Tych smutnych.
Tych wesołych.
Optymistycznych i wręcz przeciwnie
– wbijających mi wyimaginowany nóż w plecy.
I tak boli...
Ostatnio mam wrażenie, że nie żyję
własnym życiem – oto skutki zabawy w psychologa.
I saw her bleed, you heard me breathe…
Zyskałam dodatkowe rany – nie
moje.
Sprawiają mi one jeszcze gorszy
ból.
It's only in my mind
(just in my mind), not
the real life…
A, może ja tylko śnię?
Obudzę się i wszystko będzie w porządku – ja i własne myśli.
Własne smutki i problemy.
Kochanie i tak Cie podziwiam, że potrafisz zrozumieć aż tylu ludzi i im doradzić. Ale musisz przystopować, bo - jako ta realna znajoma - widze, że sobie z tym nie radzisz ;*
OdpowiedzUsuńSusan
Zuziu, Ty wiesz. Ale cóż, chciałabym jakoś pomóc innym - jeżeli ja nie mogę być szczęśliwa, to może Oni...
UsuńCała Ty, chyba masz zły dzień, Słońce, co? ;* Mogłaś do nas przyjechać - ze mną i Pawłem już dawno myślałabyś inaczej.
UsuńMOŻESZ BYĆ SZCZĘŚLIWA!
Nie chciałam Wam przeszkadzać w nauce. Matura za pasem, potem na mnie będzie ;P
Usuńphi, myślisz, że my 24 na dobę się uczymy? ;P Dzisiaj niedziela - wolne w Karolince sobie zrobiliśmy^^
UsuńTa ta, pewnie w torbie miałaś kope notatek na polski ;)
UsuńNie, bo na WOS ;)
Usuńale żeś, kochana zaszalała - bezstresowy wypad do galerii ;)
Usuńżebyś wiedziała - to mój szczęśliwy "talizman"^^
Usuńnotatki z WOSu?!
Usuńno tak ;D
Usuńno... ciekawe, nie powiem ;)
UsuńPaweł też wszędzie ciągnie za soba notatki z matmy? ;)
Usuńnie - z polskiego ;P
UsuńŻartujesz!
UsuńNie - powtarzał sobie łacińskie słówka ;)
UsuńHomo sum et nihil humanum a me alienum esse putto ;P
Usuńputo!
Usuńoj tam, zwykła literówka ;P
Usuńjasne, jasne ;P
UsuńNie wierzysz mi?
UsuńMniejsza, na maturze miałabyś b ł ą d ;P
UsuńCo mi tam - nie zdaje w tym roku ;P
UsuńCo Ci leży na sercu, Zuziu? ;*
UsuńPo prostu zazdroszczę Ci tej beztroski - ja jutro szkołę kończę, później matura...
UsuńNie daj sobą manipulować!
OdpowiedzUsuńNie przepadam za Evanescence, ale jeżeli gdzieś usłyszę ich piosenkę, to od razu zbiera mi się na filozofowanie nad sensem życia. Ha!
Nie wiem czy to manipulacja. W końcu to ja wychodzę z inicjatywą - lubię pomagać, słuchanie o czyiś problemach jest łatwiejsze niż znajomość swoich własnych... Do czasu - ale wtedy jest już za późno na odwrót.
UsuńJa właśnie za to lubię Evanescence - daje mi właśnie możliwość do takich "filozofii życiowych". Jednocześnie nadmierne słuchanie ich piosenek prowadzi mnie do depresji, ale i na to mam antidotum w postaci płyty Beatlesów ;)
To może jednak pora coś zmienić, żeby potem nie żałować?
UsuńBeatlesi królują w moim profilu na lansie.fm :)
Mam przestać pomagać?
UsuńUwielbiam Beatlesów - ich piosenki słucham od 10 roku życia - wcześniej, nim jeszcze zaczęłam gustować w rocku, służyły mi do... Nauki angielskiego.
Kocham piosenkę "We can work it out", mam do niej ogromny sentyment.
Możesz to ograniczyć. Może niektórzy wcale nie potrzebują Twojej pomocy.
UsuńHm, 'uwielbienie' to może w moim przypadku za mocne słowo. Ale lubię ich słuchać i grać ich utwory na gitarze :)
Ja to chyba za bardzo angażuję się w to emocjonalnie, bo, mimo wszystko, nie chodzę z tabliczką z napisem "Masz problem? Chętnie pomogę!"
UsuńHm... Ja "uwielbiam" dużo zespołów i wykonawców, nie mam jednego faworyta, za to mam tylko kilka piosenek, do których żywię właśnie większe sentymenty z określonych powodów.
I ludzie to wykorzystują.
UsuńWymienisz kilka z nich?
No tak, dzisiaj w brutalnym świecie pełno jest takich pasożytów.
UsuńHm... Ciężko tak teraz wybrać, ale może, na przykład, "With or without You" U2, "Other Side" Red Hot Chili Peppers, "You`ll be in my heart" Genesis czy "Rain song" Led Zeppelin. Z polskich to "Wszystko to co ja" O.N.A.
Troche ich jeszcze jest ;)
Ooo! Genesis - byłam na ich koncercie w ubiegłym roku.
UsuńNaprawdę? Dobrze wypadli na żywo?
UsuńSzczerze? Nie wiem, nie byłam wtedy... jakby to ująć... byłam niedysponowana :D Ale z tego co pamiętam (matko, nawet coś pamiętam!) to było całkiem miło :)
UsuńHeh... Rozumiem ;)
UsuńNo, ale grunt, że masz jakieś wspomnienie z tego wydarzenia.
Sama planowałam iść z Tatą na koncert AC/DC, ale cóż... Wyszło jak wyszło :(
Ja akurat nigdy nie pamiętam koncertów, na których byłam. :)
UsuńOch, AC/DC to byłby dobry wybór.
Ja byłam na czterech, ale nie wiem jak to się właściwie liczy, bo były organizowane, po prostu, z okazji dni mojego miasteczka. Tak czy siak, dobrze się bawiłam ;P
UsuńSzkoda tylko, że nie został zrealizowany...
O, a co to za koncerty?
UsuńJeden - Kasi Cerekwickiej (którą obrzucili jajkami ;)). Drugi to Ewa Farna i jej "Dmuchawce, k o m a r y, wiatr", a trzeci i czwarty to Kamil Bednarek i Afromental w jednym dniu.
UsuńW sumie to jestem ciekawa, kto w tym roku nas nawiedzi... ;P
Hm, to takie 'gwiazdy na topie', nie mój gust muzyczny ;]
UsuńMój też nie, ale jak się mieszka w takiej dziurze, gdzie znikąd rozrywki, to chwyta się każdej możliwej okazji, by się zabawić (już nawet pomijając gusta muzyczne ;)).
UsuńPewnie, pewnie ;)
UsuńMoże jak będę starsza (i posiadała własne prawo jazdy) zaznam czegoś lepszego, a tak cieszę się tym, co mam ;)
UsuńAle jak sama pojedziesz, to nawet nie wypijesz piwa.
UsuńZa to jak z kimś pojadę, to będzie bitwa "kto pije, a kto nie" ;)
Usuńzabawa w psychologa ma niesamowicie bolesne skutki uboczne.
OdpowiedzUsuńZwłaszcza, gdy jest się bardzo wrażliwą osobą...
Usuńtaką jak ja, lub Ty?
UsuńP.S
Usuńdodałam do linków :)
Tak. I, nie wiem, jak Ty, ale ja jestem również bardzo słaba psychicznie.
Usuńp.s.
Usuńdziękuję ;*
plosię :*
Usuńwiele nas łączy..
znalazł swój swojego ;P
UsuńNie lubię powracać do przeszłości, nawet do spraw, które ciągną się aż do teraz. Wszystko jest takie zawiłe...
OdpowiedzUsuńPowroty do przeszłości są trudne.
UsuńTrudniejsze jest jednak to, gdy ktoś od przeszłości nie umie się odgrodzić i ciągle nią żyje.
Wiesz, to nie jest najgorsze. Najgorsze jest to, że ludzie z przeszłości tak często dają o sobie znać, że wszystko wraca.
UsuńNawet ci, którzy już nie żyją?
UsuńNie ma takich osób, może z jednym wyjątkiem, ale to się nie liczy.
UsuńJaki to wyjątek?
UsuńA czy to ważne w tym momencie? W zasadzie dwa, tylko, że drugi przypadek nie żyje dla mnie tylko w przenośni.
UsuńRozumiem. Cóż, każdemu przeszłość stawia inne wyzwania, aż zazdroszczę tym, którzy mili ja beztroską (o ile to w ogóle możliwe).
UsuńJa też. Im bardziej chcę się oderwać od tego co było tym bardziej ludzie z przeszłości oczywiście Ci co żyją, wracają i dają o osobie znać. I to jest najgorsze.
UsuńNajgorsze jest to, jak ci ludzie wracają, a byli kiedyś naszymi najgorszymi wrogami i nawet przez ten czas, co ich nie widzieliśmy, nic się nie zmieniło.
UsuńOni na siłę próbują to zmienić, ale na pewne rzeczy jest za pozno.
UsuńJeżeli bardzo boleśnie zranili, to ciężko będzie wybaczyć.
UsuńMoże wcale...
UsuńZależy od tego, jak kto ma opanowaną sztukę wybaczania.
UsuńA Ty byś wybaczyła np. zdradę?
UsuńJuż raz wybaczyłam. Ale nie była to zdrada chłopaka tylko inny przypadek.
UsuńI, oczywiście, nie zrobiłam tego od razu.
Trudno jest tutaj coś poradzić, bo każdy z nas jest inny i inaczej odbiera różne rzeczy.
OdpowiedzUsuńNajgorzej maja ci, co wszystko biorą sobie do serca.
UsuńO tak, też mam po części taki charakter, że wiele rzeczy biorę do siebie.
UsuńJa również - potem mam przez to jedynie problemy zdrowotne, a żadnych korzyści.
Usuńja isę tylko martwię żeby nie trafić na jakiś Potop albo Wesele;p albo na Kordiana, o zgrozo
OdpowiedzUsuńNie czytałam Potopu, ale tyle słyszałam o tej książce negatywnych recenzji, że aż boję się tegorocznych wakacji, kiedy będę musiała zmierzyć się z tą Trylogią.
Usuńa ja z Potopem mam ten problem, że po 1 klasie zmieniłam profil i w mojej starej klasie jeszcze tego nie omówiliśmy, a moja nowa klasa była już po omawianiu. tak więc mam dziurę potopową którą muszę załatać jakimś opracowaniem. obym nie zapomniała ;<
OdpowiedzUsuńOj, takie "dziury" to niefajna sprawa - rzeczywiście lepiej, byś tego nie dostała.
UsuńTak, ja też jestem psychologiem. Do tego okropnie przejmuję się wszystkim - za dużo ran... I zero pomysłów, co robić...
OdpowiedzUsuńEvanescence... Głos Amy Lee zawsze wprowadza mnie w melancholijny nastrój.
Jej piosenki mnie uspokajają, chociaż w większej dawce wręcz zasmucają, także staram się nie przesadzać ;)
UsuńMy możemy jedynie zasugerować - chociaż są i przypadki, gdy żądają całkowitego rozwiązania problemu.
Tak, uspokajają również :) A także Tarja Turunen - balsam dla mych uszu.
UsuńNie możemy żyć zamiast kogoś i rozwiązywać problemów innych. Może się to wydać trochę egoistyczne, ale nie pomożemy w ten sposób danej osobie.
Tarja Turunen... Hm, kocham "I walk alone"^^
UsuńNie dość, że nie pomożemy, to jeszcze siebie wpędzimy w nie lada tarapaty.
Ja najczęściej słucham Nightwisha za czasów Tarji :) Ale karierę solową rozkręciła dobrze i miałam iść na jej koncert w tym roku, nie wyszło, niestety.
UsuńDokładnie tak. Mimo to dalej będziemy się starać.
Trzeba chociaż próbować się starać ;)
UsuńAle kogo obchodzą starania? Efekt tylko się liczy.
UsuńDo tego e f e k t u trzeba, przecież, jakoś dojść ;P
UsuńJak wszyscy chcą "na już", to mają gdzieś, jak się do tego dochodzi...
UsuńI ciągle narzekają - ja wolę pomału, ale dokładnie, bym nie przeoczyła żadnego efektu mojej pracy.
Usuńjak ktos ma problemy i jestesmy w nie zaangazowani to potem automatycznie rowniez sie nimi przejmujemy i stresujemy... to jest zle, ale masz racje, nie mozna powiedziec nie, gdy ktos uczciwie prosi o pomoc
OdpowiedzUsuńNajlepsze jest to, że rozwiązywanie czyiś problemów jest dla mnie łatwiejsze niż główkowanie nad własnymi. Ale to wiąże się z ogromnym ciężarem na duszy, bo jestem potwornie wrażliwa. I jeszcze to przeklęte uczucie "Co zrobię, jeżeli źle mu/jej powiedziałam, doradziłam?...".
Usuńno tak to pewnie przytłaczające, bo możliwe jest, że później jak temu komuś nie wyjdzie to też może twierdzić, że źle doradziłaś. Chociaż czasem ludzie lubią robić coś co ktoś radzi niż sami rozwiązywać problem, bo nie biorą na siebie odpowiedzialności tylko zawsze przed samym sobą mogą ukryć fakt, że źle postąpili mogą powiedzieć sobie - on/ona źle mi doradzili, gdybym sam pomyślał zrobił bym to lepiej. boją się odpowiedzialności.
UsuńWłaśnie - a jakby co, to maja na kogo zwalić, a sami to czyste dusze, jeszcze będą się o odszkodowanie ubiegać.
Usuńno nic nie poradzisz. sa ludzie, ktorzy sobie szanuja to, ze ktos pomaga a inni jeszcze wykorzystają to.
UsuńW przypadku tych drugich trzeba być bardzo asertywnym (co mi łatwo nie przychodzi).
Usuńmasz za dobre serduszko
Usuńi nie wiem czy mam się tym cieszyć, czy też smucić...
Usuńróżnie :> lepiej miec dobre serduszko niz bezduszne i okrutne:>
UsuńBezczynnego i okrutnego raczej mieć już nie będę - za dobrze mnie wychowano ;P
Usuń:) to dobrze.
Usuńczasami żałuję z tego powodu.
Usuńno juz nic nie poradzisz na to ;)
Usuńchyba, że znajdę wehikuł czasu^^
UsuńZabawa w psychologa czasami może się przerodzić w całkowite zamknięcie się w sobie.
OdpowiedzUsuńLub rozwalenie głowy od wewnątrz przez natłok cudzych problemów, które, w połączeniu z własnymi, tworze mieszankę ekstra wybuchową.
UsuńMoże też tak być. Ogólnie nie można być wiecznym altruistą...
UsuńTo prawda. Chociaż ja to taka "ciocia dobra rada" - ludzie przyzwyczaili się, że nikomu nie wygadam, że przychodzą do mnie z najbardziej intymnymi problemami.
UsuńOczywiście mówię o ludziach z grupie moich bliższych znajomych po przyjaciół (żeby nie było, że na szkolnych przerwach urządzam sobie gabinet psychologiczny ;)).
heh, doskonale wiem o czym mówisz. Kilka bliskich osób mówi mi o swoich problemach, nie raz i nie dwa płakałam z nimi... A dlaczego ja napisałam, że można się zamknąć w sobie? To proste, sama tak właśnie mam, od pewnego czasu tylko słucham i jestem już bardzo zmęczona psychicznie.
UsuńWłaśnie - my s ł u c h a m y.
UsuńA komu możemy własne problemy powierzyć?
Właśnie? Oni są przyzwyczajeni do tego, że my milczymy.
UsuńA gdy przychodzi co do czego, to milczą zakłopotani (cóż się dziwić, skoro wcześniej wszystkie problemy były rozwiązywane za nich).
UsuńA jeśli nie rozwiązane to przynajmniej było im lżej.
UsuńNie musieli się aż tyle trudzić więc nigdy nie poznali tej męki.
UsuńAle tak szczerze mówiąc, czasami już mnie irytowały, niektóre problemy. Jednak podchodziłam do tego tak, że dla kogoś to jest naprawdę problem i brałam to na klatę;)
UsuńJa mam to "szczęście", że jakoś nigdy nie d o s t a w a ł a m łatwych problemów. Nawet, jeżeli chodzi o problemy miłosne, nie były to kłopoty typu "On/ona mi się podoba, ale nie wiem, co mam zrobić, by zwrócił/a na mnie uwagę" - zawsze były w nich w nich ukryte jakieś historie, w których kryły się jeszcze różne "podproblemy".
UsuńŁatwe problemy? To zależy od podejścia, w pewnej mierze.
UsuńI pewnie od hierarchii wartości.
Usuńoo, dokładnie ;) strzał w 10 !
UsuńTa hierarchia tylko wszystko utrudnia - przez nią możemy jeszcze kogoś urazić.
UsuńMi też nie powiesz "nie", gdy poproszę Cie o pomoc? ;)
OdpowiedzUsuńJ.
Masz jakiś problem?
Usuńeee... naprawdę nie wiem, jak mam na to odpowiedzieć ;D
Usuńwiem, dwuznacznie to zabrzmiało ;P
UsuńAż się wystraszyłem :(
Usuńbądźże mężczyzną!
Usuń??!! Tyska, co to ma być?
UsuńNaczytałam się "Makbeta" i mi odwala, wybacz ;P
UsuńCzyżbyś zafascynowała się Lady Makbet?^^
UsuńSkąd!!! Nienawidzę tej baby, to wszystko przez nią się stało.
Usuńpo części...
UsuńTo ona podjudzała Makbeta do zabójstwa Dunkana, on przecież na początku się wzbraniał.
UsuńMało stanowczo. Ona go sobie przecież wokół palca owinęła!
UsuńZapłaciła swoją karę.
UsuńZbyt łagodną, moim zdaniem.
UsuńTo jak powinna, Twoim zdaniem, zapłacić za swoje winy?
UsuńPowinni ją upokorzyć. O!
UsuńSkąd wiesz, czy tego później nie zrobili?
UsuńNawet jeśli to i tak nie byłoby to samo.
UsuńWciąż nie wiem, co Ci chodzi po głowie ;P
UsuńMasz mega rozbudowaną empatię.
OdpowiedzUsuńCo stawia mnie w potwornie trudnej sytuacji...
UsuńPowinnaś nauczyć się sztuki egoizmu :)
UsuńTo będzie trudne, bo całkowicie sprzeczne z tym, czego uczyłam się jeszcze w dzieciństwie.
UsuńTrudne, co nie znaczy, że niemożliwe :)
UsuńPonoć nie ma niemożliwych rzeczy ;)
UsuńTo tym bardziej masz powód, aby się tego trudu podjąć :)
UsuńMam, mam. Muszę tylko ten pierwszy lęk przezwyciężyć...
UsuńA jakiż to lęk?
UsuńPrzed nieodpowiednimi słowami.
UsuńDlaczego nazwałaś ten nuż wyimaginowanym? Skoro go czujesz jest realny.
OdpowiedzUsuńMoże dlatego, że moje myśli są bardzo realne, ale nie chcę ich urzeczywistnienia,
UsuńCo Cię boli?
UsuńMyśl, że Wszechświat przestał mnie kochać.
UsuńTwój wszechświat jest człowiekiem?
UsuńNie.
UsuńNie wiem, jak to ująć...
Może tak - Wszechświat jest dla mnie "kimś" takim, jak dla wierzących jest Bóg.
Nie wiem czym dla wierzących jest Bóg. Nie jestem wierząca. Przynajmniej nie wierzę w to, co inni.
UsuńWierzysz, że Wszechświat rządzi w pewnym sensie.
Nie "rządzi" - opiekuje się.
UsuńJeżeli mogę zapytać, to od zawsze nie jesteś wierząca czy z biegiem czasu zmieniłaś przekonania?
Tak, może to lepsze rozwiązanie.
UsuńJa wierzę w nieco inne możliwości. W chrześcijańskiego Boga przestałam wierzyć, kiedy szłam do komunii i ksiądz w kościele zamknął mnie ze sobą w zakrystii.
Ja nigdy tego nie czułam. Ale zaczęło się od buntu.
UsuńCo on Ci zrobił w tej zakrystii?
Zawsze zaczyna się od buntu, ale to zależy w którą stronę się pójdzie.
UsuńZaczął macać. Idiota. Początek mojej niewiary.
W sumie tego się domyślałam, ale nie chciałam tej myśli do siebie dopuścić - gorzej niż idiota! Takim to się powinno genitalia obcinać. I gdzie tu te "powołanie"?
UsuńW ch*ju.
UsuńDobrze powiedziane.
UsuńNiech ich teraz dręczy sumienie.
Czy Ty myślisz, że ich to dręczy? Oni mają to gdzieś. Nie pamiętają. Nie myślą o tym.
UsuńNie wiem - fajnie by było, gdyby mieli chociaż ślady tego sumienia.
UsuńNiektórzy owszem, ale niektórzy... są zbyt pewni wstępu do raju za "powołanie".
UsuńJestem ciekawa czym dla nich jest "raj", skoro już za życia opływają w luksusy...
UsuńPrzykro mi, że tak zadziała na ciebie pomoc innym. :(. Tak juz jest w mentalności ludzkiej. Szkoda, że jest coraz wiecej pasożytów..
OdpowiedzUsuńI podejrzewam, że tylko ich będzie jeszcze przybywać :(
Usuńoj, będzie :/
UsuńMyślisz, że nie można temu zapobiec?
Usuń.... Można by było. Usuń media. Wtedy będzie lepiej. :). Media wszystko niszczą. Ludzie są tacy agresywni. Widze to coraz bardziej po prostu obserwując zachowanie ludzi. Kiedyś było spokojniej...ale czasy się zmieniają na gorsze :/
UsuńNajśmieszniejsze jest to, że dawniej wszyscy, bez wyjątku, wiedzieli, iż media kłamią - teraz ludzie są tak zaciemnieni, że bez problemu robią z siebie bezwładne marionetki.
UsuńA to dlatego, że media wiedzą jak manipulować, pod tym względem mają dużą wiedzę. A ludzie dają się wmanewrować :/
UsuńI to bardzo łatwo. A nieliczne podjednostki, które sprzeciwiają się ich działaniom, właściwie nie mogą nic zrobić.
UsuńNo niestety. Kiedyś próbowałam, o mało mnie ludność nie zlinczowała psychicznie, już nie próbuje :/
UsuńJa mam paru znajomych, którzy podzielają moja opinię, a innym to po prostu obojętne lub, tak jak u Ciebie, przechodzą do ataku.
UsuńHeh. Za mało nas :)
UsuńSą przypadki, że mniejszość wygrywa ;P
UsuńJa też nie potrafię odmawiać pomocy. Mam jakąś blokadę w mózgu i nawet, jeśli wiem, że nie dam rady pomóc, i tak próbuję.
OdpowiedzUsuńJesteśmy za dobre i ludzie chyba dostrzegają tę naszą "blokadę".
UsuńNie tylko dostrzegają, ale perfidnie wykorzystują. Niestety jeśli zdradzisz, że masz miękkie serce, znajdą się tacy, którzy wykorzystają to do oporu...
Usuńmimo wszystko, wciąż niezrażona jestem, jaka byłam i nie spieszy mi się w tej kwestii do zmian. Za bardzo lubię pomagać :)
Ale tylko dobrym znajomym czy każdej osobie, którą spotkasz zasmuconą, powiedzmy, na uczelni? ;)
UsuńTeż nie potrafiłam powiedzieć nie.
OdpowiedzUsuńA teraz potrafisz?
UsuńTak.
UsuńPodziwiam... Może i ja, z czasem, się tego nauczę?
UsuńMyślę, że tak. Wszystko ma swoje granice.
UsuńJednak boje się trochę tych konsekwencji :/
UsuńCzego się boisz? Że się odwrócą? Niech się odwracają. A wrócą... Wrócą jeśli zrozumieją swój błąd i swoje zachowanie. Wiem coś o tym. Tylko trzeba mieć silną wolę.
UsuńTego też się bałam, ale jest coś gorszego. Może to głupio zabrzmi, ale od czynów bardziej zawsze ranią mnie słowa. Boję się tych wszystkich przykrych rzeczy, jakie mogą paść na mój temat. Wiem, że najlepiej byłoby to, po prostu olać, ale ja w tej kwestii obojętna mogę być jedynie na zewnątrz.
UsuńZabawa w psychologa niszczy, s mimo to nie potrafię jej zarzucić...
OdpowiedzUsuńCzyli też lubisz... Pomagać?
UsuńLubię i staram się, często właśnie kosztem siebie.
UsuńAle wszystkim czy tylko najbliższym?
UsuńTeraz najbliższym albo chociaż dość bliskim. Kiedyś chciałam pomóc całemu światu, ale na szczęście nieco zmądrzałam.
UsuńTo nie jest głupie - ja kiedyś pomagałam, by się komuś przypodobać... O, to jest ciemnota ;)
UsuńTeraz jednak chcę pomagać, bo lubię zadowolenie innych.
Pomagam innym, bo dzięki temu zapominam o swoich porażkach i w jakiś niewyjaśniony sposób nagle nachodzą mnie myśli, jak poradzić sobie ze swoimi problemami. Ale wiadomo, nigdy nie przesadzić. Musisz żyć swoim życiem, przede wszystkim. ;*
OdpowiedzUsuńChyba raczej więcej tych negatywnych myśli, co?
OdpowiedzUsuńZależy - dzisiaj jest taki ładny dzień i tak niewiele brakuje do majówki, że cała jestem w skowronkach i pozytywnych myślach ;)
Usuń