Ogrodnik, u którego kupowałam dzisiaj brzoskwinie, stwierdził, że mam ładne oczy.
Komplement ten dosyć... Poprawił mi humor. O tak, bo w ostatnim czasie rzucam piorunami we własne lustrzane odbicie.
Nie wiem czy ten starszy pan każdej swojej klientce rzuca tego typu miłe słówka, ale jakoś dodały mi one troszeczkę różu do życia.
Na dodatek, na piękne oczy, otrzymałam kiść ulubionych winogron gratis.
Ogólnie, wakacje dużymi krokami dobiegają końca. Nie czuję tego jeszcze, ale powoli oswajam się z tą myślą, by 3 września nie otrzymać siarczystego policzka od rzeczywistości.
Chcę wykorzystać te ostatnie dni na pisanie. Znów zgłębiłam się w świat potterowski odrywając się tym od własnej, życiowej sielanki, wróciłam do tworzenia własnego opowiadania.
Także na chemię trochę czasu poświęcę, nie będę przeginać, bo to, jednak wakacje, może za rok, gdy będę coraz bliżej matury, zacznę świrować, kupować kolejne repetytoria, chociaż... Jaki jest, właściwie sens w tym całym szale? Mam wrażenie, że w tym stanie człowiek robi dwa, nawet trzy razy mniej niż ze spokojnym nastawieniem do sprawy.
Na obecną chwilę odrzucam myśli od szkoły, cieszę się słodką swobodą i minimalną liczbą ludzi w moim życiu.
Oraz nastawiam się psychicznie na te "cudowne opowiastki" o tym kto ile piw nie wypił w tegoroczne wakacje i ile razy nie topił się w jeziorze po wypiciu na słońcu hektolitrów wina z Biedronki.
O tak, Prosta „naprawdę kocha” takie gadki i chyba zacznie sobie je zapisywać w specjalnym zeszycie...
Spisz je wszystkie, a potem wydaj książkę "O moich przyjaciołach przygłupach!" :D Oczywiście, bez obrazy:)
OdpowiedzUsuńTak! Takie komplementy zdecydowanie poprawiają humor! Ludzie powinni być częściej dla siebie tacy mili, a świat byłby piękniejszy.
A matura... Matura to bzdura :P
Na pewno sobie poradzisz :)
Hm... Tytuł bardzo mi się podoba, a jako, że to tylko moi znajomi, to raczej powinni czuć się zaszczyceni, że nazwałam ich przyjaciółmi :p
UsuńOj, gdyby wszyscy byli dla siebie mili... Niemożliwie to brzmi, ale wciąż pięknie :)
Na razie o niej nie myślę, góra o pierwszej próbnej, która w maju będę pisać, oczywiście, jeżeli przeżyje koniec świata ;p
No tak! Ja chyba w grudniu wybieram się na jakąś popijawę z tej okazji, to faktycznie możesz nie dożyć :d
UsuńAle kto by się tym przejmował. Gdzie tam maj, maj niedawno minął;p
O tak, na pewno by się ucieszyli z takiego tytułu, zwłaszcza z ostatniej części:D
Popijawa z okazji końca świata? ;)
UsuńAle czas tak szybko płynie... no, ale na razie cieszmy się sierpniem ^^
Oj tam, powiem, że to tak pieszczotliwie :p
No na fb, ktoś kiedyś mnie zaprosił:D
UsuńTak, ładnie, ładnie. Bądźmy dla siebie mili :D
Och, ciekawa akcja, mnie zaproszono jedynie na wakacyjne picie :)
UsuńAż wszyscy z tej miłości stracimy się w drugą skrajność - do nienawiści :p
Etam od razu miłość, miłość masz rację jest zgubna :P
UsuńWidzisz, a ja nie dostałam znów zaproszenia na wakacyjne picie, co za szkoda :(
;))
Ej, ja szukam miłości. Albo raczej na nią czekam póki co, ponoć to ona sama znajduje :)
UsuńObie okazje są dobre do świętowania :)
Pewnie każdy szuka, ale nie każdy o tym wie :P
UsuńAle prawda jest taka, że miłość jest zgubna :D:D
Haha, przepraszam, jestem w bojowym nastroju.
Widać, kochana ;)
UsuńW sumie słyszałam też, że prawdziwej miłości nie ma, no, ale wiadomo, sama musze najpierw czegokolwiek doświadczyć ;)
o to też mogłam kiedyś powiedzieć ;D
Usuńale każdy ma swoje poglądy i je weryfikuje życie :)
Zgadzam się z Tobą, że wakacje już się kończą. Ja tego wprawdzie jeszcze nie czuję, bo mam je do 10 września a w sumie to do października. Ale jeśli mam być szczera to nie mogę się doczekać aż wreszcie wrócę do życia, w którym mam co ze sobą zrobić. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i byłoby mi miło, gdybyś zajrzała do mnie :)
anelise.blog4u.pl
Troszeczkę zazdroszczę Ci jeszcze tego dłuższego luzu, bo ja czuję, że już w pierwszych dniach szkoły opuści mnie cały zapał i optymizm.
UsuńPodejście do ślubów w jakim sensie?
OdpowiedzUsuńTo szkoda, że nie masz doświadczenia w tego typu imprezach, a tak ogólnie lubisz w ten sposób "imprezować" czy raczej unikasz tańca jak ognia?
Np. czy według Ciebie jest to konieczne?
UsuńWiesz tańczyć to ja lubię, na każdych prywatkach gdzieś są tańce (nie tylko picie w koleczku), dyskotekach irp. dobrze się bawię. Inna sprawa, że nie jestem taką towarzyską osobą i preferuje inne spedzanie czasu wolnego.
ciesz się tą swobodą, bo ona minie szybciej niż myślisz. (uśmiecham się) najważniejsze to znaleźć grono ludzi, którym nie tylko piwo i wino w głowach.
OdpowiedzUsuńU mnie to grono od lipca za granicą siedzi...
UsuńA drugie jest tutaj w wirtualu :)
tylko nie wpadnij w "salę samobójców" ;>
Usuńkiedyś wróci chyba do Polski?
Miałam na myśli tylko i wyłącznie blogowych znajomych :)
UsuńJak już coś to może w krótkie odwiedziny.
rozumiem, że zaczęli zagraniczne studia, albo pracę?
UsuńJeden w tym roku zdaje maturę.
UsuńA dwójka - mój kuzyn i jego dziewczyna - w tym roku zdali maturę, niestety ich szkoła nie realizowała matury międzynarodowej, więc tam coś muszą zrobić z maturą (nie znam się szczerze mówiąc na tym :)), by móc studiować. Poki co oboje pracują.
rozumiem... a Ty? jakie masz dalsze plany?
UsuńNajpierw chcę dobrze się do matury przygotować :)
UsuńJeżeli studia to raczej w Polsce. Tu też mam do wyboru - albo idę na Śląsk, gdzie mam już mieszkanie zalatwione, albo idę na rok do pracy zarabiam na mieszkanie i wyjeżdżam do Gdańska, a jak tam się nie dostanę na wybrany kierunek to i tak zostaję.
A tak to też marzą mi się podróże, więc jak Wszechświat będzie mi sprzyjać to też opuszczę nasz kraj, może tymczasowo a może na emigrację.
a o jakich studiach myślałaś ?
UsuńNie wiem jeszcze, pewnie coś związanego z biologią i chemią.
UsuńFajnie by było dostać się na farmację czy też dentystykę, albo analityka medyczna, towaroznawstwo czy sama chemia.
a medycyna ? :) to jest takie typowe biol-chem.
UsuńNie dokładnie wiem o co Ci chodzi? Typowe bio chem? To chyba też zależy od jej dziedziny :)
Usuńchodzi mi o to, że większość moich znajomych z bio-chemów idzie na medycynę. to taki typowy wybór do tych przedmiotów.
UsuńCzy typowy to nie wiem. Z resztą, dużo ludzi wybiera medycynę tylko ze względu na biały kitel i kasę, a potem męczą się przez resztę życia. Mało jest lekarzy z powołania, może dlatego tak kuleje nasza służba zdrowia.
UsuńA medycyna to jednak nie tylko chemia biologia. Trzeba znać chociaż podstawy z matematyki, fizyki, także etyki i wiele innych rzeczy.
mnie zawsze ciągnęło... ale wiem, że to jedne z cięższych studiów. nie masz czasu na nic. moja znajoma studiuje medycynę i jest cholernie ciężko.
UsuńJa jeżeli miałabym studiowac medycyne to tylko, by później być stomatologiem. Innych zawodów bym sie nie imała. Dlatego też nie jestem w stu procentach pewna.
Usuńja myślałam o psychiatrii.
Usuńwielu osób odstrasza taki zawód. ale mnie nie.
Zawód psychiatry.... To już z pewnością tylko dla tych z powołaniem.
Usuńinspirują mnie szaleńcy. chcę o nich robić prezentację maturalną. (uśmiecham się) wiem, że w książkach wszystko jest wyidealizowane, jak choćby szpital w "weronika postanawia umrzeć"... wiem, jakie są realia. ale bardzo bym chciała.
UsuńCzy śluby są koniecznie, osobiście uważam, że nie, bo to nie gwarantuje nikomu miłości do końca życia, nasłuchałam się wiele różnych historii i tak nie pozwoliłabym sobie na to ażeby mój mąż miał jakieś prawo nade mną np: moje auto było by zarejestrowane na niego, moje pieniądze na moim koncie, jego na jego i tyle. Wiesz zasady, że gdyby miało dojść do rozwodu wszystko jest przejrzyste. Kościelnych nie uznaję w ogóle.
OdpowiedzUsuńJa ogólnie rzecz biorąc nie jestem katoliczką, więc ogólnie o ślubie koscielnym nawet nie myślałam, bo dla mnie to teoretycznie obce pojęcie chociaż dopiero od drugiej gimnazjum na religię nie uczeszczam.
UsuńMoim zdaniem małżeństwo to powinna być taka spółka, ale zawierajaca uczucia - szczególny przypadek :)
Nie wiem jak potoczy się moje życie uczuciowe jak na razie nawet nigdy się nie zakochałam i nigdy nie byłam na randce. Jeżeli nie będę mieć z mężczyzna, z którym bym chciała dzielić życie, dzieci to nie mam zamiaru wychodzić za niego.
Ja jestem katoliczką ale nie wyznaję, chodzę na religię, przyjęłam komunię, jednak nie jestem w stanie pojąć, ogarnąć i zrozumieć tej religii, dlatego też nie potrzebuję takiego ślubu.
OdpowiedzUsuńJesteś więc katoliczką tak oficjalnie, tzn. zapisaną w kosciele, ale niepraktykujacą?
UsuńMiłe słowo zawsze poprawia humor - od kogokolwiek usłyszane.
OdpowiedzUsuńA ile w tych opowieściach prawdy?
Byleby było prawdziwe :)
UsuńGóra 50%... Nie lubię imprez, ale od czasu do czasu na jakąś pójdę i nie widzę aż takich wyczynów u tych osób.
Znam takie jednak co po pijaku są wręcz groźni i dla siebie i innych, ale oni dla odmiany wcale się tym nie chwalą.
Skoro w prezencie otrzymałaś jeszcze kiść winogron, to słowa były szczere. ;)
UsuńTak to już jest. W swoim życiu też przerabiałam takie opowieści. I zawsze te, które wydawały mi się wyssane z palca od razu krytykowałam :D
To się nazywa dżentelmen - coraz mniej, niestety, takich.
UsuńJa no cóż, przeważnie wysłuchuje, ale brawo nie biję, choć zapewne osoba opowiadajaca oczekuje wręcz na owacje na stojąco. Niestety, w moim przypadku może otrzymać góra lekki uśmiech - bonus za ‘urozmaicenie‘ mi czasu :)
I co tacy ludzie chcą takimi opowieściami wskórać?
UsuńPewnie jacy to nie są fajni, wyluzowani, niezalezni (zwłaszcza moi nieletni jeszcze rówieśnicy, którzy dla dodatkowej podniety mają fakt, że albo rodzice nie zweszyli u nich zapachu alkoholu czy tam fajek lub wręcz przeciwnie - zauważyli, zrobili awanturę, albo... pochwalili).
UsuńMasakra. To za moich czasów to chyba nawet takie nasilone nie było. :D
UsuńTeraz to im młodszy rocznik tym wieksza brawura. I moja mama się martwi, kto będzie na jej emeryturę zarabiać - to co my mamy powiedzieć?
UsuńOtóż to.
UsuńBędziemy zarabiać wystepując na ulicy^^
UsuńNie dziękuję :D
UsuńWakacje powoli dobiegają końca, a wraz z końcem wakacji przyjdzie pełne pretensji życie ;)
OdpowiedzUsuńO tak, cudowna będzie wtedy moja rzeczywistośc i humorek również :p
UsuńXD. A ja wrócę do obowiązków ;)
UsuńObowiązków studenta? :)
Usuńtak :D
UsuńWłaśnie dzisiaj postanowiłam chodzić do szkoły tylko wtedy kiedy będzie to konieczne, pierdolę tą klasę. Na dobrą sprawę nie muszę się tam wcale pojawiać.
OdpowiedzUsuńWinogrono <3 A co do oczu to uwielbiam swoje oczy. Uwielbiam jak mi ktoś mówi, że są ładne.
Ha, bardzo bym chciała móc sobie na coś takiego pozwolić :)
UsuńJa też lubię swoje oczy ^^ chociaż wolę włosy, ale to częściej oczy komplementuja, bo, jeżeli o włosy chodzi, to myślą, że mam trwałą :p
No ja właściwie mogę.Podobno trzeba mieć 50% obecności ale znam przypadki gdzie na ani jednej lekcji nie byli, oczywiście z powodu pracy albo coś. Ale ja tam też sobie w drugim semestrze olewałam motyw.
UsuńMoich włosów to ja nienawidzę. Chociaż ostatnio ładnie się wyprostowały.
No to zazdroszczę - u mnie takich luksusów nie ma ;)
UsuńMi po niedzielnym "hennowaniu" włosy ładnie sie błyszczą ;P
Bo to w końcu zaoczna szkoła. Ale z tego co pamiętam jak chodziłam do zawodówki to też mówili, że musisz być obecny na 50% zajęć i mieć conajmniej trzy oceny żeby Ci mogli wystawić ocenę ne semestr :D
UsuńMoje chyba czeka farbowanko niedługo :D
No Prosta, ja też "uwielbiam" takie gadki ;]
OdpowiedzUsuńA teraz trzeba cieszyć się wolnymi chwilami póki możemy ;D
Kochajmy je i wielbmy wszyscy ^^
UsuńNo trzeba się cieszyć resztkami tej wolności, bo potem długo będzie nam dane zdychać w tej szkolnej rzeczywistości :)
No dokładnie a będziemy zdychać aż do listopada :(
UsuńNie załamałuj mnie :(
UsuńLubię oczy, wszyscy chyba mają ładne oczy.
OdpowiedzUsuńHm, też staram się cieszyć ostatnimi dniami wakacji. Mówiąc szczerze, to średnio dociera do mnie fakt, że za niedługo rozpocznie się rok szkolny. Ale zdecydowanie muszę jakoś oswoić się z tą myślą.
Ojej, aż mam wyrzuty sumienia, bo moje potterowskie opowiadanie pisze się od hohohoho, a ma może zaledwie kilkadziesiąt stron, bo pierwotna wersja została usunięta w wyniku nieszczęśliwego wypadku i podobała mi się dużo bardziej od tej, którą piszę obecnie, no ale cóż.. :(
Oj, Huś też nie lubi takich historyjek, dlatego zazwyczaj ich nie słucha. ^^
Może i wszyscy, może ;) To chyba zależy od tego jak ktoś się na kogoś patrzy - jak spogląda ten ktosiek na mnie tak, jakby chciał mnie zabić, to nie, on nie ma ładnych oczu :p
UsuńNiby te wakacje takie mam nijakie, ale szczerze mówiąc cieszę się, że je jeszcze mam, że były, bo łącznie przez 6 lat podstawowki i 3 lata gimnazjum nie zmieczylam się tak jak w tym jednym roku szkolnym.
Dlatego ja piszę w zeszycie ołówkiem :)
A na jaki temat piszesz to potterowskie opowiadanie? :)
W sumie to tez wyjście - w ogóle tego nie słuchać :)
To ja pewnie dla zdecydowanej większości społeczeństwa nie mam ładnych oczu, hahahah :D
UsuńW sumie ja nie zmęczyłam się jakoś bardzo, bo raczej się nie przepracowywałam. Owszem, uczyłam się, ale bez przesady. Czasami sobie nawet odpuszczałam, np. biologię, jako że mam tylko podstawy i uczyłam się głównie na te rozszerzone przedmioty. Bardziej męczył mnie fakt, że musiałam biegać z liceum do muzycznej, z muzycznej do liceum i stres, czy się wyrobię z czasem... to było dosyć niewygodne.
Ja czasami też tak piszę, ale to trochę wkurzające, bo chcę tyle napisać, a idzie mi to strasznie wolno.
W sumie to na nijaki :D Czasy nowego pokolenia, ale większość postaci wymyśliłam.
Oj tam, założę sie, że masz ładne, piękne oczy ;)
UsuńJa kiedyś pisałam o nowym pokoleniu, ale za dużo sielanki i zawsze urywałam nim do połowy docierałam.
Teraz pisze jedno o Huncwotach, Lily i Dorcas, a drugie o siostrze Harry`ego, którą sama stworzyłam ;)
No nie wiem ;)
UsuńNo właśnie mnie jest ciężko dotrzeć do połowy, w ogóle mozolnie mi to idzie.
Ja o Huncwotach nie umiałabym chyba nic napisać, bo tyle się o nich naczytałam, że nie byłabym w stanie wymyślić nic swojego. :)
A czytałaś takie świetne opowiadanie o Lucy Potter? Siostrze Jamesa? :D
To musisz mieć naprawdę ładne oczy :p
OdpowiedzUsuńHm... Może i mam, w końcu, poza włosami, to właśnie oczy najbardziej lubię w swoim wyglądzie ;)
UsuńJa i włosy i oczy lubię u siebie najbardziej :)
UsuńJa jeszcze oprócz włosów i oczu lubię swoje uszy :)
UsuńMoje uszy są takie sobie, nie noszę nawet kolczyków.
UsuńNie masz? Hm... Ja mam, bardzo lubię kolczyki zwłaszcza w kształciejedzenia ;)
UsuńMiałam kiedyś, ale obecnie nie, włosy bardzo mi się zamotały nie raz i ciężko je potem było rozplątać.
UsuńRozumiem. Ja tam mam kręcone włosy, więc non stop mi się plączą ;)
UsuńJa mam proste i to bardzo mi przeszkadzało jak tak musiałam je odkręcać od kolczyków - mimo że nie miałam długich.
UsuńNo, to jest utrapienie, jak się włosy w kolczyk zaplaczą, chociaż chyba gorzej jak kolczyk zahaczy o ubranie.
UsuńDlatego z nich zrezygnowałam, bo nie chciałabym obcinać włosów z powodu kolczyków.
UsuńJa tam cierpliwa jestem. Bo w sumie to noszę tylko jednego kolczyka takiego... Ozdobnego, że tak powiem, a reszta to wkretki.
UsuńJa miałam zawsze wkrętki. Miałam też kiedyś jednego i nic po za tym :p
UsuńI prawidłowo nie mysl o szkole ja tez nie mysle o uczelni o tym ze trzeba bedzie napisac prace a w czerwcu sie obronic masakra nie wiem jak to wszystko ogarne mam jeszcze kilka dni wakacji i chce je w pełni wykorzystac.
OdpowiedzUsuńDasz rade kochana, jak nas takie rzeczy spotykają, to nie ma bata, musimy temu sprostać i już^^
Usuńwczoraj sie dowiedzialam ze mam jeszcze miesiac wakacji hihi i prace taka 100 procentowa zaczynam w październiku ale fajnie ale tak to czasami bede chodzila do pracy za duzo juz odpoczynku a praca pomaga mi nie myslec o zmartwieniach ktore mam na glowie.
UsuńTak myślę, że można to tak określić, nie praktykuję, nie wyznaję, aczkolwiek na religię chodzę, bo rodzice mnie o to prosili.
OdpowiedzUsuńCale szczęście, ze ja nie muszę się spotykać z tego typu prośbami :)
UsuńJaki masz kolor oczu? :D Bardzo spokojny i pogodny post. Bez bicia przyznam Ci rację: póki jest możliwość, trzeba cieszyć się z małych rzeczy :)
OdpowiedzUsuńKolor... znaczy, obwodkę mam ciemnoszarą, później taki ciemny turkus z zielonymi (coś a‘la oliwkowymi) plamkami, a przy zrenicy są brązowe :) to taki dokładny opis, choć na latwiznę mówię, że są ‘niebieskie‘ :)
UsuńTakie małe rzeczy najbardziej urozmaicają życie :)
Piękna, niespotykana barwa.. sympatyczny pan miał rację :)
UsuńUrozmaicają, ale najpierw trzeba umieć je dostrzec, a to nie lada sztuka.
Do mojej świadomości w ogóle nie dociera fakt, że za kilkanaście dni będzie rozpoczęcie roku szkolnego. Na naukę chemii jeszcze przyjdzie czas. Korzystajmy z wolnego. ;)
OdpowiedzUsuńTeraz już nawet nie kilkanaście tylko kilka. Dosłownie 5 dni wolności...
UsuńJa wcale nie myślę o szkole, a mam w tym roku maturę ;p A takie komplementy od nieznajomych są bardzo miłe ;-) Zapraszam do mnie na przepis na kolorowego drinka ;p
OdpowiedzUsuńMoże jesteś już teraz dobrze do niej przygotowana :p
UsuńOwszem, są miłe, choć tymi od znajomych też nie pogardzę ^^
haha no wiadomo, ja nie pogardze od kogokolwiek chociaz chyba do robotnikow nieszczegolnie lubie bo nie sa zbyt wyrafinowane... ;p
UsuńOstatnio usłyszałam, że mam oczy jak czarodziejka... Od pani anestezjolog na bloku operacyjnym :P Ale miło mi się zrobiło :D
OdpowiedzUsuńEch, szkoła się zbliża... W ogóle nie czuję. Ani wakacji, ani ich końca. Ale szkoły nie chcę za nic. A te opowieści... Przez cały wrzesień trzeba chyba chodzić w słuchawkach :D
Już sobie wyobrażam Twoje oczy^^ Zielone? ;)
UsuńSzkoła spadnie na nas niczym grom z jasnego nieba. W dodatku tak mało wolnego :/
Ja po prostu będę się wyłączać :p
Owszem, zielone :D A Ty jakie masz oczęta?:D
UsuńWidziałam dziś kalendarz roku szkolnego... Brrr... Chodzimy do 29.06, fajnie :P
Spać z otwartymi oczami też można :D
Oczęta? Kolorowe - ciemnoszara obwodka, w środku turkusowe z zielonymi plamkami, a przy zrenicy brązowe :)
UsuńTak, super, w dodatku mało wolnych dni ;(
Sztuka to całkiem możliwa.
Ale świetne! :D Nie dziwię się, że Ci ludzie prawią o nich komplementy ^^
UsuńEchhhh :< Weź już mi nie mów... Muszę się teraz polenić, bo potem już nie będzie okazji.
Można coś jeszcze wymyślić... :D
Rzeczywiście lubię kolor swoich oczu, chociaż równie dobrze mogę powiedzieć, że mam niebieskie czy zielone - to tak je widać, gdy się im niedokładnie przypatrzysz :)
UsuńJa też leniuchuję, bo za tydzień już o tej porze będę pewnie w lekcjach siedzieć :)
Właściwie to w której jesteś klasie, jeżeli mogę się spytać? :)
wakacje kończą się szybciej niż wódka ;<
OdpowiedzUsuńMożna i tak to określić ;)
UsuńJak dobrze być studentką ;D
OdpowiedzUsuńBycie uczniem w sumie aż takie złe nie jest :)
UsuńTylko że studenci mają jeszcze miesiąc wakacji, to miałam na myśli :)
UsuńHa, jeszcze miesiąc przede mną i w sumie to już by się przydało wyjechać do tego mojego miasteczka na studia, chociaż chyba bardziej ciekawi mnie nowe mieszkanie niż sama chęć chodzenia na wykładziki :D
OdpowiedzUsuńNo no, a ładne masz to mieszkanko?^^
UsuńŚrednie ;) chodzi o wyzwolenie :D
UsuńNo tak. Sama chciałabym na studiach mieszkać sama we własnym mieszkaniu. Wiem, że do tego czasu jeszcze, oczywiście, daleko, na dzień dzisiejszy skazana bym była na mieszkanie z babcią :/
UsuńTo znów oszczędność:P
UsuńAle brak wolności. To już było od kilku lat zaplanowane, a ja chcę się usamodzielnić.
UsuńPowiedz to głośno :) masz prawo.
UsuńNiby i mam, ale nie mogę tego zrobić.
UsuńDlaczego? :) może da się jakoś to załatwić?
UsuńWiesz, to już bym musiała robić na własną rękę, bo mamy nie stać na to by zasponsorować mi studia gdzie indziej, niż właśnie tam na Śląsku, gdzie miałabym mieszkać u babci i studiować.
UsuńAle babcia na imprezy może będzie Cię puszczać :D
UsuńHmm, a mi nikt nie mówi, że mam ładne oczy. Tylko te loki, te włosy, takie puszyste, takie kręcone, takie, oh, ah, rzygam. Szczególnie, że coraz bardziej mi się nie podobają, ale boję się iść je ratować do fryzjera.
OdpowiedzUsuńA Ty się mi trzymaj z daleka od taniego wina z biedry, takie lekkie przypomnienie :3
Mi nikt nie chce wierzyć, że moje loki są naturalne :( wszyscy myślą, że to trwała.
UsuńNie idź do fryzjera, ani mi się waż :) no chyba że podciąć końcówki ale i z tym jest ciężko. Mówisz ‘końcówki‘, a oni ci do połowy skracają...
No ale u Ciebie w Wawie to może są jakieś porządne salony, gdy fryzjerzy umieją SŁUCHAĆ :)
Spokojnie, kochany, trzymam się naprawdę daleko :)
Spokojnie, gdyby każdemu dawał darmowe winogrona to by splajtował, więc faktycznie masz ładne oczy :)
OdpowiedzUsuńMoże to tylko haczyk, bym częściej przychodziła do niego robić zakupy?... :)
UsuńI żeby mógł na Ciebie popatrzeć! :p
UsuńNiewykluczone ;) Póki co dobrze jest, zawsze zaokrągla mi w dół sumę zakupów, no ale winogron już nie dostaję :p
UsuńAle dzięki zaokrąglaniu możesz sobie kupić :p Ej, a młody jest?
UsuńJa ostatnie dni wakacji poświęcę na rysowanie i malowanie :)
OdpowiedzUsuńO, rysowanie... Kilka lat tego nie robiłam, czasami zastanawiam się czy potrafiłabym coś narysować po takiej przerwie :)
UsuńWiesz, rysowanie było moją największą pasją w dzieciństwie. Przerwałam w wieku 10 lat i zaczęłam na powrót dopiero w wieku 15. Okazało się, że ta przerwa wbrew pozorom wyszła mi na dobre, bo pasja się odrodziła :)
UsuńCo ja zrobię z ostatnimi dniami? dziś zaczynam od tańców i wygibasów na parkiecie, a od jutra pewnie pochłonę tyle książek ile tylko zdążę do 3 września;)
OdpowiedzUsuńparostatkiem-w-piekny-rejs.blog.onet.pl
I te pomysły są dobre. Trzeba się wyszaleć, nim trafimy obie w macki szkolnej rzeczywistości :)
UsuńAch, jak słodko jest zatopić się we własnych opowieściach! Nie znam lepszego uczucia. Lepszy jest chyba tylko... orgazm :P
OdpowiedzUsuńTymczasem, żaden szał nie ma sensu, a już na pewno szał na naukę na ostatnią chwilę. Do matury nie ma się co przygotować jakoś specjalnie. To egzamin, jak każdy. Na studiach później takich coraz więcej. Rozłożyć naukę w czasie i nie obawiać się ;)
Orgazm? Haha, nie wiem Angel, nie wiem ^^
UsuńChociaż pisząc też można doświadczyć ekstazy :)
Hm, ja na szczęście jestem w drugiej klasie, mam w tym roku kilka próbnych egzaminów, bo już nas zaczynają ćwiczyć ;)
Na razie niczym się nie przejmuję, cieszę się teraźniejszością :)
Możesz mi wierzyć na słowo, że... topienie się we własnym świecie jest nie do pobicia przez ziemskie przyjemności. To ciężko porównać do czegokolwiek. Możesz być kim chcesz i przeżywać, co chcesz.
UsuńDruga klasa to ostatni chwila na szaleństwa, potem w trzeciej trzeba jednak na chwilę przysiąść. Chociaż można też, jak ja, olać wszystko do samego końca, a prezentacje przygotowywać dzień przed jej prezentowaniem :P
Oj tak, starsi panowie lubią podrywać młodsze panny, wiem coś o tym.
OdpowiedzUsuńCo do matury, to i tak uczysz się całe 3 lata, więc w trzeciej klasie po prostu musisz powtórzyć cały materiał that's all.
Cóż, może przez to sami czują się młodsi? ;)
UsuńMaturą się jeszcze nie martwię, w końcu to za dwa lata, do tego czasu wiele może się wydarzyć :)
Chyba sami w to nie wierzą...
UsuńŁo matko, to masz naprawdę masę czasu, daj sobie na razie spokój i ciesz się życiem, bo liceum to najfajniejszy okres w życiu.
Niektórzy na siłę jednak się łudzą...
UsuńNie zamierzam, z resztą postanowiłam ten rok poświęcić na szukanie właściwej drogi w życiu.
I słusznie, musisz mieć do tego optymistyczne podejście. Gdybym mogła przeżyć coś jeszcze raz, to na pewno trzy lata liceum.
UsuńJa jeszcze nie mogę tego powiedzieć, bo dopiero drugi rok zaczynam, ale już po zakończeniu tej klasy będę mogła powiedzieć czy również uważam liceum za cudowny okres :)
UsuńMyślę, że dopiero po maturze będziesz mogła tak powiedzieć, bo klasa maturalna zmienia postać rzeczy ;)
UsuńMyślałam, że prędzej już druga, bo trzecia to w sumie krótki okres czasu ;)
UsuńAle najważniejsza.
UsuńNo to akurat prawda.
UsuńSzkoda tylko, że mi tak mało przedmiotów wtedy odpada - zazdroszczę klasom humanistycznym.
Tak się tylko mówi, że się im zazdrości, a wcale nie mają lekko.
UsuńJa wiem, że lekko nie mają - z resztą, kto ma?
UsuńChodzi mi głównie o to, że w tej klasie powinnam juź nie kontynuować swojej przygody z WOSem i WOKiem, na przykład.
Zgodzę się, że WOK to beznadziejny przedmiot, w końcu to samo wałkuje się i na j. polskim i na historii. Ale WOS przydatny później w życiu bywa.
UsuńRety, widzę, że jeszcze bardziej straciłaś rachubę czasu, mam nadzieję, że chłopak się nie pogniewał :)
OdpowiedzUsuńCóż, póki co wena dopisuje, piszę prywatne opowiadanie i jedno ff. mam nadzieję, że szkoła tego nie zapsuje ;)
Oby oby, chociaż i tak będę mieć na to znaczenie mniej czasu.
OdpowiedzUsuńGrunt, byś go mocno kochała - to najbardziej się przecież liczy ;)
Otóż to, tym bardziej, że chcę pobić swoją średnią z pierwszej klasy;)
OdpowiedzUsuńparostatkiem-w-piekny-rejs
O, ajaką to miałaś średnią? ;)
Usuń4,1 bodajże, jak na mnie - mało. Ale fakt faktem, miałam małe kryzysy;)
OdpowiedzUsuńWiesz, ja miałam 4.75 ale jakoś nie zrobiło to na mnie wrażenia - doszlam do wniosku, że nie warto gnać na oślep i kuc co popadnie.W tym roku szkolnym skupie się przede wszystkim na przedmiotach maturalnych i językach obcych. No i geografia oraz historia, bo w tym roku mam je po raz ostatni i wypadałoby mieć czwórkę na świadectwie :)
UsuńMogę potwierdzić słowa ogrodnika :)
OdpowiedzUsuńJ.
Doprawdy? ;)
UsuńW stu procentach ^^
UsuńNiezwykle miło mi z tego powodu :)
UsuńTo świetnie :*
UsuńI co tam u Ciebie?
U mnie, no... Trochę smutno...
UsuńNiech zgadnę -szkoła?^^
UsuńWiesz ja również mam swoje ulubione przedmioty, na których mi najbardziej zależy, ale uważam, że warto przykuć te inne też, ale nie ma nic na siłę wiadomo, jak się nie da to nie i tyle;)
OdpowiedzUsuńJa natomiast wcale nie łączę jakoś końca sierpnia z końcem wakacji. I 3. września dostanę policzek, cholernie mocny. ;D
OdpowiedzUsuńzapisuj, zapisuj, będzie się z czego pośmiać :)
OdpowiedzUsuńNapisałam nowy post, tym razem bardzo osobisty, w formie listu, bo tylko tak mogłam coś wyrazić, generalnie dla osób nie wtajemniczonych może być zagmatwany, nie zrozumiały, ale ja się przy nim spełniłam;)
OdpowiedzUsuńparostatkiem-w-piekny-rejs.blog.onet.pl
ten czas strasznie szybko ucieka, za szybko stanowczo. mnie jeszcze teoretycznie czeka miesiąc wakacji, mimo to już czuję oddech studiów,który wcale a wcale mi się nie podoba. no ale Tobie życzę siły i samozaparcia,by znieść wszystko:)
OdpowiedzUsuńWakacje przeminęły bardzo szybko. To dobry czas na podsumowania.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Utopię.
Przypomniałaś mi moją klasową elitę. Aż podświadomie usłyszałam te opowiastki. Grr.
OdpowiedzUsuńO, jaki miły sprzedawca. :) Aż chciałabym spotkać takiego!
OdpowiedzUsuńCo piszesz? Podzielisz się tym jakoś? :3
Jeden mały komplement potrafi poprawić dzień. :)
OdpowiedzUsuńU mnie coś nowego, lekkiego, radosnego.
OdpowiedzUsuńZapraszam parostatkiem-w-piekny-rejs.blog.onet.pl
W drugiej klasie nie ma co szaleć z repetytoriami trzeba korzystać z życia, akurat wtedy jest najlepszy na to czas już nie jest się nowym, ale do matury jeszcze daleko
OdpowiedzUsuńCo taka zmułka tu? Nic nie piszesz... aż smutno.
OdpowiedzUsuń