Praktycznie każdy z kimś rywalizuje, a ja mam już tego dosyć! Mam dosyć tego ganiania, przez które, jak na ironię, nie robię żadnych postępów – wręcz się cofam, jestem zmuszona uczyć się od nowa tylko dlatego, że jakiś chochlik jedną myślą – „Musisz być najlepsza!” – wszystko zawalił.
Nikt nie lubi przegrywać. Zdaję sobie sprawę, że wygrana ma o wiele słodszy smak, ale... Czy warto tak zapamiętale gonić za czymś, co prędzej czy później zniknie? Nagroda materialna to nie wszystko, a cudem odzyskane poczucie własnej wartości, prędzej czy później, pryśnie niczym bańka mydlana, bo zaraz znajdziemy sobie kolejnego wroga, kolejną osobę, z którą będziemy chcieć rywalizować, bo przecież nikt nie może być lepszy od nas...
Zdałam sobie sprawę, że od najdawniejszych lat żyłam rywalizacją. Oczywiście, zaczęło się od szkoły. Bycie jedną z najlepszych uczennic w szkole trochę kosztuje, ale ja nie chciałam być „jedną z najlepszych” – pragnęłam być „tą najlepszą”.
I w końcu udało mi się, po dziewięciu latach rywalizacji miałam lepsze stopnie niż P., z którym toczyłam tak zacięty pościg. I wiecie co? Tak jak P. przez te wszystkie lata otrzymywał różnorodne stypendia i nagrody, tak ja otrzymałam za ten jeden raz dyplom i długopis od burmistrza. Jeszcze większy zawód przeżyłam, gdy ten sam długopis znalazłam w pobliskiej „Biedronce” za cenę nie większą niż 10 złotych... Więc tyle kosztowały moje wszystkie starania - mniej niż jeden banknot dziesięciozłotowy?! A P.? Nie miał, co prawda, najwyższej średniej, ale znów dostał stypendium – za tytuł laureata wojewódzkiej olimpiady matematycznej.
Teraz wiem, jaka różnica była między nami – ja uległam popularnym w dzisiejszych czasach „wyścigom”, P. poświęcił się swojej pasji, osiągając tym samym coś więcej niż tylko podziw, pieniądze, szacunek w oczach innych – on wiedział już, na czym stoi, nie musiał się ścigać.
Nie tak dawno, sama ogłosiłam rezygnację z „wyścigów”. Pociągnęło to za sobą konsekwencje – posypały się gorsze stopnie, ludzie zaczęli przyglądać mi się z otwartymi szeroko ustami, bo „to przecież Prosta zawsze była na przodzie”...
Wiecie co – mam to gdzieś. Nareszcie mogę robić to, co kocham. Nareszcie czuję się lekko i wierzcie mi, że po tym wszystkim liceum przestało być dla mnie nie wiadomo jaką harówą.
Chodzę do niego z uśmiechem na ustach, nie żywię nienawiści do tych, którzy teraz są przede mną.
Czasami wracają stare nawyki, ale zaraz potem mijają. Jak wszystko. Wszystko mija...
Niedawno rozmawiałam na podobny temat ze swoim jedenastoletnim bratem. Chociaż właściwie to on mówił – ja słuchałam. Opowiadał mi o jednej z niedawnych lekcji wychowania fizycznego, konkretnie o sprawdzianie z biegu na 60 metrów. Odkąd pamiętam, zawsze żalił mi się, że jego koledzy są od niego szybsi, a on sam nie osiąga odpowiedniego czasu.
W pewnym momencie M. powiedział coś, co zwaliłoby mnie z nóg, gdyby nie to, że siedziałam na łóżku: „Wiesz, zawsze chciałem być najszybszy w klasie, a tak naprawdę biegając na te 60 metrów nie skupiałem się na tym, co robię, tylko na tym, by być pierwszy, a i tak przegrywałem; teraz postanowiłem skupić się tylko na tym, by pobiec jak najlepiej, nie przejmowałem się kolegą. I wiesz, że mało i bym go wyprzedził? W dodatku miałem świetny czas i nareszcie mogłem być z siebie dumny.”.
No i proszę, Młody doszedł do czegoś, do czego ja dochodziłam znacznie, znacznie dłużej. Czasami mam wrażenie, że takie dzieciaki wiedzą dużo więcej, niż przeciętny fizyk czy matematyk.
o jak mądrze powiedział :) bo wiesz co? teraz dzieci bez urazy, ale są mądrzejsze i wiedzą więcej od nas, gdy byliśmy w ich wieku, nawet po angielsku lepiej mówią ;D
OdpowiedzUsuńAngielski, angielskim, ale ja jeżeli chodzi o dzieci to kocham takich małych filozofów. W ich teoriach przeważnie jest chociaż ziarno prawdy :)
Usuńtak, tak, moja dziesięcioletnia chrześnica też lubi błyskać swoją wiedzą :D
UsuńO, a w jakich dziedzinach, na przykład? ;)
Usuńnp. w dziedzinach sercowych jest mistrzynią :P
UsuńO proszę, może udam się do niej po radę?^^
Usuńz chęcią doradzi. a np. gdybyś chciała zapytać co sądzi o całowaniu, to ona się całować nie będzie, bo przez to najwięcej zarazków się przenosi! ;DD
UsuńDzięki niej niejedna osoba uchroniłaby się, na przykład, przed opryszczką :)
Usuńtaaa, ciekawe czy jak dorośnie to tą mądrość zachowa ;D
UsuńZdarzają się i takie :)
UsuńCzy nie jest tak, że starając się zrobić coś jak najlepiej, sami odczuwamy dumę i samozadowolenie? Przecież to, co robimy - powinniśmy robić tylko i wyłącznie dla siebie, nie patrzeć na innych. Właśnie wtedy i tylko wtedy - nasze wyniki rzeczywiście są zadowalające i takie, jakie chcieliśmy osiągnąć.
OdpowiedzUsuńJa nigdy nie odczuwałam takiej potrzeby... żyłam i robiłam to wszystko dla siebie, dla spełnienia swoich marzeń, bo to było dla mnie najważniejsze.
Ta teoria od dawna była mi znana, ale dopiero od niedawna potrafię całkowicie wcielić ją w życie i działam podobnie jak Ty .
UsuńI dobrze, ze nie ulegasz innym i robisz to co kochasz :)
Od zawsze rodzice i brat mnie tego uczyli. Wiesz... ważne, by jak najbardziej czerpać przyjemność z tego życia, jak najmniej męczyć się tam, gdzie można iść bezproblemowo. :)
UsuńU mnie na początku w domu tylko Tato odznaczał się takim myśleniem. Po jego śmierci Mama przejrzała na oczy i na mnie w końcu też przyszła pora :)
UsuńLepiej późno niż wcale :)Oby tego nie stracić, cokolwiek by się działo. :)
UsuńJeżeli potrafi się uszanować własne, ciężko zdobyte doświadczenie, to nie powinno być żadnych problemów :)
UsuńŻycie lubi zaskakiwać.
UsuńDlatego nie możemy narzekać na nudę ;)
UsuńMuszę powiedzieć, że masz bardzo bystrego braciszka, gratuluję :)
OdpowiedzUsuńW takim "wyścigu szczurów" można zatracić siebie i zapomnieć o tym i o tych, którzy są dla nas najważniejsi.
No, bystrosci to mu odmówić nie można ^^ szkoda tylko, że jest równie pyskaty, co bystry :p
UsuńTo prawda. W końcu nie zdajemy sobie sprawy, że gonimy za czymś niemożliwym, zapominając o wszystkich realnych dobrach.
To dobrze, że jest pyskaty. Ja uważam tą cechę za jak najbardziej pozytywną ;D
UsuńWłaśnie, dokładnie tak.
Zaznacze, że pyskaty jest, ale zazwyczaj nie wtedy, gdy trzeba ;)
UsuńTo ja mogłabym podać sobie z nim rękę :)
UsuńMoże i by Ci podał, kto wie ;p
UsuńNom może :D
UsuńZależy jak by na Ciebie zareagował^^
UsuńNo właśnie. Chyba o to obawiałabym się najbardziej :D
UsuńDon‘t worry, on praktycznie na każdych obcych reaguje podobnie :)
UsuńCzyli jak?
UsuńStaje się malomówny, trudno cokolwiek z niego wyciągnąć. ;)
UsuńO kurde :D Ja to zawsze dużo gadam :D
UsuńNie, on to dosłownie z jednej skrajności w skrajność - najpierw nic nie mówi, a potem może nawet dojść do ataku głupawki :)
UsuńJa to z początku też cicha jestem - określam wtedy swoje stanowisko :p
Ja mam zawsze dużo do powiedzenia i nie ważne kto jest przede mną. Czy to ktoś kogo dopiero poznałam czy ktoś kogo znam 100 lat :D
UsuńNo to zazdroszczę śmiałości :)
UsuńDzieciaki mają tak w tym wieku, potem ta mądrość zanika, niestety :(
OdpowiedzUsuńJa z wyścigu zrezygnowałam już dawno :)
Bo hierarchia tego świata jest zepsuta, co potem odbija się na poszczególnych pokojeniach. Moj brat też niewiniatkiem mimo wszystko nie jest, ale mam nadzieję, że nie będzie z nim niewiadomo jakich problemów.
UsuńI dobrze, że zrezygnowałas - nie warto poświęcać się w ten sposób :)
Nie, Po prostu zanikają nam pewne neurony w mózgu :). W wieku niemowlęcym mamy tego najwięcej a w następnych latach coraz mniej. Jeśli czegoś nie ćwiczymy to zanika :)
UsuńFaktycznie tak jest. Np. małe dzieci mają w którymś tam wczesnym wieku wielką zdolność do nauki języków obcych.
UsuńAle też gdzieś czytałam, że takie niemowlęta widzą rzeczy jakby... z innego wymiaru :)
Bardzo możliwe, tak jak u zwierząt. Z wiekiem niestety zanika. Ile ja tego straciłam :(
UsuńWszyscy straciliśmy... Do tego też przyczyniła się niestety szanowna socjalizacja :)
UsuńNiestety. No i szkoła XD. Ona lubi rujnować, a powinna budować :)
UsuńDlatego jestem zła, że tak muszę ten temat na WOSie maglować, jakby był najważniejszy na świecie.
UsuńO dziwo, jakoś łatwo to on mi do głowy wejść nie chce ;p
Jakie dziwo? To normalne XD
UsuńTak myślisz? :)
UsuńWłaśnie moja koleżanka Puszka zawsze ze wszystkiego była najlepsza. Pamiętam tylko, że na teście szóstoklasisty byłam od niej lepsza, hahah :D Ale szczerze mówiąc, to przyzwyczaiłam się do tego. Że ona była laureatką wojewódzkiego konkursu i finalistką z paru innych, a ja tylko finalistką i to jeszcze z jednego (tu wtrącę, że z tym długopisem to przegięli, powinni Cię jakoś bardziej nagrodzić, nawet jeśli nagrody nie są najważniejsze; ja za ten finał z polskiego dostałam bon do sklepu sportowego (taaak, Huś i sklep sportowy :DD), a Puszka..? tylko 1000 zł, no ale należało jej się), że Pseudo zawsze się wkurzała przez jej manię wyższości i narzekania na nauczycieli, którzy dali jej +4, a nie 5 i tak dalej. A teraz w liceum chyba już wie, że nie można być zawsze najlepszym, że oceny to nie wszystko i czasami liczy się coś więcej, co nie zmienia faktu, że przychodzi się ponarzekać na następną 4 albo i nawet 3 :D
OdpowiedzUsuńTeż tak sądzę i nie dlatego, że jestem materialistką, ale po prostu tak się nie robi, a stypendium nie dostałam, bo skończyłam szkołę i nagroda przeszła na młodszy rocznik :(
UsuńA ja wczoraj dostałam 3 z geografii i dla odmiany zaczęłam się z tego śmiać, bo takie bzdury tam popisałam, że bańki oczekiwałam :p
Jej, to nie fair.
Usuń3 to dobra ocena :D Ja dziś dostałam +3 ze sprawdzianu z biologii, bo zabrakło mi 1 pkt :( Już wolałabym mieć o pięć punktów za mało i zwykłą 3, niż takie coś.
Brak jednego punkta lub co gorsza 0,5 to chyba najgorszy zawód pod słoncem. Chociaż nie, ja przeżyłam jeszcze gorszy, gdy zabrakło mi 0,25 :p
UsuńA ja tam się w to nie bawię i żyję chwilą :)
OdpowiedzUsuńChyba najprostszy sposób na życie ;)
UsuńW sumie... to takie zabicie się i życie bez życia... coś jak po obdarzeniu pocałunkiem przez dementora ;D
UsuńHm... jeszcze pomyśle, że takowego doświadczyłaś^^
UsuńNie, ale bardzo się wczuwam ;P
UsuńPrzynajmniej masz wymowkę na to, gdy ktoś oskarży Ciebie o bycie nieobecną duchowo - stwierdzisz, że doświadczyłaś pocałunku dementora ;)
UsuńRaczej mało skuteczne ;P
UsuńChris Carey powiedział kiedyś bardzo mądre zdanie: "problem z wyścigiem szczurów polega na tym, że nawet jeśli wygrasz bieg - nadal jesteś szczurem".
OdpowiedzUsuńBardzo mądra sentencja, muszę ją sobie zapisać :)
UsuńI cóż, muszę przyznać, że bycie takim szczurem nie jest satysfakcjonujące. Przynajmniej dla mnie nie było.
Ja nigdy nie próbowałam się ścigać. "Najlepszym" jest człowiek, który robi to, co naprawdę sprawia mu przyjemność.
UsuńNo, ja niestety zakosztowałam tej ‘przyjemności‘, ale cóż, plusy to też ma swoje :)
UsuńDopóki nie zgubisz w tym siebie.
UsuńNie zamierzam :)
UsuńMi się tam rywalizować nie chcę. Uważam, że jeśli ktoś jest naprawdę w czymś dobry, to i tak osiagnie sukces. A po co niepotrzebnie się stresować i w ogóle?
OdpowiedzUsuńTeraz też mam podobny tok myślenia i w sumie cieszę się, że zmieniłam swoje poglądy teraz a nie kiedyś tam, gdy już będzie za późno bądź wcale :)
UsuńA zbędny stres tylko utrudnia nam normalne funkcjonowanie.
Mówiłem Ci tyle raze przecież, że nie warto tak ganiać bez przyczyny i szczególnego celu, ale Ty...
OdpowiedzUsuńNo, ale bardzo dobrze, że w końcu doszłaś do tego sama :*
J.
Tak, wiem, wiem -mówiłeś :)
UsuńJa tez się cieszę, że w końcu do tego doszłam :)
I co, trzeba było się od razu słuchać J. a nie cudować :)
UsuńSłuchać? ja? chyba śnisz ;p
UsuńNo tak, wybacz, zapomniałem :)
UsuńMam nadzieję, że taki występek już nigdy więcej nie będzie mieć miejsca ;)
UsuńDobrze, milordzie :)
UsuńMiliady, mój drogi, miliady, piszesz z młodą kobietą. :)
UsuńNo dobrze, już dobrze, ty młoda kobietko ;D
UsuńNie śmiej się ze mnie :)
UsuńJakże bym śmiał :)
UsuńJa myślę :D
Usuń:)
UsuńI co tam u Ciebie słychać? :)
UsuńPowiedzmy, że jakoś zlatuje ;)
UsuńI wszystko jasne :)
UsuńCo ‘jasne‘? :)
UsuńNo wiesz, tak tresciwą odpowiedź mi napisałeś, że normalnie mnóstwo rzeczy z niej wywnioskowałam :p
Usuńwarto byc soba i nie walczyc
OdpowiedzUsuńTo pierwsze od dłuższego czasu przychodzi mi bez problemów, z tym drugim... kryzysy się jeszcze zdarzają.
Usuńod razu nie bedzie idealnie. Wszystko z czasem
UsuńPrawda, trzeba być cierpliwym, by móc osiągnąć trwałe skutki.
Usuńchoc wiadomo ze latwo nie bedzie
UsuńNajlepiej nastawić się na to, że... będzie co będzie :)
Usuńo to dobre nastawienie
UsuńI chyba najbardziej sprawdzone
Usuńno tak ;) A ze tak zapytam mozesz napisac cos o sobie zebym mogla cie lepiej poznac :)
UsuńO, a to tak formalnie, jak np. przedstawiamy się w szkole. czy w jakiś inny sposób? ;p
Usuńjak juz sama chcesz ;) czym zajmujesz sie na codzien itp
UsuńHm... To może tak:
UsuńSkończone 17 lat, uczennica drugiej klasy, profil bio-chem, nigdy nie byłam zakochana, więc status singla, skłonnośc do przechodzenia z jednej skrajności w drugą, zainteresowania to chemia, pisanie, gotowanie, niekonwencjonalne sposoby leczenia, medytacja, siatkówka i jazda na rowerze, powiernik wielu swoich znajomych :)
Póki co tyle przyszło mi do głowy :)
To mlodziutka ejstes i sie jeszcze zakochasz :) A skad jestes? ciekawi mnie to gotowanie co lubisz gotowac? :D
UsuńJa myślę, fajnie by było tak prawdziwe za pierwszym razem, ale oczywiście szczęśliwie, nie w stylu młodego Wertera :)
UsuńJestem z Opolszczyny, małe miasteczko nieopodal Gór Opawskich, dosyć blisko do granicy z Czechami :)
Co do gotowania, rety, mnóstwo jest tych rzeczy, ale najbardziej to chyba kuchnia meksykanska, potem różne wypieki :)
Wszystko moze sie zdarzyc :) Nigdy nie bylam w tym regionie polski ale gory uwielbiam :) OO to niezle poczatki z tym gotowaniem :)
UsuńJestem dobrej myśli. :)
UsuńTo polecam na przyszłośc wypad na Kope Biskupią, nie jest wysoka, trochę od Śnieżki niższa, ale dużo jest na nią podejść, tych naprawdę łagodnych, trochę stromych, dłuższych, od strony Czech itd. :)
A no, jak nie wyjdzie mi z chemią, to może podejmę się właśnie gastronomii :)
o dzieki :) a z chemia to co bys chciala na farmacje pojsc?
UsuńNie, nie - farmacja czy medycyna to zawody, w których kłóciłabym się z własnym sumieniem. Myślę nad zwykłymi studiami chemicznymi. Może politechnika i inzynieria chemiczna - coś w tym stylu :)
Usuńaha no to tez fajnie :)
UsuńZdecydowanie ;)
UsuńGdy doczytałam do połowy Twój post już chciałam napisać, że nieważne, która jesteś w grze, ważne co czujesz grając, ale Twój brat powiedział to, co chciałam napisać :D
OdpowiedzUsuńNajgorsze jednak, jak uczucia gracza dotyczą głównie jego miejsca w grze.
UsuńDobrze, że są jeszcze na świecie ludzie, dla których jest to zupełnie niepotrzebny aspekt.
UsuńJakaś równowaga musi być w końcu zachowana ;)
UsuńNie wiem, czy akurat równowaga zachowana jest w tej kwestii...
UsuńPonoć Wszechświat zawsze dąży do równowagi, aczkolwiek proces ten nie jest natychmiastowy.
UsuńA że równowaga została zachwiana, więc trzeba się liczyć z tym, że 21.12 może naprawdę być koniec świata :P.
UsuńKoniec świata lub wojna ;)
UsuńMyślę, że fajnie byłoby rozgraniczyć dwa rodzaje rywalizacji: zwykłą rywalizację i wyścig szczurów. Ogólnie rywalizacja jest (tak mi się wydaje) dobrym zjawiskiem, bo motywuje nas do działania. Oczywiście, mówię o zdrowej rywalizacji. Ta niezdrowa to wyścig szczurów, wtedy nie zastanawiamy się nad tym co robimy, ważne byśmy robili to lepiej od innych. Kiedyś też się przeciwko temu buntowałam, teraz wiem, że taki już jest nasz świat i choćbyśmy chcieli, to nic nie zmienimy. Wszystko też zależy od wrażliwości danej osoby, jedna rywalizuje ale nie czuje presji, inna szybko popada w dołki itp.
OdpowiedzUsuńW sumie to masz rację. Ja na przykład nie pomyślalam o tym podziale, bo prawdę mówiąc rywalizacji nie cierpię i nawet nie zauważyłam, że poddałam jej się z przymusu.
UsuńAle fakt, są osoby, których rywalizacja motywuje do działania i nie można im tego zabronić.
Ale presja to chyba na każdym ciąży, ale tak jak to określiłas - zależy od wrażliwości, niektórym może ona w ogóle nie przeszkadzać ;)
Nie przeszkadzać i też taka osoba może jej w ogóle nie odczuwać.
UsuńZazdroszczę takim osobom - ja tą ‘miłośc do presji‘ chyba w genach odziedziczyłam ;p
UsuńMoże nie czujesz jej w każdym przypadku?
UsuńW każdym z pewnością nie - na przykład, gdy jestem już zmęczona zarówno fizycznie jak i psychicznie tą całą rywalizacją :)
Usuńja też na początku swojej szkolnej przygody uległam pokusie rywalizowania ze wszystkimi. pokusie bycia tą najlepszą. trwało to około 5 lat, a później odeszło w niepamięć. głównie przez zazdrość, która jest nieodłącznym elementem tego wyścigu szczurów. a wyścig szczurów stał się powodem przykrych zakończeń wielu przyjaźni. ja wyszłam ponad to. i robię tylko to, co uważam za konieczne... bardzo mądry post, tak w ogóle ;)
OdpowiedzUsuńteraz klasa maturalna?
Ta zazdrość jest potworna... Naprawdę, jak teraz sobie przypomnę o tym, że jeszcze rok temu czułam zawiść na którąś z bliskich koleżanek tylko z tego powodu, że miała z czegoś tam lepszą ocenę niż ja, to wstyd mi za siebie...
UsuńNa szczęście, również mam to za sobą :)
Nie, jeszcze nie maturalna - druga^^
(uśmiecham się) więc jeszcze na spokojnie możesz sobie wszystko w sobie zmieniać. na lepsze, najlepiej.
UsuńNa szczęście :)
UsuńKażdy dochodzi do takich wniosków w swoim czasie :) Dobrze, że Twój brat tak szybko to pojął i już od najmłodszych lat może skupiać się na swojej pasji :)
OdpowiedzUsuńMój brat jest ogólnie bardzo zdolnym chłopcem i nie mówię tego tylko dlatego, bo jestem jego siostra, tylko z obiektywnego punktu widzenia - potrafi wymieniać bez problemu najróżniejsze państwa i ich stolice, świetnie liczy, gra w piłkę - sport to ogólnie jego pasja. Tylko straszny z niego rozbójnik :)
UsuńDobrze, że tak mówisz! Młodsze rodzeństwo trzeba promować i wspierać :) W takim wieku chyba każdy chłopak jest rozbójnikiem :D Ale na pewno wyrośnie na porządnego faceta ;)
UsuńChciałabym, bo w zasadzie nie ma on łatwo. Po śmierci Taty jest on w domu jedynym facetem. W klasie też baby, lizuski i skarzepyty w dodatku, a do kolegów to ma może do jednego szczęście, z resztą ma problemy. No i ma dosyć specyficzne zachowanie...
UsuńTrudno mu się dziwić. Takie wydarzenia bardzo mocno wpływają na naszą psychikę, a tym samym na zachowanie, stosunek do ludzi, świata. Z czasem powinno być lepiej.
UsuńMam nadzieję, że wszystko dobrze się skończy, bo to jest diabeł zmieszany z filozofem. No, ale tłamsić go w domu zbytnio nie możemy, żeby nam nie zniewieściał :)
UsuńNiezła mieszanka :D I lepiej, jeśli rozładowuje swoją energię poza domem ;)
UsuńMoże lepiej nie :)
UsuńDzieci dysponują rodzajem takiej najprostszej życiowej mądrości, którą powoli tracą w zetknięciu z "dorosłym światem", ale myślę, że Twój brat mądrym człowiekiem w sensie ogólnym już pozostanie - ta wypowiedz jest świetnym dowodem :)
OdpowiedzUsuńJa chciałam być najlepsza w skali klasy za czasów podstawówki... zawsze lądowałam na drugim miejscu, co mnie strasznie wkurzało. Potem pojęłam, że skończona humanistka nigdy nie będzie debeściarą, bo przedmioty ścisłe ją wykończą. Od liceum rozwijałam swoją pasję, nie oglądając się na żadne wyścigi. To była jedna z rozsądniejszych decyzji w moim życiu :)
Niestety, ale świat dorosłych ogólnie ‘niszczy‘ dzieci - w końcu jak tu być wolnym, skoro non stop jest się ograniczanym przez jakieś “wolno“, “nie wolno“, “dobre“, “niedobre“.
UsuńJa niestety, jestem pół na pół - głównie przyjemność czerpię z chemii i języka polskiego, ale nie całkowicie - na pierwsze narzekam, gdy za dużo elementów fizyki, na drugie, gdy muszę czytać i analizować coś, co w ogóle do mnie nie trafia.
I ojć, to widzę, że chyba tylko ja tak długo ciągnęłam z tym wyścigiem :)
Świat dorosłych narzuca wiele norm, do których należy się dostosować. Taki jest porządek rzeczy i nic na to nie poradzimy. Jednak, jeśli ktoś ma silną osobowość, potrafi zachować w sobie iskierkę fantazji, a nawet szaleństwa :)
UsuńAle w końcu bliżej Ci do chemii, prawda? Skoncentruj się na niej, a polski traktuj jak przyjemność. W ten sposób nie będziesz musiała z niczego rezygnować, jednocześnie ustalając priorytety.
Lepiej późno niż wcale :D
No właśnie, ktoś sobie kiedyś wymyślił te normy, a my musimy się do nich dostosować, by nie spotkać się z kompletnym odrzuceniem...
UsuńTak, to chemia jest mi bliższa, a polski to rzeczywiście forma rozrywki, aczkolwiek zawsze łatwo wszystko wchodziło mi do głowy i nie miałam z tym przedmiotem większych problemów. No, może poza gramatyką :p
Wiem, o czym mówisz. Często idę pod prąd i przez większość ludzi jestem uważana za lekką ekscentryczkę. Niestety - a może stety - nie umiem całkowicie zamknąć się w sztywnych ramach konwenansów, ale w końcu nie ja jedyna.
UsuńPo prostu zdolna z Ciebie bestia :D
Takie iście pod prąd wbrew pozorom czasami naprawdę wiele daje, chociaż, wiadomo, ma to i swoje skutki uboczne :)
UsuńWażne, aby robić coś dla siebie, wtedy nieistotna będzie nagroda. Ja biorę udział w wyścigach bo nęci mnie szansa na lepszy byt. Niechętnie bym zapierdzielałą w pracy za 6 zł na godzinę i to jeszcze w takiej, która mnie nie kręci ;).
OdpowiedzUsuńNo a to która mnie kręci wymaga wyrzeczeń i usilnych starań. Jednak nie oczekuję stypendiów, tylko grzecznie, cichutko kolekcjonuję papierki do CV ;)
O, a cóż to za praca, jeżeli można spytać? :)
UsuńWiesz, stawka 6 zł za godzine i mnie nie satysfakcjonuje i zdaję sobie sprawę, że kiedyś tam będę musiała z innymi podjąć rywalizację o jakieś miejsce w pracy, by nie skończyć na bruku, ale tym razem chcę podejść do tego rozważnie i, np. po przegranej (chociaż wierzę, że będzie jak najlepiej :)) nie nienawidzić konkurencji i siebie.
Nieważne, że tyle zajęło Ci czasu, aby zrozumieć, że brałaś udział (myślę, że całkiem nieświadomie) w wyścigu szczurów. W szkole tego typu rywalizację można bardzo łatwo zaobserwować, a jeszcze prościej stać się jej uczestnikiem. Mi nigdy nie zależało na tym, aby być pierwszą. Jak już coś robiłam to dla siebie. Zresztą dużo zależy też od naszego otoczenia, które potrafi wywierać na nas presję.
OdpowiedzUsuńFaktycznie, otoczenie w tym wszystkim odgrywa naprawdę dużą rolę, a ja jakoś nie miałam do niego szczęścia.
UsuńI fakt, mógłam w tych wyścigach brać udział nieświadomie, w końcu teraz nie dosc, że pamiętam to jak przez mgłę, to jeszcze nie mogę zrozumieć swojego postępowania :)
To wszystko wiąże się w pewien sposób z filozofią Hoobsa, który uważa, że człowiek w swej naturze jest zły i nieprzystosowany do życia z innymi ludźmi, bo chce ciągłej rywalizacji. To są realia XXI wieku, chociaż dla mnie tragiczne w swoim działaniu.
OdpowiedzUsuńO, cóż za pesymistyczny facet z tego Hoobsa, ale... Niestety, rzeczywiście takie są nasze realia i na mnie źle się one odbijają.
UsuńNie można być ze wszystkiego najlepszym - to nic nowego. Dążenie do wszystkiego, żeby zaimponować ludziom - wyścig szczurów. Powolna chęć bycia najlepszym w jakiejś dziedzinie- samodoskonalenie. Dziwne?
OdpowiedzUsuńDziwne jest to, jak ludzie nie pojmują tak prostych rzeczy...
UsuńNie można być ze wszystkiego alfą i omegą. Dobrze, że przystopowałaś z tym wyścigiem szczurów...
OdpowiedzUsuńTeż bardzo ciesze się z tego powodu ;)
UsuńDo bardzo mądrych wniosków doszłaś. U mnie teraz w klasie maturalnej, wyścig szczurów jest wprost niewyobrażalny. Wielu dawnych przyjaciół wykruszyło się z naszej paczki woląc zająć się błaganiem nauczycieli o lepsze stopnie. Ja za to, pragnąca iść na historię sztuki, ze spokojem poświęcam się sztuce, temu co kocham, oczywiście lekkim kosztem szkoły, za co jestem trochę pogardzana. No bo jak to, jak mogłaś malować obraz zamiast się uczyć? Na co Ci się to przyda? Otóż przyda mi się, bo chociaż może będę miała w przyszłości mniej kasy od nich, to przynajmniej będę szczęśliwa robiąc to, co zawsze kochałam. Takie trzeba mieć podejście.
OdpowiedzUsuńKlasa maturalna i błaganie nauczycieli o lepsze stopnie?! Nie, do jest przegięcie, dosłownie. Przecież każdy w tym wieku już naprawdę powinien poswięcić się obranemu przez siebie celowi, a nie taki... Pierdołom, że tak powiem ;)
Usuń