Ja muszę śnić...

 Odurzona głosem Amy Lee, dryfuję przez ocean własnych myśli.
Tych smutnych.
Tych wesołych.
Optymistycznych i wręcz przeciwnie – wbijających mi wyimaginowany nóż w plecy.
 I tak boli...
Ostatnio mam wrażenie, że nie żyję własnym życiem – oto skutki zabawy w psychologa.

 I saw her bleed, you heard me breathe

 Zyskałam dodatkowe rany – nie moje.
Sprawiają mi one jeszcze gorszy ból.

It's only in my mind (just in my mind), not the real life

 A, może ja tylko śnię?
Obudzę się i wszystko będzie w porządku – ja i własne myśli.
Własne smutki i problemy.

Mimo to nie powiem Im „nie”, gdy znów poproszą o pomoc – nie potrafię.


210 komentarzy:

  1. Kochanie i tak Cie podziwiam, że potrafisz zrozumieć aż tylu ludzi i im doradzić. Ale musisz przystopować, bo - jako ta realna znajoma - widze, że sobie z tym nie radzisz ;*

    Susan

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zuziu, Ty wiesz. Ale cóż, chciałabym jakoś pomóc innym - jeżeli ja nie mogę być szczęśliwa, to może Oni...

      Usuń
    2. Cała Ty, chyba masz zły dzień, Słońce, co? ;* Mogłaś do nas przyjechać - ze mną i Pawłem już dawno myślałabyś inaczej.
      MOŻESZ BYĆ SZCZĘŚLIWA!

      Usuń
    3. Nie chciałam Wam przeszkadzać w nauce. Matura za pasem, potem na mnie będzie ;P

      Usuń
    4. phi, myślisz, że my 24 na dobę się uczymy? ;P Dzisiaj niedziela - wolne w Karolince sobie zrobiliśmy^^

      Usuń
    5. Ta ta, pewnie w torbie miałaś kope notatek na polski ;)

      Usuń
    6. Nie, bo na WOS ;)

      Usuń
    7. ale żeś, kochana zaszalała - bezstresowy wypad do galerii ;)

      Usuń
    8. żebyś wiedziała - to mój szczęśliwy "talizman"^^

      Usuń
    9. no tak ;D

      Usuń
    10. no... ciekawe, nie powiem ;)

      Usuń
    11. Paweł też wszędzie ciągnie za soba notatki z matmy? ;)

      Usuń
    12. nie - z polskiego ;P

      Usuń
    13. Nie - powtarzał sobie łacińskie słówka ;)

      Usuń
    14. Homo sum et nihil humanum a me alienum esse putto ;P

      Usuń
    15. oj tam, zwykła literówka ;P

      Usuń
    16. jasne, jasne ;P

      Usuń
    17. Mniejsza, na maturze miałabyś b ł ą d ;P

      Usuń
    18. Co mi tam - nie zdaje w tym roku ;P

      Usuń
    19. Co Ci leży na sercu, Zuziu? ;*

      Usuń
    20. Po prostu zazdroszczę Ci tej beztroski - ja jutro szkołę kończę, później matura...

      Usuń
  2. Nie daj sobą manipulować!

    Nie przepadam za Evanescence, ale jeżeli gdzieś usłyszę ich piosenkę, to od razu zbiera mi się na filozofowanie nad sensem życia. Ha!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy to manipulacja. W końcu to ja wychodzę z inicjatywą - lubię pomagać, słuchanie o czyiś problemach jest łatwiejsze niż znajomość swoich własnych... Do czasu - ale wtedy jest już za późno na odwrót.

      Ja właśnie za to lubię Evanescence - daje mi właśnie możliwość do takich "filozofii życiowych". Jednocześnie nadmierne słuchanie ich piosenek prowadzi mnie do depresji, ale i na to mam antidotum w postaci płyty Beatlesów ;)

      Usuń
    2. To może jednak pora coś zmienić, żeby potem nie żałować?

      Beatlesi królują w moim profilu na lansie.fm :)

      Usuń
    3. Mam przestać pomagać?

      Uwielbiam Beatlesów - ich piosenki słucham od 10 roku życia - wcześniej, nim jeszcze zaczęłam gustować w rocku, służyły mi do... Nauki angielskiego.
      Kocham piosenkę "We can work it out", mam do niej ogromny sentyment.

      Usuń
    4. Możesz to ograniczyć. Może niektórzy wcale nie potrzebują Twojej pomocy.

      Hm, 'uwielbienie' to może w moim przypadku za mocne słowo. Ale lubię ich słuchać i grać ich utwory na gitarze :)

      Usuń
    5. Ja to chyba za bardzo angażuję się w to emocjonalnie, bo, mimo wszystko, nie chodzę z tabliczką z napisem "Masz problem? Chętnie pomogę!"

      Hm... Ja "uwielbiam" dużo zespołów i wykonawców, nie mam jednego faworyta, za to mam tylko kilka piosenek, do których żywię właśnie większe sentymenty z określonych powodów.

      Usuń
    6. I ludzie to wykorzystują.

      Wymienisz kilka z nich?

      Usuń
    7. No tak, dzisiaj w brutalnym świecie pełno jest takich pasożytów.

      Hm... Ciężko tak teraz wybrać, ale może, na przykład, "With or without You" U2, "Other Side" Red Hot Chili Peppers, "You`ll be in my heart" Genesis czy "Rain song" Led Zeppelin. Z polskich to "Wszystko to co ja" O.N.A.
      Troche ich jeszcze jest ;)

      Usuń
    8. Ooo! Genesis - byłam na ich koncercie w ubiegłym roku.

      Usuń
    9. Naprawdę? Dobrze wypadli na żywo?

      Usuń
    10. Szczerze? Nie wiem, nie byłam wtedy... jakby to ująć... byłam niedysponowana :D Ale z tego co pamiętam (matko, nawet coś pamiętam!) to było całkiem miło :)

      Usuń
    11. Heh... Rozumiem ;)
      No, ale grunt, że masz jakieś wspomnienie z tego wydarzenia.
      Sama planowałam iść z Tatą na koncert AC/DC, ale cóż... Wyszło jak wyszło :(

      Usuń
    12. Ja akurat nigdy nie pamiętam koncertów, na których byłam. :)

      Och, AC/DC to byłby dobry wybór.

      Usuń
    13. Ja byłam na czterech, ale nie wiem jak to się właściwie liczy, bo były organizowane, po prostu, z okazji dni mojego miasteczka. Tak czy siak, dobrze się bawiłam ;P

      Szkoda tylko, że nie został zrealizowany...

      Usuń
    14. Jeden - Kasi Cerekwickiej (którą obrzucili jajkami ;)). Drugi to Ewa Farna i jej "Dmuchawce, k o m a r y, wiatr", a trzeci i czwarty to Kamil Bednarek i Afromental w jednym dniu.
      W sumie to jestem ciekawa, kto w tym roku nas nawiedzi... ;P

      Usuń
    15. Hm, to takie 'gwiazdy na topie', nie mój gust muzyczny ;]

      Usuń
    16. Mój też nie, ale jak się mieszka w takiej dziurze, gdzie znikąd rozrywki, to chwyta się każdej możliwej okazji, by się zabawić (już nawet pomijając gusta muzyczne ;)).

      Usuń
    17. Może jak będę starsza (i posiadała własne prawo jazdy) zaznam czegoś lepszego, a tak cieszę się tym, co mam ;)

      Usuń
    18. Ale jak sama pojedziesz, to nawet nie wypijesz piwa.

      Usuń
    19. Za to jak z kimś pojadę, to będzie bitwa "kto pije, a kto nie" ;)

      Usuń
  3. zabawa w psychologa ma niesamowicie bolesne skutki uboczne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwłaszcza, gdy jest się bardzo wrażliwą osobą...

      Usuń
    2. taką jak ja, lub Ty?

      Usuń
    3. P.S
      dodałam do linków :)

      Usuń
    4. Tak. I, nie wiem, jak Ty, ale ja jestem również bardzo słaba psychicznie.

      Usuń
    5. plosię :*

      wiele nas łączy..

      Usuń
    6. znalazł swój swojego ;P

      Usuń
  4. Nie lubię powracać do przeszłości, nawet do spraw, które ciągną się aż do teraz. Wszystko jest takie zawiłe...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powroty do przeszłości są trudne.
      Trudniejsze jest jednak to, gdy ktoś od przeszłości nie umie się odgrodzić i ciągle nią żyje.

      Usuń
    2. Wiesz, to nie jest najgorsze. Najgorsze jest to, że ludzie z przeszłości tak często dają o sobie znać, że wszystko wraca.

      Usuń
    3. Nawet ci, którzy już nie żyją?

      Usuń
    4. Nie ma takich osób, może z jednym wyjątkiem, ale to się nie liczy.

      Usuń
    5. A czy to ważne w tym momencie? W zasadzie dwa, tylko, że drugi przypadek nie żyje dla mnie tylko w przenośni.

      Usuń
    6. Rozumiem. Cóż, każdemu przeszłość stawia inne wyzwania, aż zazdroszczę tym, którzy mili ja beztroską (o ile to w ogóle możliwe).

      Usuń
    7. Ja też. Im bardziej chcę się oderwać od tego co było tym bardziej ludzie z przeszłości oczywiście Ci co żyją, wracają i dają o osobie znać. I to jest najgorsze.

      Usuń
    8. Najgorsze jest to, jak ci ludzie wracają, a byli kiedyś naszymi najgorszymi wrogami i nawet przez ten czas, co ich nie widzieliśmy, nic się nie zmieniło.

      Usuń
    9. Oni na siłę próbują to zmienić, ale na pewne rzeczy jest za pozno.

      Usuń
    10. Jeżeli bardzo boleśnie zranili, to ciężko będzie wybaczyć.

      Usuń
    11. Zależy od tego, jak kto ma opanowaną sztukę wybaczania.

      Usuń
    12. A Ty byś wybaczyła np. zdradę?

      Usuń
    13. Już raz wybaczyłam. Ale nie była to zdrada chłopaka tylko inny przypadek.
      I, oczywiście, nie zrobiłam tego od razu.

      Usuń
  5. Trudno jest tutaj coś poradzić, bo każdy z nas jest inny i inaczej odbiera różne rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najgorzej maja ci, co wszystko biorą sobie do serca.

      Usuń
    2. O tak, też mam po części taki charakter, że wiele rzeczy biorę do siebie.

      Usuń
    3. Ja również - potem mam przez to jedynie problemy zdrowotne, a żadnych korzyści.

      Usuń
  6. ja isę tylko martwię żeby nie trafić na jakiś Potop albo Wesele;p albo na Kordiana, o zgrozo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czytałam Potopu, ale tyle słyszałam o tej książce negatywnych recenzji, że aż boję się tegorocznych wakacji, kiedy będę musiała zmierzyć się z tą Trylogią.

      Usuń
  7. a ja z Potopem mam ten problem, że po 1 klasie zmieniłam profil i w mojej starej klasie jeszcze tego nie omówiliśmy, a moja nowa klasa była już po omawianiu. tak więc mam dziurę potopową którą muszę załatać jakimś opracowaniem. obym nie zapomniała ;<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, takie "dziury" to niefajna sprawa - rzeczywiście lepiej, byś tego nie dostała.

      Usuń
  8. Tak, ja też jestem psychologiem. Do tego okropnie przejmuję się wszystkim - za dużo ran... I zero pomysłów, co robić...
    Evanescence... Głos Amy Lee zawsze wprowadza mnie w melancholijny nastrój.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej piosenki mnie uspokajają, chociaż w większej dawce wręcz zasmucają, także staram się nie przesadzać ;)

      My możemy jedynie zasugerować - chociaż są i przypadki, gdy żądają całkowitego rozwiązania problemu.

      Usuń
    2. Tak, uspokajają również :) A także Tarja Turunen - balsam dla mych uszu.

      Nie możemy żyć zamiast kogoś i rozwiązywać problemów innych. Może się to wydać trochę egoistyczne, ale nie pomożemy w ten sposób danej osobie.

      Usuń
    3. Tarja Turunen... Hm, kocham "I walk alone"^^

      Nie dość, że nie pomożemy, to jeszcze siebie wpędzimy w nie lada tarapaty.

      Usuń
    4. Ja najczęściej słucham Nightwisha za czasów Tarji :) Ale karierę solową rozkręciła dobrze i miałam iść na jej koncert w tym roku, nie wyszło, niestety.

      Dokładnie tak. Mimo to dalej będziemy się starać.

      Usuń
    5. Trzeba chociaż próbować się starać ;)

      Usuń
    6. Ale kogo obchodzą starania? Efekt tylko się liczy.

      Usuń
    7. Do tego e f e k t u trzeba, przecież, jakoś dojść ;P

      Usuń
    8. Jak wszyscy chcą "na już", to mają gdzieś, jak się do tego dochodzi...

      Usuń
    9. I ciągle narzekają - ja wolę pomału, ale dokładnie, bym nie przeoczyła żadnego efektu mojej pracy.

      Usuń
  9. jak ktos ma problemy i jestesmy w nie zaangazowani to potem automatycznie rowniez sie nimi przejmujemy i stresujemy... to jest zle, ale masz racje, nie mozna powiedziec nie, gdy ktos uczciwie prosi o pomoc

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepsze jest to, że rozwiązywanie czyiś problemów jest dla mnie łatwiejsze niż główkowanie nad własnymi. Ale to wiąże się z ogromnym ciężarem na duszy, bo jestem potwornie wrażliwa. I jeszcze to przeklęte uczucie "Co zrobię, jeżeli źle mu/jej powiedziałam, doradziłam?...".

      Usuń
    2. no tak to pewnie przytłaczające, bo możliwe jest, że później jak temu komuś nie wyjdzie to też może twierdzić, że źle doradziłaś. Chociaż czasem ludzie lubią robić coś co ktoś radzi niż sami rozwiązywać problem, bo nie biorą na siebie odpowiedzialności tylko zawsze przed samym sobą mogą ukryć fakt, że źle postąpili mogą powiedzieć sobie - on/ona źle mi doradzili, gdybym sam pomyślał zrobił bym to lepiej. boją się odpowiedzialności.

      Usuń
    3. Właśnie - a jakby co, to maja na kogo zwalić, a sami to czyste dusze, jeszcze będą się o odszkodowanie ubiegać.

      Usuń
    4. no nic nie poradzisz. sa ludzie, ktorzy sobie szanuja to, ze ktos pomaga a inni jeszcze wykorzystają to.

      Usuń
    5. W przypadku tych drugich trzeba być bardzo asertywnym (co mi łatwo nie przychodzi).

      Usuń
    6. i nie wiem czy mam się tym cieszyć, czy też smucić...

      Usuń
    7. różnie :> lepiej miec dobre serduszko niz bezduszne i okrutne:>

      Usuń
    8. Bezczynnego i okrutnego raczej mieć już nie będę - za dobrze mnie wychowano ;P

      Usuń
    9. czasami żałuję z tego powodu.

      Usuń
    10. no juz nic nie poradzisz na to ;)

      Usuń
    11. chyba, że znajdę wehikuł czasu^^

      Usuń
  10. Zabawa w psychologa czasami może się przerodzić w całkowite zamknięcie się w sobie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lub rozwalenie głowy od wewnątrz przez natłok cudzych problemów, które, w połączeniu z własnymi, tworze mieszankę ekstra wybuchową.

      Usuń
    2. Może też tak być. Ogólnie nie można być wiecznym altruistą...

      Usuń
    3. To prawda. Chociaż ja to taka "ciocia dobra rada" - ludzie przyzwyczaili się, że nikomu nie wygadam, że przychodzą do mnie z najbardziej intymnymi problemami.
      Oczywiście mówię o ludziach z grupie moich bliższych znajomych po przyjaciół (żeby nie było, że na szkolnych przerwach urządzam sobie gabinet psychologiczny ;)).

      Usuń
    4. heh, doskonale wiem o czym mówisz. Kilka bliskich osób mówi mi o swoich problemach, nie raz i nie dwa płakałam z nimi... A dlaczego ja napisałam, że można się zamknąć w sobie? To proste, sama tak właśnie mam, od pewnego czasu tylko słucham i jestem już bardzo zmęczona psychicznie.

      Usuń
    5. Właśnie - my s ł u c h a m y.
      A komu możemy własne problemy powierzyć?

      Usuń
    6. Właśnie? Oni są przyzwyczajeni do tego, że my milczymy.

      Usuń
    7. A gdy przychodzi co do czego, to milczą zakłopotani (cóż się dziwić, skoro wcześniej wszystkie problemy były rozwiązywane za nich).

      Usuń
    8. A jeśli nie rozwiązane to przynajmniej było im lżej.

      Usuń
    9. Nie musieli się aż tyle trudzić więc nigdy nie poznali tej męki.

      Usuń
    10. Ale tak szczerze mówiąc, czasami już mnie irytowały, niektóre problemy. Jednak podchodziłam do tego tak, że dla kogoś to jest naprawdę problem i brałam to na klatę;)

      Usuń
    11. Ja mam to "szczęście", że jakoś nigdy nie d o s t a w a ł a m łatwych problemów. Nawet, jeżeli chodzi o problemy miłosne, nie były to kłopoty typu "On/ona mi się podoba, ale nie wiem, co mam zrobić, by zwrócił/a na mnie uwagę" - zawsze były w nich w nich ukryte jakieś historie, w których kryły się jeszcze różne "podproblemy".

      Usuń
    12. Łatwe problemy? To zależy od podejścia, w pewnej mierze.

      Usuń
    13. I pewnie od hierarchii wartości.

      Usuń
    14. oo, dokładnie ;) strzał w 10 !

      Usuń
    15. Ta hierarchia tylko wszystko utrudnia - przez nią możemy jeszcze kogoś urazić.

      Usuń
  11. Mi też nie powiesz "nie", gdy poproszę Cie o pomoc? ;)

    J.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. eee... naprawdę nie wiem, jak mam na to odpowiedzieć ;D

      Usuń
    2. wiem, dwuznacznie to zabrzmiało ;P

      Usuń
    3. Aż się wystraszyłem :(

      Usuń
    4. bądźże mężczyzną!

      Usuń
    5. ??!! Tyska, co to ma być?

      Usuń
    6. Naczytałam się "Makbeta" i mi odwala, wybacz ;P

      Usuń
    7. Czyżbyś zafascynowała się Lady Makbet?^^

      Usuń
    8. Skąd!!! Nienawidzę tej baby, to wszystko przez nią się stało.

      Usuń
    9. po części...

      Usuń
    10. To ona podjudzała Makbeta do zabójstwa Dunkana, on przecież na początku się wzbraniał.

      Usuń
    11. Mało stanowczo. Ona go sobie przecież wokół palca owinęła!

      Usuń
    12. Zapłaciła swoją karę.

      Usuń
    13. Zbyt łagodną, moim zdaniem.

      Usuń
    14. To jak powinna, Twoim zdaniem, zapłacić za swoje winy?

      Usuń
    15. Powinni ją upokorzyć. O!

      Usuń
    16. Skąd wiesz, czy tego później nie zrobili?

      Usuń
    17. Nawet jeśli to i tak nie byłoby to samo.

      Usuń
    18. Wciąż nie wiem, co Ci chodzi po głowie ;P

      Usuń
  12. Masz mega rozbudowaną empatię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co stawia mnie w potwornie trudnej sytuacji...

      Usuń
    2. Powinnaś nauczyć się sztuki egoizmu :)

      Usuń
    3. To będzie trudne, bo całkowicie sprzeczne z tym, czego uczyłam się jeszcze w dzieciństwie.

      Usuń
    4. Trudne, co nie znaczy, że niemożliwe :)

      Usuń
    5. Ponoć nie ma niemożliwych rzeczy ;)

      Usuń
    6. To tym bardziej masz powód, aby się tego trudu podjąć :)

      Usuń
    7. Mam, mam. Muszę tylko ten pierwszy lęk przezwyciężyć...

      Usuń
    8. Przed nieodpowiednimi słowami.

      Usuń
  13. Dlaczego nazwałaś ten nuż wyimaginowanym? Skoro go czujesz jest realny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może dlatego, że moje myśli są bardzo realne, ale nie chcę ich urzeczywistnienia,

      Usuń
    2. Co Cię boli?

      Usuń
    3. Myśl, że Wszechświat przestał mnie kochać.

      Usuń
    4. Twój wszechświat jest człowiekiem?

      Usuń
    5. Nie.
      Nie wiem, jak to ująć...
      Może tak - Wszechświat jest dla mnie "kimś" takim, jak dla wierzących jest Bóg.

      Usuń
    6. Nie wiem czym dla wierzących jest Bóg. Nie jestem wierząca. Przynajmniej nie wierzę w to, co inni.
      Wierzysz, że Wszechświat rządzi w pewnym sensie.

      Usuń
    7. Nie "rządzi" - opiekuje się.

      Jeżeli mogę zapytać, to od zawsze nie jesteś wierząca czy z biegiem czasu zmieniłaś przekonania?

      Usuń
    8. Tak, może to lepsze rozwiązanie.
      Ja wierzę w nieco inne możliwości. W chrześcijańskiego Boga przestałam wierzyć, kiedy szłam do komunii i ksiądz w kościele zamknął mnie ze sobą w zakrystii.

      Usuń
    9. Ja nigdy tego nie czułam. Ale zaczęło się od buntu.
      Co on Ci zrobił w tej zakrystii?

      Usuń
    10. Zawsze zaczyna się od buntu, ale to zależy w którą stronę się pójdzie.
      Zaczął macać. Idiota. Początek mojej niewiary.

      Usuń
    11. W sumie tego się domyślałam, ale nie chciałam tej myśli do siebie dopuścić - gorzej niż idiota! Takim to się powinno genitalia obcinać. I gdzie tu te "powołanie"?

      Usuń
    12. Dobrze powiedziane.
      Niech ich teraz dręczy sumienie.

      Usuń
    13. Czy Ty myślisz, że ich to dręczy? Oni mają to gdzieś. Nie pamiętają. Nie myślą o tym.

      Usuń
    14. Nie wiem - fajnie by było, gdyby mieli chociaż ślady tego sumienia.

      Usuń
    15. Niektórzy owszem, ale niektórzy... są zbyt pewni wstępu do raju za "powołanie".

      Usuń
    16. Jestem ciekawa czym dla nich jest "raj", skoro już za życia opływają w luksusy...

      Usuń
  14. Przykro mi, że tak zadziała na ciebie pomoc innym. :(. Tak juz jest w mentalności ludzkiej. Szkoda, że jest coraz wiecej pasożytów..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I podejrzewam, że tylko ich będzie jeszcze przybywać :(

      Usuń
    2. Myślisz, że nie można temu zapobiec?

      Usuń
    3. .... Można by było. Usuń media. Wtedy będzie lepiej. :). Media wszystko niszczą. Ludzie są tacy agresywni. Widze to coraz bardziej po prostu obserwując zachowanie ludzi. Kiedyś było spokojniej...ale czasy się zmieniają na gorsze :/

      Usuń
    4. Najśmieszniejsze jest to, że dawniej wszyscy, bez wyjątku, wiedzieli, iż media kłamią - teraz ludzie są tak zaciemnieni, że bez problemu robią z siebie bezwładne marionetki.

      Usuń
    5. A to dlatego, że media wiedzą jak manipulować, pod tym względem mają dużą wiedzę. A ludzie dają się wmanewrować :/

      Usuń
    6. I to bardzo łatwo. A nieliczne podjednostki, które sprzeciwiają się ich działaniom, właściwie nie mogą nic zrobić.

      Usuń
    7. No niestety. Kiedyś próbowałam, o mało mnie ludność nie zlinczowała psychicznie, już nie próbuje :/

      Usuń
    8. Ja mam paru znajomych, którzy podzielają moja opinię, a innym to po prostu obojętne lub, tak jak u Ciebie, przechodzą do ataku.

      Usuń
    9. Są przypadki, że mniejszość wygrywa ;P

      Usuń
  15. Ja też nie potrafię odmawiać pomocy. Mam jakąś blokadę w mózgu i nawet, jeśli wiem, że nie dam rady pomóc, i tak próbuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteśmy za dobre i ludzie chyba dostrzegają tę naszą "blokadę".

      Usuń
    2. Nie tylko dostrzegają, ale perfidnie wykorzystują. Niestety jeśli zdradzisz, że masz miękkie serce, znajdą się tacy, którzy wykorzystają to do oporu...
      mimo wszystko, wciąż niezrażona jestem, jaka byłam i nie spieszy mi się w tej kwestii do zmian. Za bardzo lubię pomagać :)

      Usuń
    3. Ale tylko dobrym znajomym czy każdej osobie, którą spotkasz zasmuconą, powiedzmy, na uczelni? ;)

      Usuń
  16. Też nie potrafiłam powiedzieć nie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podziwiam... Może i ja, z czasem, się tego nauczę?

      Usuń
    2. Myślę, że tak. Wszystko ma swoje granice.

      Usuń
    3. Jednak boje się trochę tych konsekwencji :/

      Usuń
    4. Czego się boisz? Że się odwrócą? Niech się odwracają. A wrócą... Wrócą jeśli zrozumieją swój błąd i swoje zachowanie. Wiem coś o tym. Tylko trzeba mieć silną wolę.

      Usuń
    5. Tego też się bałam, ale jest coś gorszego. Może to głupio zabrzmi, ale od czynów bardziej zawsze ranią mnie słowa. Boję się tych wszystkich przykrych rzeczy, jakie mogą paść na mój temat. Wiem, że najlepiej byłoby to, po prostu olać, ale ja w tej kwestii obojętna mogę być jedynie na zewnątrz.

      Usuń
  17. Zabawa w psychologa niszczy, s mimo to nie potrafię jej zarzucić...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli też lubisz... Pomagać?

      Usuń
    2. Lubię i staram się, często właśnie kosztem siebie.

      Usuń
    3. Ale wszystkim czy tylko najbliższym?

      Usuń
    4. Teraz najbliższym albo chociaż dość bliskim. Kiedyś chciałam pomóc całemu światu, ale na szczęście nieco zmądrzałam.

      Usuń
    5. To nie jest głupie - ja kiedyś pomagałam, by się komuś przypodobać... O, to jest ciemnota ;)
      Teraz jednak chcę pomagać, bo lubię zadowolenie innych.

      Usuń
  18. Pomagam innym, bo dzięki temu zapominam o swoich porażkach i w jakiś niewyjaśniony sposób nagle nachodzą mnie myśli, jak poradzić sobie ze swoimi problemami. Ale wiadomo, nigdy nie przesadzić. Musisz żyć swoim życiem, przede wszystkim. ;*

    OdpowiedzUsuń
  19. Chyba raczej więcej tych negatywnych myśli, co?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zależy - dzisiaj jest taki ładny dzień i tak niewiele brakuje do majówki, że cała jestem w skowronkach i pozytywnych myślach ;)

      Usuń