Sobotni wieczór. Śnieg pokryty warstwą sadzy na parapecie. "One Tree Hill". Pomarańczowa woń świeczek. Ten nieokreślony stan między ogłupiającą radością i totalną depresją. Marzenia. Pocałunek bohaterów serialu. I moje kapryśne jelita dające znać o nadmiarze spożytych węglowodanów. Obok mnie siostra mająca nadzieję, że wyrzuci mnie z pokoju swoją muzyczną sieczką. Gdzieś tam braciszek ogląda jakiś mecz i wyzywa od najgorszych jakiegoś sędziego. Przede mną materiały na poniedziałkowy test z "języka wroga". Brak skupienia sprawia, że postanawiam odłożyć to na potem.
Byle do ferii...
A daleko jeszcze do ferii? :)
OdpowiedzUsuńU mnie jest: byle do sesji, modlę się, żeby przetrwać następny tydzień...
Zaczynam o 18.00 25 stycznia ;)
UsuńAle do tej pory to jeszcze sporo, sporo czasu i obowiązków :/
Ja wtedy będę w połowie sesji...
UsuńŁadnie u Ciebie. :)
Sesja... nie znam się (jeszcze...), ale domyślam się, że to ZŁO :)
UsuńDzięki :) co prawda, szału nie ma, staniki nie latają, ale... tak mnie wzięło na coś prostego ;)
Jak dla mnie najgorsze zło jest tuż przed sesją... Bo egzaminy zawsze można poprawić.
UsuńSama robisz szablony?
Masz na myśli ten cały stres i zamęt z nią związany?
UsuńHaha, tak ja - mistrz Painta (dobra, PF :)) we własnej osobie :)
Ale tylko tutaj, na blogu z opowiadaniem zdaję się na specjalistów od photoshopa :)
Nie, mam na myśli to, że zanim się podejdzie do egzaminów, trzeba pozaliczać wszystkie ćwiczenia i zaliczenia... A zazwyczaj wykładowcy robią je na ostatnią chwilę, więc nie ma czasu na poprawki.
UsuńFajnie to wszystko wygląda. Ja na grafice za bardzo się nie znam, więc stawiam na prostotę. :)
Ach, więc tak to wygląda :) No to rzeczywiście niezbyt przyjemny akt studiów, ale cóż i przez to przejść trzeba, będę trzymać kciuki za Twoją silną wolę :)
UsuńZawsze mogę Ci pomóc :) aczkolwiek wiesz, w porównaniu z dziełami na szabloniarniach ja też mam na blogu prostotę i w sumie mi to odpowiada, nie ma przepychu i jakiejś przesady - maksymalny minimalizm :)
Oj tam, silna wola. Trochę szczęścia by się przydało, coby pytania podpasowały. :P
UsuńTo fakt, niektóre szablony z szabloniarni są tak naćkane, że patrzeć na nie nie mogę. Dlaczego ludzie myślą, że tony grafiki, dziwacznych efektów i cytatów zachęcą potencjalnego czytelnika do zapoznania się z treścią bloga?
A o szczęściu to nie wspomniałam, bo to oczywista oczywistość, ale życzę Ci go jak najwięcej ;)
UsuńUwierz mi, że w świecie blogow z opowiadaniami taka właśnie panuje moda, zwłaszcza że blogspot daje dużo więcej graficznych możliwości niż onet. Pamiętam jak w lipcu założyłam bloga z opowiadaniem i zrobiłam do niego szablon w stylu tego poprzedniego, który jeszcze dzisiaj widniał na blogu ze starym postem. I pewna czytelniczka już na pierwszy rzut zaleciła mi wizytę w ocenialni, bo ją wygląd bloga w oczy szczypie. Wyobraź sobie, zmieniłam szablon na pierwszy lepszy z “darmowek“ (bo na zamówienie musiałam poczekać) i z jednego obserwatora porobiło się z 20 na pierwszy tydzień. I każdy w komentarzu nadmieniał, że od początku był zaciekawiony moją historią, ale przez wygląd nie mógł czytać...
Ciężko jest mi zrozumieć takie podejście. Dla mnie najważniejsze jest, żeby szablon nie odstraszał, a na blogu panował względny porządek, wtedy mogę wziąć się za poznawanie treści.
UsuńSama raczej nie korzystam z usług szabloniarni, chyba że wpadnie mi w oko coś prostego, ale to zdarza się bardzo, bardzo rzadko.
Najbardziej przeraża mnie szablon główny tutaj: http://malach-tow.blogspot.com/
Tak, byle do ferii.:D
OdpowiedzUsuńteż ich oczekujesz? ;)
UsuńJa mam ferie, ale kończą mi się za tydzień. Wtedy to dopiero będę płakać ;/
OdpowiedzUsuńMasz jeszcze cały tydzień, nie myśl o tym, co będzie potem :)
UsuńOj tam lektury, od czego jest klp.pl?
OdpowiedzUsuńNie mam zwyczaju korzystać z tego typu “pomocy“, zwłaszcza że planuję zdawać rozszerzenie z polskiego na maturze.
UsuńOj Prosta, myślę że dasz radę! Zawsze dawałaś sobie radę i teraz też tak będzie! :*
OdpowiedzUsuńChyba wpadłam w rutynę, no ale poddać się też nie wypada :)
UsuńAmbitna jesteś. Trzymam za Ciebie kciuki.
OdpowiedzUsuńPolski to pikuś - zdaję go ot tak, dla siebie. Gorzej z rozszerzoną matematyką, chemią i angielskim...
UsuńDomyślam się, że tej "język wroga" to niemiecki? ;)
OdpowiedzUsuńHaha, dokładnie, ale żeby nie było - ja tak nie myślę. No może poza nielicznymi sytuacjami jak np. na ostatnim sprawdzianie, gdzie dostałam teks z kompletnie nieznanymi mi słowami i za cholerę nie potrafiłam się w nim połapać :)
UsuńAle ogólnie, język jak język, z pewnością są gorsze :)
Obiektywnie rzecz biorąc rozumiem, dlaczego ludzie mówią, że w niemieckim każde słowo brzmi jak rozkaz rozstrzelania. To twardy i dość specyficzny język. Ale ja go lubię, mimo wszystko. Melodyjnego francuskiego na przykład nie mogę pojąć. Niemiecki jednak jest moim ulubionym ;)
Usuńniemiecki? Napiszę chętnie za Ciebie w max. pół godziny, jak nie 20min :)
OdpowiedzUsuńBYLE DO FERII!! Damy radę w te 3 tygodnie :)
'One Tree Hill' to kolejny serial na mojej liście 'do obejrzenia' i wciąż brakuje mi na to czasu.
OdpowiedzUsuńa niemiecki nie taki zły ;)
Podzieliłabym się z Tobą moimi feriami, bo został mi jeszcze tydzień i obejrzałybyśmy coś razem, a co. Jak się dobijać to już w towarzystwie. :)
OdpowiedzUsuńNie cierpię niemieckiego. Może dlatego, że go nie pojmuję, ale z moją rzekomo wysoką inteligencją językową powinnam sobie poradzić. Powodzenia w nauce. ^^
OdpowiedzUsuńA potem "byle do wakacji"... :P
OdpowiedzUsuńOdkładanie na potem... jak ja to dobrze znam :D
OdpowiedzUsuńAle ci dobrze z tym feriami. Ja akurat mam sesje egzaminacyjną jak mam we wrocławiu ferie masakra jakaś :/
OdpowiedzUsuńA jaki język się wroga?
Byle do piątku, byle do ferii, byle do wakacji, byle jak...
OdpowiedzUsuńW trybie ‘byle jak‘ to czas zdecydowanie zwalnia :)
UsuńBo i czas byle jak idzie ;P
UsuńTo co masz zrobić jutro zrób dziś, bedzisz miała dzień wolnego :P
OdpowiedzUsuńLeniwa sobota każdemu się od czasu do czasu należy :)
OdpowiedzUsuńNominowałam cię do zabawy, szczegóły u mnie :)
OdpowiedzUsuńW sumie to tylko trochę...
OdpowiedzUsuńPamiętasz mnie jeszcze? www.bezstronna.blog.onet.pl
3 dni dokładnie :)
UsuńCieszę się, że wróciłaś ;*
Zleci bardzo szybko;)
UsuńZ pewnością, tylko zależy w jakiej atmosferze :)
UsuńJak się na coś czeka to się strasznie dłuży
UsuńPodejrzewam, że w przypadku ferii ta zasada nie będzie działać i zlecą jak z bicza strzelił :p
UsuńTa pamiętam jak czekałam na coś z pół roku, a póżniej nie zdążyłam się nawet obejrzeć, a już tego nie było;/
UsuńTo było coś ważnego, czy taka drobnostka?
UsuńMoże nie zależo od tego moje życie, ale sprawy zawodowe tak
UsuńCzy czas, który potem nastąpił jakoś zrekompensowal Ci tą stratę?
UsuńW sumie to można się pokusić o stwierdzenie, iż tak.
UsuńLos czasami odpuszcza :)
UsuńCałkowicie nie odpuścił, ale da się żyć.
UsuńCałkowicie to równie dobrze można określić jako rzecz niemożliwą.
UsuńMoże i tak. Dzisiaj jakoś kiepsko u mnie z myśleniem, chyba się przepracowałam odrobinę.
UsuńTo "byle do ferii" chodzi za mną już od momentu, kiedy skończyła się przerwa Bożonarodzeniowa. Z drugiej zaś strony nie mogę uwierzyć, że przede mną jeszcze dwa dni i nastanie upragniony odpoczynek. A po nim - masa roboty, i nie będzie czasu na "odkładanie na później."
OdpowiedzUsuńNo to zaczynamy ferie :D
OdpowiedzUsuńcałe życie mowimy- byle do ferii, byle do piatku, byle do wakacji...a kiedy zaczniemy żyć tu i teraz?
OdpowiedzUsuńautoportretodczuwalny.bloog.pl
Zapraszam do mnie na nowy post, opowiadający o mojej pasji, dosyć nietypowej jak na kobietę;)
OdpowiedzUsuńJak cudownie, że mamy już ferie. :)
OdpowiedzUsuńNiemiecki?:> Mój ulubiony, już wszystko co się tylko dało z niego zapomniałam.
OdpowiedzUsuńNiemiecki! Nikt go nie lubi! >:(
OdpowiedzUsuńTy "byle do ferii", ja "Nie, ja nie chcę do szkoły!". Niemiecki. Brrr!
OdpowiedzUsuńA jakie plany na ferie? :)
OdpowiedzUsuńI ten stan, który nie da się opisac.. Niemniej jednak siedzenie w pachnącym pokoju i oglądanie serialu nie jest tak złym pomysłem na ponure popołudnie :>
OdpowiedzUsuń"język wroga''? Niemiecki? :D Chyba ferie już zaczęłaś, więc wykorzystaj je najlepiej!
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie
Byle do ferii, byle do lata... A ja liczę: byle do marca :>
OdpowiedzUsuń"krótka euforia, długa depresja"... tak mi się jakoś skojarzyło.
OdpowiedzUsuńJuż po feriach, gdzie jesteś? ;)
OdpowiedzUsuń