Heaven, are you really waiting outside the door?


 Sobotni wieczór. Śnieg pokryty warstwą sadzy na parapecie. "One Tree Hill". Pomarańczowa woń świeczek. Ten nieokreślony stan między ogłupiającą radością i totalną depresją. Marzenia. Pocałunek bohaterów serialu. I moje kapryśne jelita dające znać o nadmiarze spożytych węglowodanów. Obok mnie siostra mająca nadzieję, że wyrzuci mnie z pokoju swoją muzyczną sieczką. Gdzieś tam braciszek ogląda jakiś mecz i wyzywa od najgorszych jakiegoś sędziego. Przede mną materiały na poniedziałkowy test z "języka wroga". Brak skupienia sprawia, że postanawiam odłożyć to na potem.
Byle do ferii...

66 komentarzy:

  1. A daleko jeszcze do ferii? :)
    U mnie jest: byle do sesji, modlę się, żeby przetrwać następny tydzień...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaczynam o 18.00 25 stycznia ;)
      Ale do tej pory to jeszcze sporo, sporo czasu i obowiązków :/

      Usuń
    2. Ja wtedy będę w połowie sesji...
      Ładnie u Ciebie. :)

      Usuń
    3. Sesja... nie znam się (jeszcze...), ale domyślam się, że to ZŁO :)
      Dzięki :) co prawda, szału nie ma, staniki nie latają, ale... tak mnie wzięło na coś prostego ;)

      Usuń
    4. Jak dla mnie najgorsze zło jest tuż przed sesją... Bo egzaminy zawsze można poprawić.
      Sama robisz szablony?

      Usuń
    5. Masz na myśli ten cały stres i zamęt z nią związany?
      Haha, tak ja - mistrz Painta (dobra, PF :)) we własnej osobie :)
      Ale tylko tutaj, na blogu z opowiadaniem zdaję się na specjalistów od photoshopa :)

      Usuń
    6. Nie, mam na myśli to, że zanim się podejdzie do egzaminów, trzeba pozaliczać wszystkie ćwiczenia i zaliczenia... A zazwyczaj wykładowcy robią je na ostatnią chwilę, więc nie ma czasu na poprawki.
      Fajnie to wszystko wygląda. Ja na grafice za bardzo się nie znam, więc stawiam na prostotę. :)

      Usuń
    7. Ach, więc tak to wygląda :) No to rzeczywiście niezbyt przyjemny akt studiów, ale cóż i przez to przejść trzeba, będę trzymać kciuki za Twoją silną wolę :)
      Zawsze mogę Ci pomóc :) aczkolwiek wiesz, w porównaniu z dziełami na szabloniarniach ja też mam na blogu prostotę i w sumie mi to odpowiada, nie ma przepychu i jakiejś przesady - maksymalny minimalizm :)

      Usuń
    8. Oj tam, silna wola. Trochę szczęścia by się przydało, coby pytania podpasowały. :P
      To fakt, niektóre szablony z szabloniarni są tak naćkane, że patrzeć na nie nie mogę. Dlaczego ludzie myślą, że tony grafiki, dziwacznych efektów i cytatów zachęcą potencjalnego czytelnika do zapoznania się z treścią bloga?

      Usuń
    9. A o szczęściu to nie wspomniałam, bo to oczywista oczywistość, ale życzę Ci go jak najwięcej ;)
      Uwierz mi, że w świecie blogow z opowiadaniami taka właśnie panuje moda, zwłaszcza że blogspot daje dużo więcej graficznych możliwości niż onet. Pamiętam jak w lipcu założyłam bloga z opowiadaniem i zrobiłam do niego szablon w stylu tego poprzedniego, który jeszcze dzisiaj widniał na blogu ze starym postem. I pewna czytelniczka już na pierwszy rzut zaleciła mi wizytę w ocenialni, bo ją wygląd bloga w oczy szczypie. Wyobraź sobie, zmieniłam szablon na pierwszy lepszy z “darmowek“ (bo na zamówienie musiałam poczekać) i z jednego obserwatora porobiło się z 20 na pierwszy tydzień. I każdy w komentarzu nadmieniał, że od początku był zaciekawiony moją historią, ale przez wygląd nie mógł czytać...

      Usuń
    10. Ciężko jest mi zrozumieć takie podejście. Dla mnie najważniejsze jest, żeby szablon nie odstraszał, a na blogu panował względny porządek, wtedy mogę wziąć się za poznawanie treści.
      Sama raczej nie korzystam z usług szabloniarni, chyba że wpadnie mi w oko coś prostego, ale to zdarza się bardzo, bardzo rzadko.
      Najbardziej przeraża mnie szablon główny tutaj: http://malach-tow.blogspot.com/

      Usuń
  2. Ja mam ferie, ale kończą mi się za tydzień. Wtedy to dopiero będę płakać ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz jeszcze cały tydzień, nie myśl o tym, co będzie potem :)

      Usuń
  3. Oj tam lektury, od czego jest klp.pl?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam zwyczaju korzystać z tego typu “pomocy“, zwłaszcza że planuję zdawać rozszerzenie z polskiego na maturze.

      Usuń
  4. Oj Prosta, myślę że dasz radę! Zawsze dawałaś sobie radę i teraz też tak będzie! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba wpadłam w rutynę, no ale poddać się też nie wypada :)

      Usuń
  5. Ambitna jesteś. Trzymam za Ciebie kciuki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polski to pikuś - zdaję go ot tak, dla siebie. Gorzej z rozszerzoną matematyką, chemią i angielskim...

      Usuń
  6. Domyślam się, że tej "język wroga" to niemiecki? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, dokładnie, ale żeby nie było - ja tak nie myślę. No może poza nielicznymi sytuacjami jak np. na ostatnim sprawdzianie, gdzie dostałam teks z kompletnie nieznanymi mi słowami i za cholerę nie potrafiłam się w nim połapać :)
      Ale ogólnie, język jak język, z pewnością są gorsze :)

      Usuń
    2. Obiektywnie rzecz biorąc rozumiem, dlaczego ludzie mówią, że w niemieckim każde słowo brzmi jak rozkaz rozstrzelania. To twardy i dość specyficzny język. Ale ja go lubię, mimo wszystko. Melodyjnego francuskiego na przykład nie mogę pojąć. Niemiecki jednak jest moim ulubionym ;)

      Usuń
  7. niemiecki? Napiszę chętnie za Ciebie w max. pół godziny, jak nie 20min :)
    BYLE DO FERII!! Damy radę w te 3 tygodnie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. 'One Tree Hill' to kolejny serial na mojej liście 'do obejrzenia' i wciąż brakuje mi na to czasu.
    a niemiecki nie taki zły ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Podzieliłabym się z Tobą moimi feriami, bo został mi jeszcze tydzień i obejrzałybyśmy coś razem, a co. Jak się dobijać to już w towarzystwie. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie cierpię niemieckiego. Może dlatego, że go nie pojmuję, ale z moją rzekomo wysoką inteligencją językową powinnam sobie poradzić. Powodzenia w nauce. ^^

    OdpowiedzUsuń
  11. Odkładanie na potem... jak ja to dobrze znam :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Ale ci dobrze z tym feriami. Ja akurat mam sesje egzaminacyjną jak mam we wrocławiu ferie masakra jakaś :/

    A jaki język się wroga?

    OdpowiedzUsuń
  13. Byle do piątku, byle do ferii, byle do wakacji, byle jak...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W trybie ‘byle jak‘ to czas zdecydowanie zwalnia :)

      Usuń
    2. Bo i czas byle jak idzie ;P

      Usuń
  14. To co masz zrobić jutro zrób dziś, bedzisz miała dzień wolnego :P

    OdpowiedzUsuń
  15. Leniwa sobota każdemu się od czasu do czasu należy :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Nominowałam cię do zabawy, szczegóły u mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  17. W sumie to tylko trochę...
    Pamiętasz mnie jeszcze? www.bezstronna.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 3 dni dokładnie :)
      Cieszę się, że wróciłaś ;*

      Usuń
    2. Z pewnością, tylko zależy w jakiej atmosferze :)

      Usuń
    3. Jak się na coś czeka to się strasznie dłuży

      Usuń
    4. Podejrzewam, że w przypadku ferii ta zasada nie będzie działać i zlecą jak z bicza strzelił :p

      Usuń
    5. Ta pamiętam jak czekałam na coś z pół roku, a póżniej nie zdążyłam się nawet obejrzeć, a już tego nie było;/

      Usuń
    6. To było coś ważnego, czy taka drobnostka?

      Usuń
    7. Może nie zależo od tego moje życie, ale sprawy zawodowe tak

      Usuń
    8. Czy czas, który potem nastąpił jakoś zrekompensowal Ci tą stratę?

      Usuń
    9. W sumie to można się pokusić o stwierdzenie, iż tak.

      Usuń
    10. Los czasami odpuszcza :)

      Usuń
    11. Całkowicie nie odpuścił, ale da się żyć.

      Usuń
    12. Całkowicie to równie dobrze można określić jako rzecz niemożliwą.

      Usuń
    13. Może i tak. Dzisiaj jakoś kiepsko u mnie z myśleniem, chyba się przepracowałam odrobinę.

      Usuń
  18. To "byle do ferii" chodzi za mną już od momentu, kiedy skończyła się przerwa Bożonarodzeniowa. Z drugiej zaś strony nie mogę uwierzyć, że przede mną jeszcze dwa dni i nastanie upragniony odpoczynek. A po nim - masa roboty, i nie będzie czasu na "odkładanie na później."

    OdpowiedzUsuń
  19. całe życie mowimy- byle do ferii, byle do piatku, byle do wakacji...a kiedy zaczniemy żyć tu i teraz?

    autoportretodczuwalny.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  20. Zapraszam do mnie na nowy post, opowiadający o mojej pasji, dosyć nietypowej jak na kobietę;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Jak cudownie, że mamy już ferie. :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Niemiecki?:> Mój ulubiony, już wszystko co się tylko dało z niego zapomniałam.

    OdpowiedzUsuń
  23. Niemiecki! Nikt go nie lubi! >:(

    OdpowiedzUsuń
  24. Ty "byle do ferii", ja "Nie, ja nie chcę do szkoły!". Niemiecki. Brrr!

    OdpowiedzUsuń
  25. I ten stan, który nie da się opisac.. Niemniej jednak siedzenie w pachnącym pokoju i oglądanie serialu nie jest tak złym pomysłem na ponure popołudnie :>

    OdpowiedzUsuń
  26. "język wroga''? Niemiecki? :D Chyba ferie już zaczęłaś, więc wykorzystaj je najlepiej!
    zapraszam do mnie

    OdpowiedzUsuń
  27. Byle do ferii, byle do lata... A ja liczę: byle do marca :>

    OdpowiedzUsuń
  28. "krótka euforia, długa depresja"... tak mi się jakoś skojarzyło.

    OdpowiedzUsuń
  29. Już po feriach, gdzie jesteś? ;)

    OdpowiedzUsuń