Mam dla kogo żyć.


 Po przejechaniu dobrych 5 – ciu kilometrów i wjechaniu na dosyć stromą górkę, zmachana zeskoczyłam z roweru i wprost rzuciłam się na zielona murawę. Pełną piersią wdychałam zapach skoszonej trawy, mając gdzieś fakt, że jej pyłki zaraz doprowadzą do „eksplozji” w moim nosie. Wiecie, lubię trawę. Kocham każde jej źdźbło...
Tyle wydarzyło się w ciągu ostatnich dni, tygodni. Zwłaszcza ostatnie dwa tygodnie były dla mnie prawdziwą męczarnią. Choroba, szkoła, problemy rodzinne, samotność – każda sprawa chce mieć pierwsze miejsce w mojej głowie, skutkiem czego mamy popieprzony wyścig szczurów. Tylko jak ja temu sprostam? Każdy problem na swój sposób najgorszy. Na swój sposób najbardziej uprzykrzający mi życie...
Nagle przed oczami stanął mi obraz mojej Mamy. Mojej kochanej Mamy, która być może cierpi bardziej niż ja. Może ją nieświadomie ranię?
Stanęli mi przed oczami osoby z mojego najbliższego otoczenia. Wariaci... Niezwykle wrażliwi i bardzo opiekuńczy Wariaci. Moi Wariaci...
Ukazała mi się twarz Kamili – Ona odeszła... Ale może Jej dusza ciągle krąży wokół mnie?
Tak, mam dla kogo żyć. Mam kogo kochać. Mam pewność, że jestem kochana...
-Apsik!!! – Ha! No tak, zaczęło się...

No i mam Was! Kochane moje Promyki... Wiem, odchodząc zachowałam się jak świnia. Ale wróciłam! Dla Was...

P.S. Macie może chusteczki higieniczne?

1 komentarz:

  1. Wysyłam => (leci chusteczka higieniczna). Ja również bardzo lubię trawę, mimo tego, że żyje w niej dużo różnych robaczków. A problemy... Zawsze były i będą. Pozbędziesz się jednych, a wrócą następne. Ale na szczęście - radosne sprawy również się pojawiają, chociażby ta trawa :-)

    OdpowiedzUsuń