Tak, lubię to, gdy koło mnie siedzą inni.
Lubię słyszeć ich śmiech, widzieć uśmiechy rozlane na ich
buziach.
Wiem, że niewiele
nas łączy – należymy do jednej grupy, lecz nie ma między nami przyjaźni.
Może to nawet dobrze – tak poznawać siebie nawzajem?
I pomyśleć, że dopiero po tylu latach odważyłam spotkać się
z osobami spoza grona najbliższych...
Raz zrobiłam coś innego.
Pomyślałam, że może tak źle nie będzie – nie przeliczyłam
się.
Miło rozpoczęłam ten wakacyjny okres przedwakacyjny.
Pachnący
czekoladowym słońcem i trawą z truskawek...
Na Onecie pewnie i bym dodała zdjęcie z wczorajszego spotkania. Ale TUTAJ jeszcze się na to nie zdobędę - nie do końca oswoiłam się z Blogspotem i nowymi znajomymi, wybaczcie.
__________________________________
edytowane dnia 16 czerwca 2012 r.
Wczoraj wróciłam z trzydniowej wycieczki w Bieszczady. Cóż... Teraz wiem, czemu Muti śmiała się z mojej wychowawczyni - jak można tam jechać na tak krótki okres czasu, gdy z mojej miejscowości do Soliny jest około 10 godzin jazdy autobusem (powrót trwał jeszcze dłużej, bo więcej niż 11 godzin)? Długa, kręta i wyboista droga sprawiła, że wraz z moimi znajomymi wyglądaliśmy niczym trupy.
Przywiozłam jednak ze sobą mnóstwo cudownych wspomnień lekko przemoczonych czerwcowymi ulewami, zaprawionych gliną i zapachem wódki (ja nie miałam ochoty na tego typu urozmaicone noce, zwłaszcza, że znów mam problem z lekami uspokajającymi...).
Jak to powiedział Pan Przewodnik: "W Bieszczady jedzie się raz, później tylko się tam wraca..." - nie mam co do tego żadnej wątpliwości (tylko że, jak już tam wrócę, to z pewnością na więcej niż jeden dzień).
edytowane dnia 16 czerwca 2012 r.
Wczoraj wróciłam z trzydniowej wycieczki w Bieszczady. Cóż... Teraz wiem, czemu Muti śmiała się z mojej wychowawczyni - jak można tam jechać na tak krótki okres czasu, gdy z mojej miejscowości do Soliny jest około 10 godzin jazdy autobusem (powrót trwał jeszcze dłużej, bo więcej niż 11 godzin)? Długa, kręta i wyboista droga sprawiła, że wraz z moimi znajomymi wyglądaliśmy niczym trupy.
Przywiozłam jednak ze sobą mnóstwo cudownych wspomnień lekko przemoczonych czerwcowymi ulewami, zaprawionych gliną i zapachem wódki (ja nie miałam ochoty na tego typu urozmaicone noce, zwłaszcza, że znów mam problem z lekami uspokajającymi...).
Jak to powiedział Pan Przewodnik: "W Bieszczady jedzie się raz, później tylko się tam wraca..." - nie mam co do tego żadnej wątpliwości (tylko że, jak już tam wrócę, to z pewnością na więcej niż jeden dzień).
Oj, co z tego, że chwilowa... Trzeba wycisnąć z tej chwili ile się da ;)
OdpowiedzUsuńCoś tam się wycisnęło, ale i tak szybko upłynęło ;)
UsuńSame wakacje się jeszcze nie zaczęły, więc jest duża szansa na wiele, wiele takich chwil :)
UsuńNie. Wakacje już takie nie będą.
UsuńDlaczego?
UsuńPo pierwsze-wszyscy się rozjezdzają, więc jeżeli ma dojść do spotkania to tylko na samym początku lub końcu wakacji. po drugie moi najblizsi przyjaciele wyjeżdżają, wiec pewnie przez połowę lipca będę nie w sosie
UsuńA Ty nigdzie nie wyjeżdżasz?
UsuńTak, to smutne, kiedy tak nikogo nie ma. Dlatego ja zarezerwowałam sobie czas w schronisku. Zamiast zbijać bąki i użalać się nad sobą, bo nie ma z kim wyjść, pomogę zwierzątkom.
W tym roku to chyba tylko nad morze wyjadę. Zawsze też jeździłam z przyjaciółmi nad jezioro, ale czasy się zmieniły.
UsuńRozumiem. Zawsze może coś spontanicznie wskoczyć :)
UsuńNie znasz dnia ani godziny ;P
UsuńI to jest najlepsze w spontaniczności :)
UsuńW sumie... :)
UsuńDobrze jest czasem zrobić coś innego, niż zawsze. Spotkać się z kimś spoza swojej grupy. A najważniejsze jest to, że Tobie się podobało. ;)
OdpowiedzUsuńW sumie, to była `moja grupa`, bo społeczność klasowa (ale wiadomo, przyjaciół mi nie zastąpią).
UsuńOj, podobało się, w końcu coś miłego mnie spotkało.
No tak. Ale dobrze, że mimo wszystko, bawiłaś się świetnie! Ja z moją klasą nie bardzo mogę się dobrze bawić, ale wycieczki to świetna sprawa. :D
UsuńJa właśnie w następnym tygodniu mam pierwszą 3dniową wycieczkę z moją licealną klasą. No, zobaczymy jak to wypadnie ^^
UsuńCzasami warto zaryzykować, więc dobrze, że się odważyłaś :)
OdpowiedzUsuńNo tym razem mi się udało :)
UsuńJeśli tym razem się udało, to następnym razem będzie już łatwiej :)
UsuńTylko czy będzie okazja na ten następny raz - nie wiem...
Usuń"Miło rozpoczęłam ten wakacyjny okres przedwakacyjny." nie leniuchować, uczyć się :P
OdpowiedzUsuńW. to jest tak specjalnie napisane, właściwie to zastanawiałam się nad tym czy by jakoś to zaznaczyć, ale też myślałam, że Ty-poetka-znajdziesz sens w tym zdaniu (nie, żeby to był wiersz lub coś w tym stylu :)).
UsuńHahaha, ale ja o tym wiem kochana :p Zaznacza się samo, podczas czytania, wyróżnia się :) Sens znalazłam, ale to tak fajnie zabrzmiało podczas mojego czytania, że aż musiałam powielić :p
UsuńJuż się bałam :*
UsuńW życiu piękne są tylko chwile.
OdpowiedzUsuńWięc trzeba umieć je doceniać.
UsuńDokładnie tak.
UsuńZgadzam się z Sandrą.
OdpowiedzUsuńJak wyżej (nie wiem, co jeszcze mogę dodać :)).
UsuńCzasami mam dość poznawania nowych ludzi, ale nowe znajomości są dobre i mogą się przydać :)
UsuńTo zależy jak często poznaje się nowych :)
UsuńNo wiesz, ważne że była ta chwila. Mi ostatnio takowych chwil brakuje :(
OdpowiedzUsuńMoże źle ich szukasz?
UsuńNie, myślę, że to brak czasu. Ja nic innego nie robię tylko siedzę przed kompem i się uczę.
UsuńNie martw się, skarbie, niedługo wakacje^^
UsuńZdarzają się w życiu chwile piękne i warte wszystkiego, a żeby je zdobyć zwykle trzeba zaryzykować. I Tobie się poszczęściło :)
OdpowiedzUsuńZniknęłam i wróciłam. :) (Byłam Eidorianą z sercowynielad)
Cóż, miewam czasami i chwile szczęścia :)
UsuńJak każdy. :) Byle tylko było ich jak najwięcej! :)
UsuńByłoby wtedy dużo łatwiej w życiu.
UsuńO wiele, wiele łatwiej. I dużo przyjemniej. :)
Usuńdlaczego dopiero teraz taka decyzja, by poznać kogoś nowego?
OdpowiedzUsuńPonieważ uznałam, że ukrywanie się przed ludźmi nie jest aż takie dobre.
UsuńI może też i dlatego, że miałam ochotę trochę zaszaleć, bo czas tak szybko płynie, a ja nie chcę później myśleć, że coś mnie ominęło.
Czasami można się lepiej bawić z osobami, które się mniej zna. Ci ,,nasi" ograniczają nas czasami, za dużo wiedzą.
OdpowiedzUsuńAle przy nowych też trzeba trzymać gadanie pod kontrolą - oni mogą lubić ploteczki^^
UsuńA ja standardowo ograniczam się do towarzystwa starych, dobrych znajomych. Starej, dobrej Pseudo. Chociaż wydaje mi się, że na nowe znajomości też jeszcze przyjdzie czas. :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że między Tobą, a Pseudo jest już w porządku :)
Usuńtrzeba ryzykować, czasami ryzyko się opłaci.czasami nie.
OdpowiedzUsuńjednak wydaje mi się,że poznawanie odległych charakterów, które nie są nam do końca znane pozwala nam odpocząć od tego co znamy. trochę oderwać od tego.
I wprowadzić trochę zmian do naszego życia, za którymi, co prawda, nie przepadam, ale które też, czasami, nie są takie złe.
Usuńczasami po prostu tak trzeba.
UsuńJak trzeba to trzeba - lepiej z tym nie walczyć.
Usuńi dobrze podróżować i zmieniać perspektywę:)
UsuńOwszem .
UsuńJa to Ci powiem, że nie lubię przebywać między większą ilością ludzi, a dobrych znajomych mam niewielu, więc raczej z nimi się spotykam... A nowi... są na warunkowym :p.
OdpowiedzUsuńW sumie to moja społecznosc klasowa, więc aż tacy nowi to nie są. Jednak nie mam tam przyjaciół, a mam podobnie co Ty - też lubię wąskie grona :)
UsuńZ klasą to jest taki przymus, no bo co zrobisz, lubisz nie lubisz, a siedzieć z nimi musisz... Ja w szkole też nie miałam przyjaciół, jakoś chyba nie potrafiłam się z nimi zżyć.
UsuńJa trafiłam akurat na ludzi z ktorymi miło spędza się czas. Na wycieczce trochę się zintegrowaliśmy, ale zgraną klasą wciąż nie jesteśmy i raczej z powodu pewnej osoby nigdy nie będziemy.
UsuńMacie między sobą "trutnia"?
UsuńNie, nadgorliwego katolika, chlopaka, z ktorym w podstawowce i gimnazjum obchodzono się jak z jajkiem i myśli że w liceum też wszyscy będą mu uslugiwać, jest często zbyt pewny siebie i nietolerancyjny...
Usuńuuuu, no to niedobrze :/. Może jeszcze płacze jak dostanie złą ocenę?
UsuńTrafione :)
UsuńZmiany są potrzebne. Mam nadzieję, że u mnie też niedługo nastąpią... Wszyscy po kolei dają mi po dupie, zostałą jeszcze jedna osoba, której mogę naprawdę zaufać. Lubię stałość, ale w tym wypadku zmiany są chyba konieczne. Mam nadzieję, ze wakacje będziesz miałą jeszcze lepsze od okredu przed nimi:)
OdpowiedzUsuńPo tegorocznych wakacjach nie spodziewam się niczego nadzwyczajnego. Z resztą wszyscy się rozjada po świecie, spotkamy się najwcześniej w ostatnim tygodniu sierpnia.
UsuńTo życzę Ci, by zmiany zawitały również i do Ciebie. Pamiętaj, że lepszy jeden prawdziwy przyjaciel niższe stadko faryzeuszy.
Hm... masz rację. Jeden przyjaciel jest wart dużo więcej niż masa znajomych. Coś o tym wiem.
Usuńre: co do mojego postu, to piszę tutaj, bo nie wiem czy moja "przyjaciólka" nie wchodzi na mojego bloga. Chcę napisać, czego się dowiedziałam. Otóż Czarek ma kolegę, a siostra tego kolegi przyjaźni się z moją siostrą. I siostra kolegi powiedziała mojej, że brat jej powiedział, że Czarek mu powiedział: "Kinga to chyba nie chce ze względu na Żan (czyli mnie). Ale w sumie to dobrze tak, pojechałem raz przelizałem, obmacałem i nic z tego nie ma. Dobrze" wiec cóż... raczej nie jest w porządku. Byłoby mi przykro i byłabym na niego zła, ale uważam, że Kinga sobie w pełni zasłużyła. Bo ona już i temu koledze i teraz Czarkowi dała się obmacać, chłopakowi się nie dziwię, a oni właśnie takie mają o niej zdanie. Teraz to wiem, bo strasznie chciała im zaimponować i dziwnie się zachowywała.
Szczerze nie rozumiem dziewczyn, które dają się tak poniżyć...
UsuńCzasami trzeba wyjść do ludzi. Zawieranie nowych znajomości to w końcu nic strasznego. :)
OdpowiedzUsuńHm... w sumie to aż takie nowe znajomości nie są, bo znam tych ludzi, tyle że drzemie we mnie coś jeszcze z samotnika i przeważnie wolne chwilę spędzam albo sama, albo tylko wśród najbliższych.
UsuńCzasami po prostu potrzeba odrobiny samotności.
UsuńChyba że ktos jest uzależniony od przebywania wśrod innych ludzi.
UsuńA Ty jesteś?
UsuńNie. I raczej nie będę.
UsuńBrak mi tego.
OdpowiedzUsuńNie możesz sprawić, by to powróciło?
UsuńJakoś, zamknęłam się we własnym świecie.
UsuńMoże czas na zmiany?
UsuńNa pewno. Ale najpierw się wyśpię :D
UsuńJa najwcześniej wyspię się dopiero po 29 czerwca :p
UsuńA ja już ^^ ale tylko przez dwa tygodnie.
UsuńZawsze coś. Ja, jak zacznę w wakacje odchudzanie to też nie wiem czy będę się wysypiać, jak będę zaczynać ćwiczyć o 7 rano ;P
Usuńakurat ćwiczyć to możesz o każdej porze dnia ^^
UsuńAle najwygodniej, dla mnie przynajmniej, jest wcześnie rano. Poźniej to już zamulam :p
UsuńJa wolę wieczorem. Rankami ja jestem nieprzytomna.
UsuńMamy na odwrót :)
Usuńoch, ja chyba też czasem chętnie spotkałabym się z gronem jakiś nowych, nieznajomych twarzy :)
OdpowiedzUsuńTo zrealizuj tą chęć :)
UsuńNo to cudownie :)
OdpowiedzUsuńp.s. kiedyś bardziej się poznamy :D
No ja myślę (w końcu poznawanie nowych ludzi to główna zaleta pisania bloga :)).
UsuńMiło, że spędzanie czasu z ludźmi sprawia Ci przyjemność. Ja na co dzień wolę przebywać z nie tak dobrze znanymi ludźmi, niż z niektórymi osobami z rodziny. Choć to nie do końca dobre.
OdpowiedzUsuńDlaczego nie? ja na co dzień też preferuję samotność, a głowymi towarzyszami są siostra, brat i Mama. No i przyjaciele, z którymi w lipcu właściwie się rozstaje, wiec pomyślałam, że to dobra okazja, by zacisnić znajomości we własnej klasie :)
UsuńMoże nie najbliżsi, ale zawsze jakieś urozmaicenie.
OdpowiedzUsuń"Ich śmiech"? Czyli nie śmiałaś się z nimi?
Oczywiście, że się śmiałam, ale siebie pod uwagę nie brałam :)
UsuńNo czasami trzeba sobie życie jakoś urozmaicić :)
Wydaje mi sie, że czasem ten okres poznawania jest bardzo fajny. Kogoś już trochę znasz, ale jeszcze jest w nim tyle tajemniczości :)
OdpowiedzUsuńTajemniczośc czasami może urozmaicić życie :)
UsuńOkres poznawania może być o wiele milszy niż sam okres przyjaźni, tej bliskości. To niesamowite.
OdpowiedzUsuńZależy, jakie osoby się poznaje, oczywiście ;)
UsuńLubię ten okres poznawania.
OdpowiedzUsuńZwłaszcza, jeżeli poznaje się tych sympatycznych ludzi.
UsuńZwłaszcza, jeśli później okazują się warci zatrzymania ich przy sobie.
UsuńChyba że ktoś chce przelotnej znajomości, szaleństwa.
UsuńMyślę, że to i tak jest ciekawe, tylko nieco.. inaczej.
UsuńNie gustuję w tego typu rozrywkach.
UsuńOjj, na jeden dzień... więcej czasu spędziłaś w podróży i śpiąc niż tam. Góry są piękne, ja sama nie wiem co wolę, czy góry, czy morze. Chyba nigdy się nie zdecyduję, bo uwielbiam przebywać i tam, i tam :)
OdpowiedzUsuńTeż nie potrafię się zdecydować ani na jedno, ani na drugie :)
UsuńRzeczywiście szkoda, ta długa droga nawet mnie trochę zniechęciła do dalszych wędrówek, ale chcę tam wrócić i nadrobić to, czego przez złą pogodę nie zrealizowaliśmy.
Wróć i ciesz się odpoczynkiem :> tylko na dłużej, chociaż tydzień :)
UsuńTam to tydzień jest właśnie minimum :)
Usuńlubię wybywać z domu,ale w nim najlepiej, często po podróży odpoczywam, bo mnie męczą :D
UsuńBo przeważnie w podróży przeżywa się przygody -a one właśnie męczą, mimo wszystko. Z resztą, jak to się mówi WSZĘDZIE DOBRZE, ALE W DOMU NAJLEPIEJ :)
Usuńdokladnie, to powiedzonko mnie sie tez tyczy.
UsuńDobrze, że obie mamy taki dom, do którego kochamy i możemy wracać.
UsuńTak... w tych czasach chyba o to trudno. Rodziny rzadko są pełne i przede wszystkim szczęśliwe.
UsuńWszystko przez to, że coraz więcej ludzi skupia się przede wszystkim na karierze.
UsuńBieszczady są fajne :D
OdpowiedzUsuńPotwierdzam, mimo swoich mieszanych uczuć do tego wyjazdu :)
UsuńByłam tam na obozie ze cztery lata temu. Prawie najlepsze dwa tygodnie, jakie spędziłam nie licząc tegorocznych ferii w Zakopanem :)
UsuńOj, Zakopanego nie zastąpią mi nawet Bieszczady - kocham tamte trudne szlaki, Morskie Oko, Dolinę Pięciu Stawów, Krupówki...
UsuńNo ja też Zakopane lubi najbardziej . W tym roku byłam dwa razy :D
UsuńJa od kilku lat nie byłam - mimo wszystko drogo tam jest, a Mamy nie stać, by opłacić tam pobyt jej, mnie i dwójce mojego rodzeństwa.
Usuńod 2 lat marzę o wyjeździe w Bieszczady, a póki co brak okazji...
OdpowiedzUsuńTa tak jak ja z wypadem do Pragi.
UsuńBieszczady są cudowne... jako dziecko jeździłam tam prawie co roku (rodzina mamy jest z tamtych okolic). Szaloną wycieczkę natomiast przeżyłam w Bukowinie Tatrzańskiej... liceum, ekipa, procenty :D
OdpowiedzUsuńJa nie mogłam sobie na żadne procenty pozwolić, z resztą ponoć i tak wódka była wstretna, więc raczej nic nie straciłam. no dobra-straciłam noc, bo musiałam niańczyć dwie pijane lokatorki.
UsuńMy miałyśmy wiśniówkę z sokiem bananowym, na przyszłość polecam :) Wrażeń ze współlokatorkami nie zazdroszczę... mam nadzieję, że nie sprawiały wiele kłopotu.
UsuńZnaczy się, jedna jest ‘wprawiona‘ w tym - nie tylko piła, ale też paliła zioło, fajki i brała tabakę i tylko chciała spać i na drugi dzień miała niezłego kaca.
UsuńZ drugą gorzej było. Zacznijmy od tego, że w ogole nie miała być z nami w pokoju. Tak poza tym to piła ona na siłę, by popisać się przed chlopakami z naszej i drugiej klasy. Później była z nią tragedia... :/
Ja znam swoje możliwości i wiem jak zachowuję się po fakcie (szkoda słów, naprawdę), więc piję góra dwa drinki dla towarzystwa. Najgorsi są zdecydowanie ludzie robiący z siebie pośmiewisko. Współczuję Ci tej "upojnej nocy".
UsuńJa upoiłam się w Boże Ciało (mam nadzieję, że nie uraziłam Cię, jeżeli jesteś katoliczką)na klasowym ognisku. Ale to też nie było na pokaz - piliśmy wódkę cytrynową i nic nie czułam, z resztą były dwie półlitrówki na kilkanaście osób, chłopcy najwięcej pili, a ja z dziewczynami nie przesadzałyśmy (wyjątkiem byłam właśnie ta moja "imprezowa" sąsiadka z pokoju). Alkohol uderzył mi do głowy dopiero gdzieś tak po godzinie i według moich koleżanek zachowywałam się "słodko i uroczo" ;)
UsuńCzystej wódki nie piję od maja, gdy miałam przez nią zapaść.
Jestem ateistką, więc spokojnie :) Zresztą nie musisz się tłumaczyć, prawie każdemu zdarza się kiedyś przesadzić. Wódki ani piwa zwyczajowo nie tykam. Jedynie wino mi podchodzi, ale to też z umiarem.
UsuńJa ogólnie staram się wszystkiego po trochu pić. Za wódka chyba najmniej przepadam i nie rozumiem ludzi, którzy mają bzika na punkcie tego trunku.
UsuńJa też nie rozumiem, myślę, że to rodzaj szpanu. Jaki ktoś jest mocny, twardy, itd.
UsuńAlbo kto ile razy będzie rzygać...
UsuńFaktycznie, Bieszczady to miejsce magiczne. Można powiedzieć, że niemal taki "koniec świata". Brak tłumów, samochodów, dużych miast. Wszystko zyje swoim, naturalnym życiem i ludzie muszą się do niego dostosować.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Pomyśleć, że na tym odludziu kiedyś było pełno osad i dosyć gwarne życie toczyli tamtejsi mieszkańcy.
UsuńO, a mi się wydawało, że łatwiej jest się tutaj otworzyć, niż na Onecie.
OdpowiedzUsuńNo właśnie nie... :)
Usuń