą, że wszystko im wolno...
Usuńno tak... mi tez byloby strasznie smutno jakby mi ktos usunal, czy przejal bloga. nie wiem, czy bym wrocila to pisania. brakloby mi chęci chyba
UsuńChęci, mówisz?
UsuńJa to mam raczej lęki. Od dawna wiem, że internet jest niebezpieczny, może się obrócić przeciwko nam. Miałam kilka małych wpadek, ale takiego czegoś jeszcze nie doświadczyłam.
no nic na to nie poradzisz...
Usuńa chciałabym...
Usuńnie mozna miec wszystkiego ! :D
UsuńTu bym się nie zgodziła ;)
UsuńHm, jak się nie wie, co wybrać, to najlepiej policzyć sobie prawdopodobieństwo zdarzenia A :D
OdpowiedzUsuńAch, też nie miał co do roboty...
Nie miał i postanowił zrujnować dzień i dobry humor takiej siedemnastolatce.
UsuńAlbo rachunek podobieństwa, albo, po prostu - na żywioł ;P
Dałabym mu w łeb.
UsuńJakoś to będzie ;)
Jak masz sposób, by takiego znaleźć, to proszę - sama mu chętnie dołożę ;)
UsuńBędzie, będzie - ale ostatnio u mnie słabiutko z wiarą w cokolwiek dobrego.
Jakiś na pewno jest.
UsuńUuu... to niedobrze.
Wiem, że niedobrze, ale póki co nie mam siły, by cokolwiek zmieniać. Jeszcze na dodatek podupadam na zdrowiu...
UsuńNo to zdrowiej, Kochana!
UsuńA co do piosenki w notce, to mam z nią miłe wspomnienia.
Ja również - bardzo odległe, bo z wczesnego dzieciństwa, gdy wszystko było inne.
UsuńCo do zdrowia, to powoli zaczynam tracić nadzieję, że będę całkowicie zdrowa, a ten przeklęty zespół jelita drażliwego utrudnia mi normalne funkcjonowanie.
A ja miałam problem ze znalezieniem tytułu tej piosenki lub w ogóle zespołu, ale po opisie teledysku doszłyśmy do tego razem z koleżankami. :)
UsuńOj, trzymaj się jakoś :*
Ciekawe poszukiwania ;)
UsuńNo, postaram się ;)
Myszko, nie załamuj się i pisz tego bloga, bo niedługo będzie on, chyba naszą najlepszą formą komunikacji ;*
OdpowiedzUsuńTwoja Susan <3
Zuzia, weź mi nawet o tym nie przypominaj. Dopiero kwiecień mamy, a przez Ciebie myślę o... No wiesz - lipcu...
UsuńNic nie przypominam.
UsuńZ resztą, nie mówmy o tym - żyjmy chwilą ;*
Widzę, że już konwersujesz z jednym Anonimem - nie będziemy Ci się mylić, przypadkiem?
Ten Anonim jest chłopakiem i macie zupełnie inne charaktery - nawet, gdybyście się nie podpisywali pod komentarzami, to bym Was rozpoznała ;)
UsuńAch tak?^^
UsuńA skąd wiesz czy to tym razem nie pisze J. ? ;P
Ha ha, między innymi dlatego, że On właśnie tego typu rzeczy nie pisze ;P
UsuńA Ty nie masz się przypadkiem uczyć do maturki? ;*
Już mnie wyganiasz? :(
UsuńSkąd! Chociaż sama zaraz i tak się zbieram - oczy mi się już kleją do powiek ;P
UsuńMłoda jesteś - możesz spać. Ja jeszcze maturalne zadanie z matmy muszę porobić. A na WOSowską o Parlamencie i Konstytucji poczytać :/
UsuńZejdzie tak do 1.00
O matko, Zuzka, to Ty zmykaj - im szybciej to zrobisz, tym lepiej dla Ciebie ;*
UsuńPójdę, pod warunkiem, że i Ty wyłączysz komputer i pójdziesz się położyć. Ty masz jutro szkołę - hello - biologia i dwie fizyki czekają już na Ciebie^^
UsuńHo ho, ale żeś mnie teraz zachęciła, nie ma co, idź Ty już lepiej uczyć się tej matmy ;*
UsuńOk, zaraz wyłączam ;*
Znów mnie wyganiasz!!!
UsuńAle i tak lecę, chyba już się na gadu nie zmówimy, więc TUTAJ życzę Ci słodki snów pozbawionych Pana Od Fizyki ;*
Ale Ty jesteś...
UsuńMimo wszystko nie dziękuje, bo jeszcze zapeszę ;*
I tak mnie kochasz ;*
Usuńnie zaprzeczę ;*
UsuńNasze nastroje są zmienne, przez co zmienia się wszystko, zmienia się podejście do wszystkiego i wszystko wygląda inaczej...
OdpowiedzUsuńNajgorzej jest wtedy, gdy przestaje się dostrzegać to magiczne światełko w tunelu.
UsuńA dla mnie jeszcze gorzej jest kiedy zdaję sobie sprawę, że to tylko i wyłącznie moja wina... W sensie, że gdybym chciała to bym się wzięła w garść i światełko też by się pojawiło.
UsuńTo prawda. Chociaż całe nasze życie jest w naszych rękach i poczucie winy może przytrafiać się za każdą porażka.
Usuńfakt, ale robimy wszystko, żeby go nie było :)
Usuńmasz na myśli takie tłamszenie go w sobie? ;)
Usuńrzeczywiście mogło tak to zabrzmieć, ale raczej myślałam o tym, że staramy się, żyć tak żeby nie czuć poczucia winy :)
Usuńrozumiem - cóż takie życie jest najłatwiejsze, z resztą po co obarczać siebie zbędnymi wyrzutami sumienia ;)
Usuńczy ja wiem czy takie łatwe... Dążenie do szczęścia to nie taki banał ;)
UsuńAle warty zachodu ;)
UsuńNo cóż... każdego czasem spotykają porażki.
OdpowiedzUsuńNo tak, ale te, które otrzymujemy zupełnie niespodziewanie i bez własnej winy są nie do wytrzymania.
UsuńMi się wydaje, że wszystkie są niespodziewane.
UsuńJa czasami mam przeczucie, że mi nie poszło i nie oczekuje fajerwerków - dzięki temu upadek nie jest aż taki bolesny.
UsuńKobieca intuicja :)
UsuńNigdy nie zawodzi (prawie... ;)).
Usuń:)
UsuńCiekawe, jak to działa u mężczyzn?^^
Usuńwiesz, niekoniczenie mógł Ci się ktoś włamać, mogło im się coś po prostu pomieszać w serwisie i dlatego nie możesz się dostać na bloga. może napisz do administratorów w tej kwestii?
OdpowiedzUsuńzapraszam na aktualizację;)
Na tam tego bloga ktoś naprawdę mi się włamał, pozmieniał hasła, potem usunął bloga. Ja byłam wręcz sparaliżowana ze strachu (nie jestem dobra z informatyki, w dodatku takie "akcje" nigdy mi się nie zdarzały). Dopiero później wpadłam na pomysł, by usunąć starą pocztę, założyć nową i nowego bloga (i z tym były kłopoty, bo Blogger uznał go, na początku, za bloga ze spamem i sam go usunął - wtedy to musiałam pisać do administratorów ;)
UsuńNie rozumiem takich ludzi... Jak można tak robić. Pamiętam jak kolega z klasy koleżance wszedł na kompa, nie wiem jak, ale jakoś wszedł od siebie...
OdpowiedzUsuńSpotkałam się, jeszcze niedawno z gorszym przypadkiem. Były "chłopak" mojej dobrej koleżanki wkradł jej się na różne konta i pododawał jej przerobione "nagie" zdjęcia...
UsuńO matko! Nie wiem jak mogłabym coś takiego zrobić! NAwet jak z moimi byłymi się rozstawaliśmy w nienajlepszych dla nas sytuacjach to nie oznacza to, że mam im teraz jakoś uprzykszać życie...
UsuńA jednak są takie typy. Biedna dziewczyna - przecież była niewinna. I to jeszcze nie był związek (dlatego dałam cudzysłów). Spotykali się na wakacjach, ale ona nie dawała mu żadnych znaków, że chce czegoś więcej, bo wiedziała już na początku, że nic z tego nie wyjdzie. W przeciwieństwie do niego - robił sobie jakieś wyobrażenia, a gdy ta mu powiedziała wprost, co sobie o tym wszystkim myśli, ten się upił i wyprawił taki "numerek"...
UsuńStraszne...brrr. Nie wiem co bym zrobiła, gdyby ktoś się wdarł na mojego bloga. To moja dusza, cząstka mnie. To tak jakby, ktoś powoli wbijał mi sztylet..
OdpowiedzUsuńDobrze powiedziane - dlatego byłam (i nadal jestem) taka zrozpaczona. Jeszcze fakt, że po niecałych 4 latach spędzonych na Onecie przyszłam tutaj - nowa, niedoświadczona tworzyłam swoje nowe gniazdko przez prawie 4 dni, a tu taki wariat wchodzi i wszystko rujnuje... :(
UsuńNie no to jest po prostu straszne. Przykro mi z tego powodu. Chyba tez bylabym zalamana. I to bardzo.
UsuńOwszem, jest. Nawet zaczęłam się zastanawiać nad tym czy, przypadkiem, Wszechświat nie dał mi Znaku, bym na dobre opuściła blogsferę...
UsuńUsunięcie bloga potrafi być sporą stratą, ale mam nadzieję, że będziesz pisać, bo chętnie poczytam trochę Twoich postów :)
OdpowiedzUsuńBędę, będę - po cichu liczę na jakąś ulgę od Losu ;)
UsuńLosowi w końcu się znudzi ciągłe prześladowanie Cię. Mnie też przecież musi odwiedzić!
UsuńTak bardzo tego pragniesz?
Usuńhmm, a ja mam to do siebie, że w ciszy też jest mi całkiem dobrze. to znaczy, nie msuzę słuchać muzyki, jak jadę autobusem, odrabiam lekcje, słucham jej w zasadzie tylko wtedy, kiedy mam czas na chwilę dla siebie:) a niektórzy tak nie potrafią. to raczej niefajnie, muzyka nie powinna uzależniać, bo jak się jej słucha bez przerwy to przestaje się zwracać uwagę.
OdpowiedzUsuńcisza też jest dobra, ale nie każdy ją lubi - zwłaszcza w dzisiejszych czasach, a uzależnienia od muzyki zdarzają się coraz częściej.
Usuńmoże czasem musimy znaleźć się na dole, by później móc się cieszyć zwycięstwem?
OdpowiedzUsuńTylko dlaczego to zwycięstwo jest takie krótkie i ulotne?
Usuńmoze po to, żebyśmy je docenili?
Usuńa nie jest to, w pewnym sensie, walka z wiatrakami? człowiek, który non stop to otrzymuje szczęście i zaraz je traci, może, po pewnym czasie nie tyle co poddać się, a, po prostu się... znudzić.
UsuńLudzie potrafią być naprawdę żałośni. Pozdrowienia dla osoby, która skasowała wszystkie posty.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że, mimo wszystko, tego nie czyta ;)
UsuńA cóż, internet zawsze był zasobny w wielu wariatów a ich liczba wciąż wzrasta. Tylko co z poszkodowanymi?
o ,wspolczuje ;<<
OdpowiedzUsuńech... :(
Usuńale jest przynajmniej lepiej niż we środę...
a ja bardzo lubię,z tym, że jej specyficzny rodzaj, związany głównie z tematyką gór, piosenką turystyczną:) nie cierpię tych tandetnych wyciskaczy łez, że to niby ładne. a te wszystkie piosenki do Poświatowskiej niestety takie są...
OdpowiedzUsuńok, przepraszam, w takim razie nie będę:) robię to starym przyzwyczajeniem którego się nabawiłam na mylogu.
Nic nie szkodzi, rozumiem, że przyzwyczajenia tak mają ;)
UsuńJa to jednak preferuję czytanie wierszy i zastanawianie się nad tym, co tak naprawdę autor chciał przekazać czytelnikowi ;)
A może by tak ustawić monetę na kancie? ;)
OdpowiedzUsuńP.S.
Wszyscy uciekają z onetu. Ja również - moj-acidland.blogspot.com
To tak się da (nie próbowałam ;))?
UsuńCzyżby kłopoty z komentarzami i Ciebie zniechęciły do Onetu? ;)
Spróbuj, może się uda ;)
UsuńNie tylko problemy z komentarzami, ogólne problemy. Onet ma awarię już od ponad miesiąca. Po 40 razy trzeba publikować jeden tekst, dodawać każdy komentarz, że już nie wspomnę o jakichkolwiek zmianach wystroju, ramek czy czegokolwiek.
Ostatnio czytałam, że, rzekomo, "naprawili awarię". Osobiście, nie widzę żadnych rezultatów...
UsuńNie wiem, co się z tym portalem dzieje.
To jasne - przestałyśmy się aktywnie udzielać, więc stwierdzili, że dla reszty nie warto się starać :P
UsuńTrochę szkoda mi tej reszty ;P
Usuńhah, wiem co masz na myśli , mam takie kolczyki w ksztalcie rożka :D
OdpowiedzUsuńJa właśnie planowałam sobie takie kupić, ale tak się rozhulałam, że na nie, akurat zabrakło mi pieniędzy ;P Nabyłam za to truskawki, pomarańcze, kawałki jabłka i herbatniki w kształcie serce ;)
Usuńhmm, ja też to lubię:) ja jednak skupiam się bardziej na estetycznej stronie poezji. od rozgrywania jej kawałek po kawałku wolę się po prostu cieszyć tym, że jest piękna. może właśnie dlatego tak uwielbiam Poświatowską, a wielu poetów do mnie nie trafia.
OdpowiedzUsuńJa zawsze podziwiam osoby gustujące w poezji. Osobiście, od czasu do czasu, sięgam po jakiś tam utwór liryczny, ale wolę utwory pisane prozą (może przyczyna mojej niechęci kryje się w licznych "czytaniach ze zrozumieniem", które muszę przerabiać wg "klucza").
Usuńcoś strasznego. To tak jakby ktoś wdarł się w Twoje życie...
OdpowiedzUsuńI, w pewnym sensie, tak zrobił. Bloguję od 4 lat i jest to moja cząstka. Czasami więcej siebie odsłaniam na blogu niż w realu..
UsuńJa znacznie więcej siebie daję tutaj, niż tam - w tym niby prawdziwym świecie.
UsuńA, niby, powinno być na odwrót.
Usuńuhh, mnie też to denerwuje, ale co poradzić. dobrze, że idzie mi to lepiej niż na początku. właściwie proza jest łatwiejsza do analizy, bo ja się nie czuję zbyt dobrze przygotowana z omawiania tych wszystkich środków stylistycznych w poezji...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że w maju trafisz jednak na prozę, bo interpretacja wiersza jest skomplikowana zwłaszcza jak jeszcze nie możesz tego robić po swojemu...
Usuń