Pomyślałam sobie, że i ja mogłabym wymyślić swój
I wpadłam na pomysł stworzenia czegoś, co w bardzo dużym skrócie przedstawia zamieszczony poniżej, wykonany przeze mnie button:
Gdyby ktoś kazał mi podsumować całe moje życie jedną piosenką, kazałabym mu się popukać delikatnie w czółko i odesłała w mroźne przestworza Syberii. Moje życie jest tak pokręcone, ześwirowane, pełne wzlotów i upadków, że prędzej opisałaby je dosyć obszerna tracklista niż jeden kawałek.
Co innego to postawienie przysłowiowej kropki nad „i”, jeżeli chodzi o dany miesiąc. Mogę przy okazji podzielić się z Wami ulubioną muzyką.
Nie mam zamiaru pisać tu fragmentów z biografii ulubionych twórców, ani okoliczności powstania danej piosenki – celem tego „projektu” jest przekazanie Wam części moich wspomnień właśnie za pomocą muzyki.
Póki co mamy za wczesną porę, by podsumowywać kwiecień, w końcu tyle się jeszcze może wydarzyć. Za to mogę spokojnie podsumować marzec.
Zero słów. Tak jak moje życie w tamtym okresie. Nie miałam ochoty na rozmowy, wszelkie uzasadnienia mojego stanu psychicznego chowałam głęboko do kieszeni, zamykałam we własnym świecie.
Po powrocie do domu ze szkoły, gdzie przebywałam celowo jak najwięcej czasu dla stworzenia pozorów, że „wszystko jest okey”, wsiadałam na rower stacjonarny i puszczałam tą właśnie melodię, która pobrzmiewała w moich uszach przez godzinę jazdy, kołysała mnie późną porą do snu, towarzyszyła w drodze do szkoły. Tak dzień w dzień, tydzień po tygodniu.
Jeżeli chodzi o sam utwór, odkryłam go przy przeglądaniu ścieżki dźwiękowej jedynego serialu, jaki oglądam - „One Tree Hill”. Niewiele mogę o nim napisać. Nie ma on cytatów godnych zapamiętania, słownego przekazu.
Jest za to melodia – melodia, w rytm której biło wtedy moje serce, melodia, która nawet dzisiaj przynosi mi ukojenie, mimo że „smutne dni” mam już za sobą.

I znowu wychodzi na to, że ja to jakaś dziwna jestem, bo nie robię sobie żadnych podsumowań. Co było, to było i po co do tego wracać? Jak odzyskam głośniki, to przesłucham. Na razie poruszam się tutaj bez dźwięków.
OdpowiedzUsuńPodsumowywać można, ale nie trzeba. Ja postanowiłam tym wprowadzić pewien stały element na blogu - kto wie, może zmotywuje mnie on do czestszego odwiedzania tego zakątka? ;)
UsuńŚwietny patent :)
Usuńja także nie czynie takich podsumowan :D nie na czasie chyba jestem;)
OdpowiedzUsuńSzkoda mi czasu na podsumowania, ale w sumie to takie charakterystyczne i całkiem fajne :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że znajdziesz odrobinę czasu na czytanie moich podsumowań - postaram się nie zanudzać :p
UsuńCzytać lubię :) GOrzej z pisaniem, bo wybory bywają trudne :)
UsuńWybierać chyba nikt nie lubi - zbyt duży wysiłek się z tym wiąże :p
UsuńAle Ty go podjęłaś :)
UsuńNo nie wiem, dla mnie jedna piosenka na miesiąc to mało... Nie umiałabym nawet wybrać piosenki dzisiejszego dnia.
OdpowiedzUsuńDobry pomysł - co miesiąc może coś nowego trafi do mojej biblioteczki :> Właściwie to mogłabyś dodawać więcej utworów. Najlepiej wszystkie, które danego miesiąca wpadły Ci w ucho! :D
OdpowiedzUsuńKurcze, długo mnie nie było, w sumie długo nie pisałam, ale... wracam z książką! Jeśli wciąż jesteś zainteresowana, to moja książka jest już dostępna :) Wszelkie info: o-k.xn.pl
smutne dni za sobą? szczęściara.
OdpowiedzUsuńświetny pomysł z piosenkami, ale.. dla mnie jedna/msc to zdecydowanie za mało! na sam dzisiejszy dzień mam już dwie (Myslovitz - Chciałbym umrzeć z miłości & Edyta Gepert - Zamiast)
Smutne dni ma każdy, jednak, gdy ciągną się one niemiłosiernie przez dobre miesiące to już nie jest ok.
UsuńJa ogólnie dużo słucham różnych piosenek, jednak dziwnym trafem mam takie, które są idealną pointą danego miesiąca - niedługo podsumowanie kwietnia, mam wrażenie, że wszystkich tutaj zaskocze :)
jeśli chodzi o „Ellie's Coda” – John Nordstrom, podoba mi się.. szkoda tylko, że bez słów.
OdpowiedzUsuńCóż, ja mogłabym nawet mieć "Nutę mego życia" i tam oczywiście byłoby tylko Bon Jovi. :D
OdpowiedzUsuńJa wyjątkowo lubię te wszystkie blogowe podsumowania, różnorakie polecanie filmów, seriali, książek i blablabla, bo tylko ja ich nie robię, jestem zbyt leniwa :D
OdpowiedzUsuńO, zaraz sobie posłucham. Podejrzewam, że mi się spodoba, bo serialowa muzyka zawsze mi się podoba. :)
Ściskam Cię mooocno! :*
Ja piosenkę, którą puszczałam ciągle w marcu to "lonely day" SOAD. Mogłam słuchać w kółko :)
OdpowiedzUsuń