Tworzy różowiutkie bajeczki.
Słodkie, prawie mdłe, łapią mnie w swoje sidła.
Więc marzę...
Rzeczywistość – ona nie zna Nadziei.
„Co to za Pani?” – pyta się zdumiona.
Wszystko toczy się według planu jej szefa – Wszechświata.
Więc żyję –
niestety, przesłodzona nadzieją...
_____________________________________________
Myśl o sprawdzianie
z chemii wręcz mnie dobija, moje usta wymalowane są stekiem najróżniejszych
przekleństw.
Tak, znów popełniłam głupi błąd źle podstawiając do wzoru...
I wiecie, co jest
najgorsze? Nie, nie ocena (przyzwyczaiłam się już do tego, że od pierwszego
sprawdzianu brakuje mi jednego punktu do lepszej oceny) – to świadomość, że
wszyscy, którym tłumaczyłam tego typu zadania przed testem, napisali je
bezbłędnie. Znowu.
Wiem, powinnam cieszyć się ich szczęściem – i nawet się
cieszę, ale...
Cholera, to i tak boli!Moje, uzależniające, lekarstwo na smutki:
Ojej :D. Czyli masz ciężki przypadek oddawania wiedzy i umiejętność :). Ale spoko, z czasem to mija ;)
OdpowiedzUsuńTak, boję się tylko pomyśleć, co będzie, jak to nie minie do matury :(
UsuńMiinie :). Poćwicz pisanie sprawdzianów w domu :). I daj komuś potem do sprawdzenia. Niech nawet wystawi ci ocene :D. Myślę, że podołasz z kolejnymi sprawdzianami :)
UsuńMam taką nadzieję - może w drugiej klasie będzie lepiej mi szło?...
Usuńna pewno :)
UsuńTrzymam Cie za słowo ;)
UsuńUwierz, a będzie dobrze ;)
UsuńMoże to sprawa ładnej pogody i tego klimatu, ale WIERZĘ ;)
UsuńI bardzo dobrze. Zachowaj to uczucie w sercu, a na pewno ci się uda ;)
Usuń:)
UsuńZna ból ale co zrobić :/ jesteśmy tylko ludzmi
OdpowiedzUsuńNadzeje może słodzi, ale nakręca nas do walki i nie pozwala się poddać. Dzięki temu czasem zmienia się w rzeczywistość
To prawda, ale trzeba z umiarem stosować nadzieję w codziennym życiu, bo tryb życia wypełniony samymi złudzeniami też nie jest dobry.
UsuńNadzieja jest ok, Bo ona nam nie mówi że tak będzie, ale że może być. Więc nie możemy brać jej za pewniaka
UsuńWiadomo, ale czasami aż korci, by właśnie wziąć pewnie te nasze `wizje` ;)
UsuńMasz racje przez to potem możemy mieć pretensje tylko do siebie
UsuńOczywiście, marzenia mogą być, ale nie mogą one nas odciągać od życia.
UsuńMasz racje :)
UsuńZnowu ? :)
UsuńZazwyczaj mam to samo ale akurat nie z przedmiotami ścisłymi bo z tych zawsze byłam kiepska. A chemię zdałam na dwójkę co mam zamiar w semestrze trzecim nadrobić żeby to wszystko jakoś wyglądało na świadectwie.
OdpowiedzUsuńAle wiesz? Pozwoliłam spisać mojej koleżance z ławki cały egzamin pisemny z polskiego i jakimś dziwnym trafem ja dostałam dwójkę a ona trójkę. Nie jestem zła, ale nie wiem jak to możliwe. Skoro obie miałyśmy to samo. Pocieszam się faktem, że ocena z drugiego semestru nie idzie na świadectwo końcowe. :)
Też tak raz miałam, jeszcze w gimnazjum - dałam dziewczynie spisać test z matematyki i ona dostała piątkę, a ja czwórkę - oczywiście znów kwestia jednego punktu.
UsuńNajbardziej jestem rozżalona, bo chemia jest moją pasją, na ogół też jestem noga z przedmiotów ścisłych i może dlatego, gdy przerabiałam mole i te wszystkie prawa gazowe, gdzie trzeba być też dobrym po trochę z matematyki i fizyki, to dostawałam takie słabe oceny, ale stężenia procentowe akurat lubię, przygotowywałam się do tego sprawdzianu przez całą majówkę i... KLOPS :/
Mi nawet o to nie chodzi, wiem, że są ludzie którzy pomogą mi to i ja będę pomagać. Zawsze pozwalam ściągać od siebie albo jak mogę to podpowiadam jak tylko idzie.
UsuńTo Ty masz dobrze - w moim przypadku jest to jedynie `pomoc` jednostronna :(
UsuńU nas właśnie jest tak, że kto może to pomaga. Ja raczej z polskiego, oni raczej z matematyki. :)
UsuńTo ładna współpraca. U mnie to raczej rzadko, czasami siądę z osobą, która mi pomoże lub ja jej, ale zazwyczaj siedzę z koleżanką, która ogólnie jest trochę roztrzepana i ma lekkie problemy z nauką, ale za długo się znamy, bym ja opuściła tylko dlatego, że nie pisze sprawdzianów z matematyki na piątki.
UsuńMy jakoś sobie wszyscy pomagamy i właśnie to mi się podoba najbardziej.
UsuńFajnie masz :(
Usuńżycie bez nadziei byłoby wegetacją, więc żyj :)
OdpowiedzUsuńżyję, żyję i jakoś jeszcze trochę planuje tak przetrwać ;)
Usuńaby nie tylko trochę :)
UsuńTakie dłuższe `trochę` - naprawdę chcę jeszcze pobyć w tym wcieleniu, dopiero zaczęłam życie ;)
Usuńjak każdy z nas :)
UsuńPomijając ludzi ubóstwiających śmierć ;)
Usuńto już jest skrajność :P
UsuńWiem...
Usuńwszyscy mamy nadzieję, chociaż czasami ciężko nam się do tego przyznać.
OdpowiedzUsuńznam ten ból jeszcze z lo. zdarzało mi się tłumaczyć wszystkim, a potem okazywało się, że tylko ja popełniłam błąd.
A powinno być chyba na odwrót ;)
Usuńpowinno, powinno, takie głupie zrządzenia losu :-)
UsuńTylko muszę błagać, by mi los takiego świństwa za dwa lata na maturze nie zrobił ;)
Usuńracja, to już byłoby maksymalne chamstwo ze strony losu :p jeszcze dużo czasu przed Tobą, na razie się tym nie zamartwiaj :-)
UsuńOby oby:)
UsuńPociesz się, że ja całe gimnazjum mimo przygotowania i naprawdę sporej wiedzy miałam kiepskie oceny (z wyjątkiem polskiego i historii - moich najmocniejszych stron). Wszystkiemu winne były nerwy. Owa przypadłość minęła jak ręką odjął w pierwszej klasie liceum :) Twoja zmora też kiedyś zniknie, zobaczysz.
OdpowiedzUsuńNajgorsze jest to, że chemia jest moją pasją. Wiem, że oceny nie odzwierciedlają naszych zdolności, ale jednak w pewnym sensie motywują. Miło by było mieć w dzienniku piątki, a tak z każdą kolejną tróją coraz bardziej tracę radość z tego wszystkiego.
UsuńMiałam jeszcze gorzej. Polonistka stawiała dobre oceny (plus cztery najczęściej, ponieważ musiała. Zawsze mnie przy tym paskudnie tępiła, że warsztat może posiadam, ale piszę zbyt "sobie a muzom", a ona wymaga kanonu i zasad. Ile razy słyszałam, że do niczego nie dojdę, nie jestem w stanie zliczyć.
UsuńEfekt kazań tej pani był jednak odwrotny do zamierzonego - zaczęłam pisać do szuflady jeszcze więcej, powoli kształtując swój styl. Zostałam doceniona jako dziennikarka- amatorka dopiero w liceum. Tam też zaczęto inaczej oceniać moje wypracowania.
Wniosek: nawet porażki mobilizują, więc nie wolno się poddawać :)
Ja już mam w planach tak poważnie pokazać na co mnie stać. Ale czeka mnie przy tym dużo pracy. Chemia nie jest łatwym przedmiotem, chociaż bardzo ją lubię, często sprawia mi poważne kłopoty, zwłaszcza jak miesza się z matematyką i fizyką. Prawda jest taka, że nie jestem ani typowym ścisłowcem, ani humanistką, ciągle się błąkam, to trochę niezręczne już w takim wieku, kiedy niektórzy już wymagają ode mnie, bym określiła, kim chcę zostać w przyszłości, co robić itd.
UsuńPrzed Tobą rzeczywiście dużo pracy, ale wydaje mi się, że jesteś bardzo ambitna i wytrwała, więc dasz radę. Nie jest tak źle, bo mimo wszystko bliżej Ci do przedmiotów ścisłych. Znam natomiast osoby, które kompletnie nie wiedzą, w jakim iść kierunku. Głowa do góry :)
UsuńJa mam w tym problem, że odkąd pamiętam nie kieruję się głosem serca. Chociaż nie, źle to ujęłam - coś skłaniało moje serce do przyjmowanie `rad` ze środowiska zewnętrznego. W podstawówce usłyszałam, że nadawałabym się na prawo, więc do gimnazjum przyszłam z nastawieniem na ostrą naukę WOSu i historii. Nie szło mi. W drugiej klasie polubiłam chemię - opowiadałam o niej z taka fascynacją, że ktoś powiedział, że nadaję się na chemika. I buch, już nie raz myślałam nad tym, że do liceum nie poszłam, bo `musiałam`, bo `ktoś powiedział`, czy ta moja pasja, którą jest chemia nie jest taką wymuszoną pasją (coraz częściej o tym myślę, zwłaszcza, gdy w dzienniku pojawia się kolejna trója przy moim nazwisku).
UsuńPopełniasz podstawowy błąd, za bardzo sugerując się tym, co mówią inny. Nie każdy człowiek, który myśli logicznie i ma gadane, musi być prawnikiem. Rozumiesz, o czym mówię? Spróbuj odkryć, co gra w Twojej duszy, a wtedy powinno być łatwiej.
UsuńBoję się, że już jest za późno. Albo, że to, czego pragnę to zwykłe mrzonki. Zacznijmy od tego, że nie umiem tego określić. Chciałabym być szczęśliwa - ale czy tak się da w tym zmaterializowanym świecie - zwłaszcza, gdy opuszczę dom i będę musiała sama zacząć myśleć o tych wszystkich rachunkach, opłatach.
UsuńPodobno na odkrywanie talentu czy pasji nigdy nie jest za późno, a Ty jesteś przecież młoda :) Tak w ogóle: do której klasy liceum chodzisz? Moim zdaniem trzeba w tym wielkim bezlitosnym świecie stworzyć swój własny. Wtedy szansa na szczęście wzrasta.
UsuńNie wiem czemu, ale zawsze miałam wrażenie, że pasję człowiek zdobywa we wczesnych latach swojego życia, a potem ją tylko rozwija - tak jest w wypadku większości moich znajomych, nawet w przypadku mojego rodzeństwa. Często myślę, że jestem nijaka (nie, że się nad sobą jakoś użalam), gdy ktoś mnie pyta, co najbardziej lubię robić, co jest moim największym hobby, nie potrafię podać jednej konkretnej odpowiedzi
UsuńA chodzę do pierwszej klasy ogólniaka ;)
Bo tak jest w większości, ale ja staram się patrzeć na świat nieschematycznie, co wychodzi raczej na dobre. Może nie masz jednej wiodącej pasji, lecz za jesteś wszechstronna? To też może być zaleta albo atut :)
UsuńWszechstronna? Ciężko i to stwierdzić :]
Usuńto jak to się stało, że Ty zrobiłaś błąd, a Ci którym to tłumaczyłaś nie ?
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że za bardzo mi na tym zależało, poza tym, czasu było mało i nie zorientowałam się, że do wzoru zamiast 750 podstawiłam 191
Usuńmożesz to poprawić ?
UsuńNie, moja szanowna nauczycielka nie robi poprawek, ewentualnie, jak się ocena waha na koniec to, jak się ją ładnie poprosi, daje coś do zrealizowania.
Usuńto nie dobrze.. tak Ci na tym zależało.
UsuńNo tak, ale nie nawrzeszczę na nią, za grzeczna jestem. Czasami brakuje mi tego l u z u z gimnazjum ;)
Usuńzawsze taka grzeczna jesteś ? :p
UsuńPowoli pokazuje pazurki, ale do agresywnego kociaka mi jeszcze daleko ;)
Usuńagresywny kociak, jak to fajnie zabrzmiało :)
UsuńTak, wiem^^
Usuńzłośliwość losu.
OdpowiedzUsuńTylko kiedy to się wreszcie skończy? :(
Usuńnie znam odpowiedzi na to pytanie :(
UsuńJa też nie, niestety, a przydałoby mi się poznać tą odpowiedź jak najszybciej.
Usuńżycie usłane jest mnóstwem niewiadomych
UsuńKtórych mogłoby być, tak o połowę, mniej ;)
Usuńa i owszem, nie obraziłabym się, gdyby ich liczba troszeczkę zmalała :)
UsuńJak byśmy mogły się wtedy obrażać ;)
Usuńnie mogły :)
UsuńNo;]
UsuńNadzieja jest najgorsza :/
OdpowiedzUsuńBo kusi?
UsuńCo kusi? Nic nie kusi... Jest głupia.
UsuńW sumie sama do niej aż tak negatywnego nastawienie nie mam. Tylko czasami mnie denerwuje.
UsuńJa nie potrzebuję nadzieji, która okazuje się we wszystkich momentach fałszywa. Wystarczy racjonalne myślenie.
UsuńWidzę, że twardo stąpasz po ziemi.
UsuńPo co żyć w jakimś idiotycznym świecie, którego nigdy nie będzie? Niestety zbyt duży bagaż życiowy jak na swój wiek.
UsuńTeż prawda...
UsuńWiesz warto mieć nadzieję, bo zawsze czeka się na te lepsze jutro, które jest wolne jakichkolwiek błędów ;)
OdpowiedzUsuńOj ja Cię doskonale rozumiem, ja tak zawsze mam z matematyką i fizyką. Zawsze brakuje mi pół punkta lub 1 punkta do wyższej oceny.
Wniosek, że przedmioty ścisłe kochają płatać nam figle ;)
UsuńTak, to prawda, że Jutro jest czyste i nieskalane żadnym błędem, ale w tym przypadku po prostu w to wierzę i Nadzieja mi w tym nie pomaga ;)
nadzieja jest lepsza niż rzeczywistość, szkoda tylko że czasami oszukuje. a przez złudzenia cierpi się bardziej niż przez prawdę.
OdpowiedzUsuńCzasami wydaje mi się, że właśnie Rzeczywistość czuje tą przewagę Nadziei i atakuje, by jakoś wzmocnić swoją pozycję - a ten atak tylko sprawia nam potworny ból.
UsuńAleż rzeczywistość zna nadzieję. Czasem widzę je razem ;)
OdpowiedzUsuńTak sądzisz? Ja myślę, że, chociaż obie biorą czynny udział w naszym życiu, to jednak nawzajem siebie nie znają lub starają się nie znać ;)
UsuńZnają się, chociażby z widzenia. ;)
UsuńCoś takiego, to, akurat, mogę potwierdzić. ;)
UsuńA w Twoim sercu zamieszkają razem? :)
UsuńChciałabym, by były wobec siebie równe, ale one chyba się nie lubią, a kłótni w swoim sercu mieć nie chcę.
UsuńWięc kto tam jest?
UsuńDobre pytanie ;)
UsuńHah, tak jest zawsze - jak coś komuś długo tłumaczysz, to w końcu sama zaczynasz się w tym mylić.
OdpowiedzUsuńA potem patrzą się na ciebie jak na debila, a samo spojrzenie zadaje pytanie "Jak to możliwe, że dostała taką ocenę?!".
UsuńNo cóż... tak to już jest.
UsuńŻe też nie potrafię się z tym do końca pogodzić.
UsuńRób ściągi :)
UsuńHaha, na ściągi to ja sobie mogę pozwolić na historii, PO, WOSie, geografii, ale nie na przedmiotach, z których zamierzam zdawać maturę ;)
UsuńOj tam ;D
UsuńOj tam, oj tam ;)
UsuńNie, nie powinnaś się cieszyć ;p
OdpowiedzUsuńAle złorzeczyć im, ot tak, też nie potrafię.
UsuńNo, złorzeczyć też nie, ale możesz być zła przez chwilę ;)
UsuńOj, ta chwilka troszeczkę się przeciąga - chyba całą parę to wypuszczę dopiero w trakcie wakacji ;)
UsuńNadzieja... Jest bardzo potrzebna, dzięki niej żyjemy i jakoś się trzymamy. Chociaż czasem może wydawać się, że ona poszła się "jebać", to jej iskierka gdzieś tam jeszcze jest.
OdpowiedzUsuńOch, znam Twój ból doskonale. Wszystko przez głupie błędy robione w pośpiechu, ale to właśnie one najbardziej wkurzają.
Te błędy kiedyś mnie dobiją - rozumiem, zrobić coś takiego na historii, geografii, ale non stop na chemii, z której planuje zdawać rozszerzoną maturę: nic tylko płakać.
UsuńA bez nadziei, mimo wszystko, i życia by nie było.
Znam to, znam. Tyle, że ja mam podobnie z angielskim. Rzadko zdarzają się mi błędy, ale jeśli już to wychodzą z głupoty i pośpiechu. Musisz się skoncentrować na tym jednym zadaniu i się nie spieszyć, może wtedy te błędy przestaną się pojawiać.
UsuńDokładnie.
Najgorsza jest ta myśl, że nie zdążę, że zaraz czas się skończy (niestety, ale do mistrzyni w szybkim pisaniu DUŻO mi brakuje)...
UsuńMusisz wyćwiczyć szybkie pisanie. Nawet gryzmołami, ale musisz. Bez tego ani rusz. Sama wiem po moich znajomych z klasy. Ja na szczęście jestem błyskawicą jeśli chodzi o pisanie. :D
UsuńZazdroszczę. ;)
UsuńPrzypadek, zdarza się. Ja też mam często tak, że komuś tłumaczę, ten ktoś załapuje, a ja potem sama popełniam jakiś durny błąd i leżę. Zdarza się najlepszym :)
OdpowiedzUsuńA nadzieja... jest dobra. Dodaje nam siły do działania.
Mi to się ostatnio dosyć często zdarza - nie wiem czemu, chyba przestane tłumaczyć ;P
UsuńE tam, nie można bez przerwy cieszyć się czyimś szczęściem. To znaczy, można, ale po co? Każdy człowiek ma swoje problemy i niech na nich się najpierw skupi.
OdpowiedzUsuńAle nie będę ich pięściami obrzucać ;)
UsuńTeż zawsze jak komuś coś tłumaczyłam, on pisał bezbłędnie, ja nie umiałam.
OdpowiedzUsuńJak myślisz, czym było to spowodowane?
UsuńZbyt wiele razy powielanym schematem.
UsuńCzyli nic nowego .
UsuńNadzieja zawsze umiera ostatnia..
OdpowiedzUsuńKiedyś miałam ochotę krzyknąć i walnąć w ławkę. Pisałam sprawdzian, który miał zadecydować o tym czy dostanę 4 czy 5 na koniec roku (warto dodać, że przez cały rok dostałam tylko jedno 4 lecz historyczka jest ,,trochę" dziwna kobietą). Brakło mi pół punkta do 5!
Takie sytuacje wyprowadzają wręcz z równowagi. A ponoć nauczyciele też są ludźmi - jak widać nie wszyscy.
UsuńNie przejmuj się, ja zawsze robię błędy na zasadzie: źle przeczytałam zadanie... to dopiero boli.
OdpowiedzUsuńTen ból też znam - najbardziej zabolało to, jak zrobiłam coś takiego na egzaminie gimnazjalnym ;)
UsuńNie no, rzeczywistość zna nadzieję, tylko ludzie są pesymistami.
OdpowiedzUsuńTeż tak miałam zawsze w szkole, że do czwórki czy piątki brakowało mi, uwaga: pół punkcika.
To pół punkcika to już jest przesada, ale spoko, mój fizyk nie da Ci piątki jeżeli brakuje Ci do niej nawet 0,1 punktu.
UsuńNo, taka to w tej szkole sprawiedliwość. Jak się nie było dzieckiem z rodziny nauczycielskiej, to nawet błaganie na kolanach nic by nie dało.
UsuńMam to na szczęście za sobą.
Ja jeszcze się trochę pomeczę ;]
UsuńNie mogę tam komentarza dodać :D
OdpowiedzUsuńJa bym była baaardzo zirytowana...
Mi też coś, przed chwilą nie zezwalało na dodanie komentarza - czyżby Blogspot ruszał w ślady Onetu?
UsuńJa w sumie jestem, ale kolejne sprawdziany nie pozwalają mi na dłuższą irytację - raczej dostarczają nieprzyjemnych wizji.
Zdarzają się wpadki i tu... ;) szukamy kolejnego portalu? :D
UsuńI całe szczęście, może przez kolejny sprawdzian, ten pójdzie w niepamięć :)
Wątpię, czy przetrwałabym kolejną przeprowadzkę ;)
UsuńO tak - w poniedziałek mam aż dwa - z hydrosfery i ten przekładany przez moja klasę z termodynamiki, na pewno chemia pójdzie w niepamięć ;P
W natłoku sprawdzianów szybko zanikają porażki... ;) zresztą, to już przeszłość.
Usuń;]
UsuńOceny nie świadczą o naszej wiedzy, ale fakt to boli, kiedy naprawdę wszystko umiesz, a popełniasz głupi błąd i dostaniesz niżą ocenę. Wiele razy tak miałam. To takie jakby rozczarowanie samej siebie ujęte jednocześnie w złość i żal. Wierzę, że następny sprawdzian napiszesz bezbłędnie. ;*
OdpowiedzUsuńChcialabym...
Usuńnadzieja często jedynym ratunkiem
OdpowiedzUsuńi chociaż jest niekiedy złudna i podła, to jednak jest potrzebna
wiara jest jak tlen
Ale tylko w pewnych ilościach.
Usuńja najbardziej nie znoszę sytuacji, kiedy się o coś bardzo staramy, a Ci, którzy nie robili praktycznie nic, mają lepsze efekty.
OdpowiedzUsuńTo, to już w ogóle działa na nerwy ...
UsuńNie przejmuj się. Uwierz w swoje siły, a następnym razem będzie dobrze.
OdpowiedzUsuńWiem, że. nie powinnam się przejmować. staram się, aczkolwiek ciężko jest się pogodzić z porażką...
UsuńNadzieja, zdradliwa bestia...
OdpowiedzUsuńCzasami nawet niezwykle dwulicowa ;]
Usuń