Moje blogowe sekrety

 W związku z tym, że zostałam niedawno klepnięta przez Królika, postanowiłam urozmaicić sobie dzisiejszy, jakże zimny, wilgotny i ponury dzień niniejszym oto łańcuszkiem. Zaczynamy ;)



Zasady:
1. Zamieść banner w poście (odhaczone).
2. Napisz, kto Cię otagował i zamieść zasady (odhaczone).
3. Odpowiedz na wszystkie pytania.
4. Zaproś do zabawy 5 innych blogerek (jejku, naprawdę muszę?...).

1. Ile czasu prowadzisz bloga i jak często publikujesz posty?
 Dokładna data założenia mojego pierwszego bloga to 11 listopada 2008 rok. Czyli niedługo stukną mi cztery latka. Ciekawostka dla tych, którzy jeszcze nie wiedzą – miałam wiele adresów, różnie byłam do nich przywiązana, ale to właśnie zagubiona-nuta była tym pierwszym i jestem niezwykle szczęśliwa, że mogłam do niego wrócić.
 Zazwyczaj posty publikuję co tydzień, ale jak od większości reguł i regułek – tutaj też występują wyjątki.

2. Ile razy dziennie zaglądasz na bloga i czy robisz to w pierwszej kolejności?
 Może zacznę od drugiej części pytania, gdzie bez większego zawahania mogę odpowiedzieć: TAK. Zdecydowanie blog wyprzedził w tym wypadku pocztę, Facebooka czy nawet serwis YouTube.
 Co do pierwszej części... Cóż, specjalnego kajeciku nie prowadzę, by móc w nim odnotowywać ile razy odwiedziłam w ciągu dnia swojego bloga, więc odpowiem ogólnie, że zaglądam tutaj dosyć często.

3. Czy Twoja rodzina i znajomi wiedzą o tym, że prowadzisz bloga?
 Hm... Moja Muti z pewnością wie, że czytanie blogów jest jednym z moich ulubionych zajęć, ale czy ma pojęcie akurat o tym... Z informatyki jest bardzo dobra, więc może jakoś mnie wyśledziła (jeżeli tak, to pozdrawiam Cię, Mamusiu!), ale ufam Jej i myślę, że się tutaj jednak nie błąka.
 Poza tym, adres bloga zna trójka moich najlepszych przyjaciół mieszkających obecnie za granicą.

4. Posty jakiego typu interesują Cię najbardziej u innych blogerek?
 Głównie to pamiętniki z jakimiś refleksjami, przemyśleniami, ale nie pogardzę dobrym opowiadaniem (obojętnie czy będzie to ff, fanatyka czy coś obyczajowego).

5. Czy zazdrościsz innym blogerkom?
 Przyznam się szczerze, że nie do końca zrozumiałam sens tego pytania – niby czego mam innym zazdrościć?
No, chyba że chodzi o nadzwyczajne umiejętności ubierania myśli w słowa – wtedy mogę przytakująco pokiwać swoją kędzierzawą główką.

6. Czy zdarzyło Ci się kupić kosmetyk tylko po to, by móc go zrecenzować?
 Ha, ale mam okazję do popisania się oryginalnością! Uwaga, uwaga: NIE (wybacz, Marto, jednak nie udało mi się Cię zaskoczyć).

7. Czy pod wpływem blogów urodowych kupujesz więcej kosmetyków, a co za tym idzie, wydajesz więcej pieniędzy?
 Ech, gdybym jeszcze czytywała blogi urodowe... Po raz drugi: NIE.

8. Co blogowanie zmieniło w Twoim życiu?
 Przede wszystkim sprawiło, ze pokochałam pisanie i zaczęłam w pewnym stopniu doskonalić się w tej sztuce. Także urozmaiciło mi się życie towarzyskie, poznałam wielu niesamowitych ludzi, z niektórymi osobami nadal jestem w kontakcie, chociaż nie prowadzą już one blogów. 
 Otworzyłam się również na świat, poznałam sposoby widzenia tego samego zjawiska czy tej samej sytuacji z wielu różnych perspektyw. 
 Nie mogę też zapomnieć o tym, że, między innymi, blogowanie pomogło mi wyjść z depresji po śmierci Taty i K., za co dziękuję wszystkim, którzy byli ze mną w tych trudnych chwilach. To naprawdę... Nie do opisania, nawet terapie u psychologa przy tym wszystkim to jedno wielkie dno.

9.  Skąd czerpiesz pomysły na nowe posty?
 Ze wszystkiego, co mnie otacza.

10. Czy miałaś kiedyś kryzys w prowadzeniu bloga tak, że chciałaś go usunąć?
 Raz usunęłam bloga, ale miało to znacznie poważniejszy powód niż zwykły kryzys.
Jeszcze w sprawie kryzysu, nie raz, nie dwa mnie nawiedzał, ale wtedy po prostu robiłam sobie dłuższą lub krótszą przerwę. Chyba lepsze to, niż przebywanie tutaj na siłę, pisanie postów od niechcenia i lakoniczne odpowiadanie na komentarze bez wkładania w to jakiegokolwiek uczucia, prawda?

 Nie typuję nikogo. Wybaczcie, ale mam tak potwornego lenia, w dodatku bieganie 5 minut po trybunach na początku i pod koniec lekcji wychowania fizycznego robi swoje.
 Oczywiście, zapraszam wszystkich chętnych do zabawy i podzielenia się z czytelnikami własnym zdaniem na temat powyższych dziesięciu pytań.


75 komentarzy:

  1. Niech mnie ktoś zaskoczy i powie, że kupuje kosmetyki wyłącznie polecane przez blogi urodowe... :D

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja też jestem ciekawa tej kwestii z kosmetykami. Padłabym gdyby moja mama przeczytała mojego bloga :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kto nie jest ^^ z chęcią przeczytałabym jakąś twierdząca odpowiedź na to pytanie :)
      Moja mama kilka razy czytała wcześniejsze posty. Tak jak powiedziałam, jest bardzo dobra z informatyki. Raz przeczytała notkę o przekleństwach. Pisałam ją w wieku 13 lat i opowiadałam jak to zaczęłam przeklinać - oczywiście w szkole, w domu grzeczna dziewczynka byłam. Nawet komentarz pod notką zostawiła ;)

      Usuń
    2. Ja sobie całkiem nie wyobrażam jakby mama miała przeczytać którąś z moich notek :D A co do przeklinania to i przy mamie mi się zdarza.

      Usuń
    3. Mnie czasami też się zdarza, ale teraz już jakoś nie przeklinam dużo, samo przeszło :)
      No może wyjątkiem są kłótnie z moją siostrą, wtedy obie po sobie jedziemy.
      Ja mam nadzieję, że moja Rodzicielka już tutaj niczego nie czyta, ogólnie nie ma pojęcia o tym blogu :)

      Usuń
    4. Ja muszę się przyznać, że przeklinam to akurat dużo, dużo :D

      Usuń
    5. Może istnieje na to jakiś odwyk? :p

      Usuń
  3. A ja Was zaskoczę - zdarza mi się czytać blogi urodowe ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O proszę, to masz oklaski na stojąco :)

      Usuń
    2. Tak myślę, czy zdarzyło mi się coś kupić po przeczytaniu recenzji... Chyba nie, ale wciąż się czaję na jeden kosmetyk ;D

      Usuń
    3. Akurat kosmetyki to ja podkradam swojej Mamie, więc póki co nie troszeczkę się o jakieś nowe nabytki :)

      Usuń
    4. U mnie jest raczej odwrotnie ;)

      Usuń
    5. No cóż tak to jest przy podobnych gustach ;)

      Usuń
    6. Gdybym ja pożyczyła puder od mojej rodzicielki... wyszłabym marchewkowa ;D
      Ale dogadujemy się w kwestii cieni do powiek. ;)

      Usuń
    7. Akurat ja i moja Rodzicielka nie używamy ani pudrów, ani fluidów. Ona nie potrzebuje, a ja po prostu nie potrafię się tymi dziadostwami posługiwać, poza tym jak już Ci pisałam, lubię swoją twarz i nawet pryszcz, dwa pryszcze, trzy tego nie zmienią :)
      Ale właśnie jeżeli chodzi o cienie to bardzo dobrze się dogadujemy, lubimy te same kolory. Ja ogólnie to maluję się samymi cieniami, nawet kreski nimi robię, za kredkami lub tym bardziej eyelinerami nie przepadam :)

      Usuń
    8. Nie mam pryszczy, nigdy ich nie miałam. A mimo to nie zrezygnowałabym z kosmetyków, dużo lepiej czuję się w makijażu niż bez niego.
      Eyelinera też nie lubię, jest dla mnie stanowczo za ciemny. ;)

      Usuń
    9. Za niestety, borykam się z tzw. strefą T, ogólnie mam cerę mieszaną.
      Ja też zawsze lepiej czuję się z pomalowanymi oczami i ustami. taka dodatkowa dawka pewności siebie ;)
      Ja z eyelinera zrezygnowałam głównie z tego powodu, że, nie potrafiąc go używać, wpakowałam go sobie prosto do oka :)

      Usuń
    10. Do ust nie przywiązuję jakiejś szczególnie wielkiej wagi. Nie znoszę na przykład błyszczyków, są takie... klejące się i obrzydliwe. ;D
      Nie znam osoby, która próbując się nauczyć malowania eyelinerem nie wpakowała go sobie nigdy do oka ;)

      Usuń
    11. O, a ja kocham blyszczyki :)

      Usuń
  4. Czytałam już odpowiedzi wielu osób, a Twoje są zdecydowanie najbardziej osobiste. Masz w sobie ogromną wrażliwość, wiesz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, starałam się mimo wszystko, by moje odpowiedzi były... Naturalne :)
      Co do wrażliwości, akurat tej cechy jestem świadoma - zarówno jej wad jak i zalet.

      Usuń
    2. I wyszło Ci to bardzo dobrze :)
      Mam nadzieję, że mimo słabszych stron taka zostaniesz, bo wrażliwych ludzi teraz naprawdę ze świecą szukać.

      Usuń
    3. Ale wrażliwość też może utrudniać życie.

      Usuń
    4. Nie musisz mi o tym przypominać... lata doświadczeń.

      Usuń
    5. Może kiedyś los nam to wynagrodzi...

      Usuń
  5. Nikt nie czyta blogów o urodzie i nie kupuje tych kosmetyków? ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego co mi się Alien pochwaliła, to ona czytuje tego typu blogi.
      My tylko takie zacofane jesteśmy :p

      Usuń
    2. Nie podejrzewałabym jej o to :P Chociaż...może szuka tam nowych lakierów :D
      Ja zaglądam na bloga Kasi Tusk, ale tam rzadko jest coś o kosmetykach :P

      Usuń
    3. To nas obie zaskoczyła ;) Lakiery, powiadasz?^^
      Ja na modowe blogi też nie zaglądam. Jakoś mnie to wszystko nie pociąga, wolę jak już coś to tradycyjne katalogi :)

      Usuń
    4. Pisała o nich w poprzedniej notce ;)
      Ja sprawdzam co w trawie piszczy, ale w ogóle to na mnie nie pływa, bo kupuję rzeczy wg własnego uznania i gustu :)

      Usuń
    5. No tak, ja i moja “długotrwała“ pamięć :)
      Ja szczerze to nienawidzę zakupów i po nowe rzeczy wybieram się zazwyczaj wtedy, gdy to konieczne ;)

      Usuń
    6. Ja lubię, ale dawno nie miałam okazji, by coś kupić :/

      Usuń
    7. W takim razie niedługo napewno jakaś się znajdzie :)

      Usuń
  6. Ech, takie niekobiece jesteśmy z tymi kosmetykami :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? Ktoś jeszcze pomyśli, że jakaś plaga blogowych chłopczyc tu panuje :)

      Usuń
    2. Mi już raz niedaleko do nich było, wiec why not :p

      Usuń
  7. te trzy pytania 5,6,7 naprawde tutaj nie maja sensu nie wiem kto ich dal

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja zapomniałam napisać kto mnie klepnął XD. Te pytania z kosmetykami są jak wyrwane z kontekstu, co nie?
    Taki blog daje wiele. Mnie kiedyś też wyciągał z mojej otchłani do czasu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, nie spełniłaśjednego warunku, nieładnie, nieładnie :)
      Ja myślę, że komuś się nieźle nudziło, że wymyślił tego typu pytania :)
      Blog to takie wirtualne lekarstwo na wszelkie smutki :)

      Usuń
    2. Chyba ta osoba mi wybaczy to przewinienie :)
      Dla mnie cały internet jest lekarstwem na smutki :)

      Usuń
  9. I się w końcu doczekałam tego łańcuszka i u Ciebie :) Kurczę! Wszyscy pamiętają DOKŁADNĄ datę założenia swojego bloga, a u mnie to jest jedna wielka czarna dziura i pamiętam tylko tyle, że wtedy miałam 15 lat i założyłam na Onecie taki niebieski blog (z tymi niebiesko-czerwonymi serduszkami), na którym podpisywałam się jako Ginny i tyle. "Fanatyka"? Pierwszy raz widzę na oczy taki gatunek ;) Haha ;D I jednak stanęło na moim! ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja data jest akurat bardzo łatwa do zapamiętania, raczej 11.11 szybko się kojarzy :)
      Ja podpisywałam się normalnie, imieniem, chyba tylko potem miałam nick Nierozpoznana, później usunęłam bloga, wróciłam i podpisywałam się imieniem, potem byłam zmuszona zmienić adres i nick i do momentu przenosin na blogspot byłam Leukonoe ;)
      Szczerze też nie spotykałam się z takim gatunkiem, ale jak zaczęłm czytać niektóre opowiadania, to raz czy dwa się na takie natknełam i bardzo mi się to spodobało; pewnie też chodzi o jakieś poglądy życiowe w opowiadaniu itd. :)

      Usuń
    2. Kojarzy się łatwo, ale u mnie bardziej był taki problem, że nie zwracałam uwagi na datę. Co jak co, ale do tego mam całkiem dobrą pamięć, więc gdybym ją znała, to bym zapamiętała.

      To sporo tego było :) Ja głównie pamiętam to, że podpisywałam się na początku jako Ginny, a później jako Bu. Ach! I jeszcze było Martini i M. ;D

      W ogóle mało blogowych opowiadań czytam.

      Usuń
    3. To zazdroszczę pamięci do dat :)
      Dobra liczba nicków nie jest zła ^^

      Usuń
  10. Najpierw wypowiem się, co do pytań, które się niezbyt ze sobą łączą i zastanawia mnie, kto je wymyślił. Lepiej było dać ich mniej, a bardziej pokrewne, no ale, moje narzekanie nic nie da ;)

    Co do mojego zaglądania na bloga, to kiedyś faktycznie zaglądałam na niego non stop, kiedy tylko siedziałam przy komputerze, ale teraz czasem mam takie dni, kiedy po prostu nie chce mi się tu spędzać czasu. I dokładnej daty założenia mojego pierwszego bloga też nie pamiętam oO"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapewne była to bardzo znudzona osoba :)

      Ja ostatnio miałam parę dni przerwy, czasami potrzebuję takiego wolnego :)

      Usuń
  11. :) moja mama nawet nie ma pojęcia jak włączyć komputer, ale cóż ... zdarza się. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. To widzę, że niedługo będzie okazja do świętowania, skoro Twój blog ma już 4 latka ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, no dokładnie - patrioci będą w tym dniu śpiewać na baczność “Mazurka Dąbrowskiego“, a Prosta będzie też śpiewać, tyle że “Sto lat“własnemu blogowi :)

      Usuń
    2. A będzie tort i świeczki na nim? ;)

      Usuń
    3. Z tymi swieczkami to bym się wahała, bo jeszcze coś niechcący podpalę ;p

      Usuń
    4. To będą tylko 4 świeczki więc najwyżej firanki się zjarają ;p a co by było gdybyś świętowała 50 urodziny bloga? :>

      Usuń
    5. Od razu pewnie pół kamienicy by spłonęło ;p

      Usuń
  13. Podoba mi się odpowiedź odnośnie "blogowej zazdrości"

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja na swojego bloga zaglądam często, ale to tak na równie z pocztą i FB. Takie moje trzy standardowe strony, na które wchodzę :)

    OdpowiedzUsuń
  15. "Kiedyś kupię nóż i powyrzynam wszystkich wkoło..." :D

    OdpowiedzUsuń
  16. U mnie bywają takie okresy, kiedy na bloga wchodzę ciągle, co rusz, a innym razem w ogóle przez dwa tygodnie na przykład. Cztery lata, kurde. Kupa czasu. Tyleeee napisanych postów. Czytasz czasem te starsze wpisy?

    OdpowiedzUsuń