Wiesz, boję się Przyszłości.
Pukam w tarczę zegara.
Złote wskazówki niemiłosiernie przesuwają się naprzód. Co sekundę. Minutę. Godzinę. Dobę...
Może by tak zwolnić, co?! Komu tak się spieszy? Kto tak ciągle gna? Ja nie chcę dorastać! Chcę znowu być uśmiechniętym szczerbulcem! Przedrzeźniać Kaczora Donalda, tańczyć sambę w małym baseniku, „brać ślub” w przedszkolu! Odzyskać swój pomarańczowy rower...
Pukam w tarczę zegara...
- Halo! Czy tu Dziadek Czas? Czy mógłby Pan troszeczkę zmniejszyć obroty?!
Bo ja nie chcę iść naprzód. Boję się! Strach zawładnął moim sercem. Czym jest Przyszłość? Czy ma wielkie zęby? Szpony zamiast palców? Język węża? Boję się... Ja chcę misia! O przepraszam – misia też mi zabrałeś, wredny Czasie!
- Żaba, to będziesz w Karpaczu szła na tą Śnieżkę, czy nie?
- Jasne, że będę. Druga okazja może się przecież nie przytrafić, prawda?
- W takim razie niech mocz będzie z Tobą!
Nie ma to jak „inteligentny” dialog z Pawłem na poprawę nastroju. Bóg zapłać ci Czubku za twoją niewyparzoną gębę!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz